2013-03-13

"Siedlisko" Janusza Majewskiego.

Nie da się ukryć, że Mazury stały się ostatnimi laty miejscem literackich wypraw bardzo dużej ilości autorów tzw. literatury lekkiej. Co rusz natykamy się zatem, my czytelnicy, na kolejną sagę, powieść czy opowiadania, których akcja toczy się w tym a nie innym miejscu Polski. Sama na Mazurach nigdy nie byłam i nie potrafię powiedzieć, czy słusznie się tak dzieje, ale nie ukrywam, że każda kolejna lektura sprawia, iż coraz częściej myślę o tym by kiedyś się tam udać.

Po tą powieść Janusza Majewskiego miałam ochotę sięgnąć już od dłuższego czasu. Pamiętam jak kilka lat temu natknęłam się w telewizji na serial pod tym samym tytułem. Zaciekawił mnie i choć nie oglądałam go wtedy, to wiedziałam, że kiedyś to zrobię. Gdy dowiedziałam się, że na jego podstawie powstała książka, postanowiłam swoje plany zobaczenia go zawiesić w czasie i najpierw zapoznać się z literacką wersją opowiadanej historii. Reżysera serialu i autora książki "Siedlisko" poznałam już wcześniej. Jego książka "Mała matura", w której wspomina przedwojenny Lwów i powojenne losy swojej rodziny, jest jedną z moich ulubionych i chyba właśnie dlatego mam do Janusza Majewskiego, jako do autora, zaufanie. Przyznaję jednak, że świadoma faktu, iż powieść "Siedlisko" powstała na podstawie scenariusza serialu, dopatrywałam się w niej rysów tegoż właśnie, byłam w stosunku do niej krytyczna pod tym względem i początkowo wydawało mi się, że słusznie. Po skończeniu powieści nie jestem jednak już tego tak pewna :)




Marianna i Krzysztof są dojrzałą parą małżonków. Ona malarka, on profesor medycyny. Mieszkają w Warszawie i gdy dowiadują się, że Marianna odziedziczyła po swojej zmarłej ciotce Róży dom położony na Mazurach (dokładnie we wsi Panistruga) ich pierwszą myślą jest sprzedanie tegoż. Plany jednak zmieniają się, gdy małżeństwo przyjeżdża podarowany dom obejrzeć. Urokliwe Mazury i dom pełen wspomnień niejako 'zmuszają' ich do zmiany zdania i tym oto sposobem Marianna i Krzysztof zamieszkują, początkowo z zamiarem chwilowym, później jednak już na stałe, w Panistrudze. Oczywiście nowe miejsce, choć staje się ich bezpieczną przystanią, wymaga od nich wielu wyrzeczeń, zmian przyzwyczajeń, dużej pracy a także nowych planów na przyszłość. Małżonkowie pracują nie tylko nad tym by odziedziczony po Róży dom odnowić, ale i nad tym by pozyskać zaufanie i sympatię swoich nowych sąsiadów i mieszkańców wioski...

Autorki scenariusza serialu, czyli Zofia Nasierowska i Wanda Majerówna oraz Janusz Majewski opisali w "Siedlisku" bardzo życiową, momentami dramatyczną, ale też lekką historię małżeństwa, które po tym jak spełniło się w roli rodziców i jak poświęciło lata na prowadzenie własnych karier zawodowych postanawia postawić się w całkiem nowej dla siebie sytuacji i roli: mieszkańców wsi i właścicieli pensjonatu. Tu, na Mazurach, ich utarte ścieżki wspólnego życia i codziennego funkcjonowania zostają wystawione na próby, które uświadamiają im nie tylko to, iż nadal się kochają, ale również to, że czas biegnie nieubłaganie i choć tego nie chcemy, pewnych rzeczy nie da się już zmienić, naprawić, nadrobić, trzeba je po prostu zaakceptować.

Przyznaję, że podoba mi się to, że w przeciwieństwie do większości powieści z Mazurami w tle, w których to samotna kobieta postanawia poszukać nowej miłości oraz nowych wyzwań i wrażeń w nowym miejscu, tutaj mamy do czynienia z parą małżonków. Czytając "Siedlisko" nie da się uniknąć zatem snucia domysłów na temat tego, w jakim stopniu postacie Marianny i Krzysztofa podobne są do osób Zofii Nasierowskiej i Janusza Majewskiego, którzy tak jak bohaterowie opowiedzianej przez nich historii znaleźli swoje miejsce na ziemi właśnie na Mazurach. Poza tym, przyzwyczajona do tego, iż tego typu książki pisane są głównie przez kobiety, z satysfakcją stwierdzam, że Janusz Majewski doskonale spisał się jako autor takowej. Powieść napisana jest zgrabnie, lekko i wiarygodnie, a jedyna rzecz, której mi w niej tak naprawdę brakowało to określenie czasu, w którym dzieje się akcja. Wiem, że serial kręcony był końcem lat 90'tych i w takich latach powinna również dziać się akcja powieści, ale trudno uwierzyć mi w zacofanie, które miałoby wtedy nadal panować we wsi na Mazurach, a już klepisko w chacie jednej czy drugiej rodziny z Panistrugi budzi nie tyle moje zdziwienie co sprzeciw! Może jednak oburzam się niepotrzebnie, nie wiem...

Jakiej wady bym jednak się nie dopatrzyła to uważam, że warto w "Siedlisko" zainwestować swój czas i energię. Nie jest to może książka tzw. 'wielkich lotów', ale jako pozytywny przerywnik codzienności spełnia się doskonale. Polecam serdecznie! Ja natomiast zabieram się za oglądanie serialu :)


J. Majewski, Siedlisko, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2011, s.495.