Cieszę się, że przeczytałam "Rynek w Smyrnie"..... dopiero teraz. Zdaję sobie sprawę, że gdybym sięgnęła po zbiór tych opowiadań zanim w moje ręce trafiła "Lala", zanim zaczęłam śledzić blog Tajny Detektyw! i zanim z taką przyjemnością zaczęłam czytać felietony Dehnela w Polityce, prawdopodobnie nie sięgnęłabym po nie teraz. Niestety "Rynek w Smyrnie" nie do końca spełnił moje oczekiwania, czegoś mi w tej książce brakowało i dodatkowo do tej pory nie mogę znaleźć wspólnego czynnika, który łączyłby w jedno zawarte w niej opowiadania...
W zbiorze znajduje się 6 całkowicie różnych od siebie opowiadań, nie łączy ich ani tematyka, ani czas i miejsce, ani ludzie, ani wrażenie jakie po sobie zostawiają, chyba jedynie styl jakim zostały napisane przypomina o tym, że wyszły spod ręki jednego pisarza. Ja sama fanką opowiadań nie jestem i choć powoli się do nich przekonuję (polecam jeszcze raz bardzo dobre "Imigracje" Kai Malanowskiej), te zawarte w książce "Rynek w Smyrnie" mi w tym nie pomogły. Już pierwsze opowiadanie "Patrząc na Stromboli" zniweczyło moje oczekiwania względem tej książki (pomimo zaskakującego i jednak ujmującego zakończenia) i niestety okazało się, że im dalej tym gorzej. Kolejne trzy: "Rynek w Smyrnie", "Olaf Farbiarczyk" i "Sanctus sanctus sanctus" nie spodobały mi się w ogóle i szczerze mówiąc czytałam je bardzo, bardzo pobieżnie. Jedynymi, które przykuły moją uwagę są "Die Schöpfung" i "Filc". W pierwszym z nich, Michael pracownik techniczny w Operze Wiedeńskiej, dzięki swoim pieniądzom i znajomościom jest w stanie żyć w sześciopokojowym wiedeńskim mieszkaniu, nie ukrywając się zbytnio i mając możliwość obserwacji upadku świata, który znał. Ten oto zostaje stopniowo acz skutecznie zastępowany światem nowym, aryjskim, którego symbolem staje się młoda, blondowłosa śpiewaczka, zatrudniona w Operze Wiedeńskiej do odśpiewania partii anioła w wystawianym na scenie oratorium "Die Schöpfung". Dehnel pokusił się w tym opowiadaniu o przeciwstawienie osobie Michaela osoby Mieczysława Fejgina, Żyda walczącego o życie w getcie. Podoba mi się ten zabieg i sposób w jaki został wykorzystany by temu opowiadaniu dodać tzw. smaczku. "Filc" natomiast to dla mnie pełen ripost i opisów wstęp i przymiarka do "Lali".
Chcąc być w zgodzie ze sobą nie mogę Wam tego zbioru polecić, a już na pewno nie tym, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z "Lalą". Jeśli jednak uważacie się za fanów twórczości Dehnela i jesteście przekonani, że w każdym jego dziele znajdziecie coś wartego uwagi możecie zaryzykować. Pocieszająca jest zwłaszcza świadomość, że wszystkie opowiadania z "Rynku w Smyrnie" powstały jeszcze zanim "Lala" ujrzała światło dzienne :)
J. Dehnel, Rynek w Smyrnie, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2007, s.240.