2014-02-05

"Przyślę Panu list i klucz" Maria Pruszkowska.

"Przyślę Panu list i klucz" Marii Pruszkowskiej to książka, która była na mojej liście 'do przeczytania' odkąd dowiedziałam się o jej istnieniu. Czy możliwe jest bowiem by bibliofil nie chciał czytać o innych jemu podobnych, w tym wypadku nawet bardziej od niego zakręconych na punkcie książek? Wątpiwe :) Ta książka to taki miód na skołatane serce maniaka, a jeśli nie maniaka to chociażby fana czytania. Dlaczego? Bo w tej książce to właśnie książki są jej głównymi bohaterami i nikogo nie dziwi, że można nie wyściubić nosa znad powieści przez cały dzień, że można z książką jeść i spać. I choć w moim wypadku czasy aż takiego wnikania w świat stworzony rękami pisarzy już minął to ciagle wspominam je z przyjemnością i nadzieją na to, że jeszcze kiedyś, tak raz na jakiś czas, będę miała taki komfort by w książki wsiąkać tak do końca i bez opamiętania.




Przyznaję, "Przyślę Panu list i klucz" to nie jest literatura 'wysokich lotów'. Ta książka została moim zdaniem napisana tylko i wyłącznie dla przyjemności, którą w zamyśle miała sprawiać i sprawia czytelnikom. Nie ma w niej zawiłej, trzymającej w napięciu czy chociażby niezwykle wartkiej akcji. Jest natomiast czteroosobowa rodzina, dla której czytanie stanowi nieodłączną, zastanawiam się czy nie najważniejszą część życia. Rodzina jest czteroosobowa i składa się z ojca, matki i dwóch córek: starszej Aliny i młodszej Zofii. Ojciec, pasjonat książek jest tym od którego wszystko się zaczęło. To on przelał swoją miłość do słowa pisanego na córki i to za jego sprawą (czyli z powodu braku zainteresowania innymi sferami życia rodzinnego) matka dziewcząt również koniec końców uległa czarowi książek. 

Narratorką tej klimatycznej książeczki jest młodsza z dziewcząt. To ona dokonuje charakterystyki współdomowników, ona ze swojej perspektywy opowiada książkowe perypetie rodziny. Okazuje się bowiem, że życie w towarzystwie książek wcale nie musi być nudne, a wręcz przeciwnie. Wystarczy mieć siostrę, która co rusz zmienia swoje zachowanie po to, by upodobnić się do kolejnych bohaterów ulubionych książek, wystarczy mieć ojca, który cytatami z ukochanych książek sypie jak z rękawa, wystarczy samemu być osobą bardzo emocjonalnie podchodzącą do tego co w danej powieści się dzieje, a zabawne czy zwariowane sytuacje takiego domu opuszczać nie będą.

Czytanie "Przyślę Panu list i klucz" to sama przyjemność, choć gdybym miała wybierać bardziej polecałabym Wam książkę Zuzanny Rabskiej "Moje życie z książką". W przeciwieństwie do tej, fikcyjnej opowieści tamta to wspomnienia i opowiedziane w niej historie, czy opisane osoby (często te znane, tj. np. Bolesław Prus czy Eliza Orzeszkowa) miały miejsce naprawdę i żyły naprawdę. A najlapiej przeczytajcie obie! :D


M. Pruszkowska, Przyślę Panu list i klucz, Wydawnictwo Formicula, s.134. 

6 komentarzy:

  1. Jedna z najulubieńszych książek, honorowe miejsce na półce... może dlatego, że Rabska nie czytana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też bardzo niedawno była recenzja tej książki :)
    Za to o tej, którą polecasz na końcu, nigdy nie słyszałam. Na pewno poszukam, bo właśnie fikcyjność była moim największym zarzutem przy lekturze "Przyślę Panu...".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że myślimy o niej podobnie :) A na "Moje życie z książką" naprawdę warto urządzać polowania, bo niestety trudno ją zdobyć. Ale tym większa przyjemność czytania :)

      Usuń
  3. "Moje życie z książką" figuruje na mojej liście książek do przeczytania od dawna, ale jeszcze nie trafiłam na ten tytuł. Powieść Pruszkowskiej to rzeczywiście nie jest literatura wysokich lotów, ale ile przyjemności z czytania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście dużo, choć szkoda mi było, gdy odkryłam, że to fikcja. Jakoś ubzdurałam sobie w głowie, że to coś na kształt i podobieństwo do "Moje życie z książką"...:)

      Usuń