2014-01-28

Z Marcinem Mellerem "Między wariatami".

Nie jestem jakąś wielką fanką Marcina Mellera, głównie dlatego, że nie za bardzo mam jak nią być. Polskiej tv nie posiadam  i tym samym nie oglądam "Drugiego śniadania mistrzów", w czasach gdy pisał do "Polityki" ja jeszcze z nią do czynienia nie miałam, a "Wprost" i "Newsweeka" czytam wybiórczo. Tym sposobem jedynym miejscem gdzie widuję Marcina Mellera dość regularnie jest DDTVN i to też tylko dlatego, że podglądam sobie ten program w internecie. Nie wiem zatem dlaczego, gdy tylko dowiedziałam się, że na rynku ma się pojawić zbiór jego felietonów i reportaży z różnych lat i różnych redakcji, wiedziałam, że się nim zainteresuję. I nie żałuję, że się skusiłam! Ta pozycja jest wyjątkowo interesująca i wyjątkowo zróżnicowana, co sprawia, że trudno się przy jej czytaniu nudzić :)




Nie można powiedzieć, by przy wyborze felietonów do swojej książki Marcin Meller kierował się jakimś jednym konkretnym kluczem, o nie, choć z drugiej strony czy kluczem nie jest wybieranie tych ulubionych z setek powstałych? Przyjmuję jednak, że tak, to był ten klucz. Cieszę się tym bardziej, że te ulubione felietony samego Marcina i na mnie zrobiły tak pozytywne wrażenie, a nie jest to łatwe, gdy autor książki porusza w niej i temat wojny (grrrr...) i temat polityki (bleh!) i piłki nożnej (...) i dziecka (to akurat ostatnio moja działka baaaaaardzo! :)) i jeszcze kilku innych. Jemu się udało i choć przez niektóre felietony dosłownie się przedzierałam, bo tak nie leżały w moim kręgu zainteresowań (czyt. te o piłce nożnej) to tak naprawdę tą książką zapewnił mi autor kilka przyjemnie spędzonych godzin.

Największe wrażenie zrobiły na mnie reportaże, które ukazywały się w "Polityce" za czasów mojej małości, czyli na początku lat 90'tych, kiedy Meller był korespondentem wojennym. Wszystkie były poruszające, ale żaden z nich nie zrobił na mnie tak wielkiego, wstrząsającego wrażenia jak  te o "dzieciach Kony'ego". O Josephie Konym słyszałam wcześniej, aczkolwiek z wasnego wyboru, tak dla zachowania higieny psychicznej, nie chciałam się wgłębiać w historię jego działań. Marcin Meller kilkoma swoimi felietonami opisującymi działania jego Lords Resistance Army w Ugandzie sprawił, że o tym zbrodniarzu, ale bardziej o jego ofiarach nie mogłam przestać myśleć. "Dzieci Kony'ego", mordercy i ofiary w jednym to 'twór' z którego istnieniem trudno sobie w miarę wrażliwemu człowiekowi poradzić... Wstrząsające do bólu.

Moim ulubionym natomiast felietonem jest zdecydowanie "Kąpiąc Gucia". Pamiętam, czytałam go już wcześniej, ale dopiero teraz, gdy w swoim domu sama posiadam małego, cudnego szkraba i mogę obserwować swojego męża, który co wieczór z wielkim zaangażowaniem i miłością go kąpie, doceniam to co napisał Marcin. Tym razem felieton "Kąpiąc Gucia" niesamowicie mnie wzruszył. Zaraz pobiegłam z nim do męża i kazałam mu go sobie przeczytać. Wiedziałam, że odbierze go w podobny sposób, choć Bartek od razu zaznaczył, że przez jego głowę w trakcie tej i innych czynności przy synku, przelatuje dodatkowo tysiące innych myśli na temat ojcostwa i męstwa. O tak, rodzicielstwo zmienia wszystko :)

Nie będę się rozpisywać więcej, choć jest jeszcze kilka felietonów o których mogłabym wspomnieć, na przykład te polityczne, ale w przeciwieństwie do Mellera, który ma energię by się polityka zajmować i z nią polemizować lub nie, ja nie mam na to siły. Grunt, że to w jaki sposób autor "Między wariatami" ją podsumowuje, praktycznie w całości pokrywa się z moim jej odbiorem.

Zostaje mi tylko polecić tę książkę, bo jest kawałkiem naprawdę dobrego reporterskiego i nie tylko pisarstwa.


M. Meller, Między wariatami, Wielka Litera, Warszawa 2013, s.398

10 komentarzy:

  1. Chyba właśnie spowodowałaś, że w mojej głowie narodziła się myśl... "Muszę natychmiast mieć"! Już wiem co zakupię sobie po wypłacie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że się nie rozczarujesz :) Według mnie to dobra inwestycja.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Widziałam Kasiu u Ciebie na blogu :) I jak odbiór?

      Usuń
  3. Tego pana nie lubię, więc i książka mnie nie interesuje... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie lubie takich książek. Może nie potzrebnie ale mam jakąś taka niechęć do tego typu ksiażek. Mam nadzieje ze twoja recenzja to zmieni i kiedyś sięgne po take ksiazki

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłam książkę i doczytałam do połowy, zmęczył mnie i zanudził :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto wiedzieć, że w czasach "Polityki" Pan Meller nie tworzył felietonów, tylko REPORTAŻE. To kardynalny błąd i olbrzymia różnica.

    OdpowiedzUsuń