2010-11-08

Jeżycjady ciąg dalszy... "Córka Robrojka".

Są tacy autorzy, których się po prostu uwielbia bezwarunkowo i nieważne jest to, że jedne ich książki podobają nam się bardziej a inne mniej, że jedne połykamy szybciej inne wolniej.
Dla mnie taką autorką jest Małgorzata Musierowicz, którą obdarzyłam swoją miłością, gdy miałam te naście lat i pierwszy raz przeczytałam "Kwiat kalafiora". Niektóre jej książki mogłabym czytać na okrągło, inne niekoniecznie, ale to nie ważne. Ważne dla mnie jako jej wielbicielki jest to, że Jeżycjada się rozrasta i choćby nie wiem co się działo ja będę te książki czytać. No bo czy można nie chcieć wracać do tych szkolnych lat, pierwszych miłości, liścików, rumieńców i szybszego bicia serca? Moim zdaniem jest to niemożliwe i dlatego tak cenię sobie książki M. Musierowicz - mój wehikuł czasu!




Kolejną książką z cyklu Jeżycjady, którą właśnie przeczytałam jest "Córka Robrojka" dzięki której po raz kolejny znajdujemy się w Poznaniu. Tym razem do Poznania wraca Robrojek (Robert Rojek) ze swoją córką Bellą (Arabellą Rojek). Robert, który po ostatecznym odrzuceniu jego zalotów przez Anielę Kowalik, mieszkał przez 16 lat w Łodzi teraz wraca na 'stare śmieci'. Nie jest to do końca dobrowolna decyzja, bo jak się okazuje, dobroduszny, ufny Robrojek został wykorzystany przez swojego wspólnika w firmie i zbankrutował. Teraz postanawia szukać swojego szczęścia w Poznaniu i razem z córką zamieszkuje u szkolnego kolegi Majchrzaka w jego domku ogrodowym. U Majchrzaka Robert również podejmuje pracę. W czasie gdy Robrojek pracuje jego córka Bella poznaje dwóch osobników płci męskiej: jednym z nich jest syn Majchrzaków Cezary zwany Przeszczepem, drugi to sąsiad Cezarego Mateusz. Oczywiście jak to u autorki Jeżycjady bywa (i jak to ja lubię:)) Przeszczep zakochuje się w Belli, jednak na jej uczucie chłopak musi czekać, ponieważ Bella nie jest ani dziewczyną romantyczną, ani dziewczyną przepadającą za chłopakami piszącymi pełne uczuć i umartwiania się listy miłosne.

Podczas gdy znajomość Belli się rozwija, czytelnik za sprawą Roberta wraca na łono Borejków:) I znów spotykamy Gabrysię (stęsknioną za starym przyjacielem), Idę (porywczą i roztrzepaną, która zagaduje swojego syna Józinka, nie dając mu szans na rozój aparatu mowy:P) oraz Natalię (jakże zmienioną i wypiękniałą przez te 16 lat niebecności Roberta). Gdy Robert po raz kolejny staje na rozdrożu Borejkowie stają na wysokości zadania i przygarniją do siebie Bellę. Robert natomiast będąc częstym gościem w ich przytulnej, dużej kuchni coraz silniej zaczyna żywić uczucia w stosunku do jednej z sióstr...

"Córka Robrojka" nie należy do mojego top-u książek Małgorzaty Musierowicz, ale i tak żywię w stosunku do niej ciepłe uczucia. A to właśnie ze względu na Borejków, Robrojka i to mieszkanie na Roosevelta w którym chciałoby się zamieszkać i szafować z jego mieszkańcami łacińskimi cytatami. Co mnie trochę drażniło w tej ksiązce to chyba postać Cezarego Majchrzaka (zgadzam się z Bellą, też nie lubię takich niepewnych, trochę rozmemłanych chłopaków) i momentami Bella z tym jej niezrozumieniem dla ojca (ale cóż, toż to 16-latka!)... Polecam mimo wszystko!

M. Musierowicz, Córka Robrojka, Wydawnictwo Akapit Press, Łódź, s.218.

8 komentarzy:

  1. Hehe, właśnie teraz też czytam "Córkę Robrojka". :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musierowicz ma w sobie to coś, prawda? Kiedyś skompletuję wszystkie jej książki, obowiązkowo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma, ma:) Ja właśnie teraz kompletuję i czytam niektóre książki po raz kolejny, niektóre po raz pierwszy:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, ale przeczytałam Jeżycjadę w całości, i to kilkakrotnie, więc pozostaje mi czekać na nowe odsłony teraz. Ale też książki pani Musierowicz to lektura na jeden dzień - nigdy nie potrafiłam sobie dawkować tych książek. Zazdroszczę, że wciąż masz te kilka świeżych tomów przed sobą :)

    "Córka Robrojka" również nie należy do moich ulubionych - zepsuła mi w sumie radość z czytania 'Nutrii i Nerwusa', kiedyś jednej z moich naj naj. Ale autor ma swoje prawa. Niestety! :P

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, szkoda Filipa, którego polubiłam w "Nutrii i Nerwusie", ale cóż... Taka natura Natalii:D Ja też się cieszę na te świeżutkie, jeszcze nieodkryte przeze mnie obszary Jeżycjadowe!

    OdpowiedzUsuń
  6. podpisuję się obiema rękami pod komentarzem Maioofki- też nie potrafię dawkowac sobie Musierowicz, jeżycjadę znam prawie na pamięć. a szkoda:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha, wyłamię się, zawsze byłam po stronie Robrojka :-).

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też jestem po stronie Robrojka i cieszę się, że nie skończył z Kłamczuchą, ale w tym wypadku, już się przyzwyczaiłam do myśli, że Natalia zostanie z Filipem i zszokowało mnie to rozwiązanie:)

    OdpowiedzUsuń