2010-11-01

"Coś niebieskiego" Emily Giffin.

Rok temu pod choinkę dostałam książkę Emily Giffin "Coś pożyczonego", moja szwagierka natomiast "Coś niebieskiego". Od razu stwierdziłam, że książka nie jest raczej dla mnie, ale oczywiście przeczytałam ją, gdyż "darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby". Książka okazała się być tym, czego się spodziewałam, czyli męczącą mnie lekturą o przedstawicielkach amerykańskich kobiet (bardziej inteligentna brunetka Rachel i głupiutka blondynka Darcy, która jednak w tej parze wiedzie prym) i ich problemach miłosnych. Szczerze mówiąc nie zachwyciła mnie ta książka i sama się sobie dziwię, że pożyczyłam od szwagierki jej drugą część, czyli "Coś niebieskiego".




W "Coś pożyczonego" Rachel opowiadała swoją wersję wydarzeń, które doprowadziły do rozpadu jej przyjaźni z Darcy, oraz do jej romansu a później związku z narzeczonym Darcy, Dexem.
Darcy przedstawia swój punkt widzenia na tą sprawę i swoją wersję zdarzeń w "Coś niebieskiego". Ja nazwałabym tą część "spowiedzią rozpieszczonej blond piękności". Już na początku książki odrzuciła mnie główna bohaterka, wspominając w co drugim zdaniu o swojej urodzie, popularności i facetach. 

Darcy, która poznała Dexa za sprawą Rachel uważała, że wszystko jej można i potrafiła zradzać narzeczonego najpierw z przygodnym facetem z baru a później z jego kolegą, który miał być drużbą Marcusem. Wszystko było w porządku do momentu, gdy okazało się, że narzeczony też ją zdradzał. I to nie z byle kim bo z jej przyjaciółką Rachel - jak to wogóle możliwe, skoro ona jest dużo brzydsza! Ta kobieta to potwierdzenie moich wyobrażeń o durnych amerykańskich blondynkach w stylu Paris Hilton, które widzą tylko czubek własnego nosa i zawsze stawiają się ponad innymi (ale się wyżyłam:P). Oczywiście urażona Darcy, nie bacząc na to, że robiła narzeczonemu to samo i w dodatku z kochankiem zaszła w ciążę, poczuła się niemożliwie zdradzona i dotknięta i po pewnych perturbacjach z ojcem swojego dziecka i rodziną wyjechała do Wielkiej Brytanii, gdzie wprosiła się z wizytą do Ethana, przyjaciela jej i Rachel. Ethana w którym Rachel kochała się w szkole podstawowej i którego Darcy jej odbiła. Podczas pobytu w Anglli, nieszczęśliwa dziewczyna wciąż nie widzi swojej winy w tej sprawie. Sytuacja wygląda tak do momentu, gdy Ethan jednego wieczoru wykrzykuje jej całą prawdę i wszystko co o niej myśli prosto w oczy. Na następny dzień od razu wszystko się zmienia (Darcy nawet czuje ruchy swojego dziecka po raz pierwszy)...

Nie, nie i nie! Nie dla mnie twórczość tej autorki. Książkę przeczytałam (jeśli tak można nazwać zatrzymywanie wzroku tylko na dialogach) z tej prostej przyczyny, że jak się coś zaczyna to trzeba to skończyć... Nie spędziłam z nią miłych chwil, nie wciągnęła mnie i w sumie chciałam ją mieć jak najszybciej za sobą. Nie polecam! Choć z drugiej strony: "różni ludzie, różne potrzeby".
Sorry za taki zgryźliwy wydźwięk tej opinii:) 

E. Giffin, Coś niebieskiego, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2009, s.378.

7 komentarzy:

  1. Twoja opinia bynajmniej nie jest zgryźliwa, tylko prawdziwa:)) Ja przeczytałam wszystkie cztery(!!!) książki Giffin, ale tylko dlatego, że je sobie kupiłam:)) I w gruncie rzeczy są bezandziejne, chociaż ja wystawiłam im trochę inne opinie bo litertura kobieca i tak jest za mało doceniana:). Przemiana Darcy była dla mnie tak mało prawdopodobna, że szkoda gadać. To taki typ literatury, który spokojnie można przeczytać a za chwilę się nie pamięta o czym było.
    Chyba, że się pisze recenzje, to znacznie bardziej zapada w pamięć:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zabrałam się niedawno za"Sto dni po ślubie" tej autorki i to była masakra , odłożyłam i jakoś nie mam chęci już na jej książki :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakupiłam "Coś pożyczonego" w sprzedaży przedpremierowej, ot Empik zrobił super promocję dla stałych klientów, za jakieś grosze.

    Przeczytałam jednym tchem i muszę przyznać, że się wciągnęłam. Zwykła, prosta historia, lekka, miła, przyjemna i podobała mi się, ale możliwe, że wtedy czułam potrzebę takiej odmóżdżającej lektury.

    "Coś niebieskiego" kupiłam zaś niedawno, jako uzupełnienie pierwszej części i do dzisiaj nie mogę, nie potrafię się za nią zabrać. Muszę chyba zaczekać na odpowiedni moment.
    Wydaje mi się jednak, że nawet to nie pomoże, bo tak, jak polubiłam Rachel, tak nie znosiłam Darcy.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To super, że się jednak ze mną zgadzacie:)
    Marta, mnie ta przemiana Darcy na drugi dzień po kłótni już całkiem dobiła! Już to widzę: dziewczyna która przez całe życie zapatrzona tylko w siebie tak nagle się zmienia pod wpływem jednego wieczoru!:/ Ehh... po inne książki tej autorki nie sięgnę choćby mnie wołami zaciągali. Jak dla mnie szkoda czasu!:)
    Sabinka masz rację!
    Claudette życzę powodzenia w czytaniu! Może akurat się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Próbowałam z pierwszą częścią, ale nie dałam rady. Podejrzewam, że z drugą byłoby (niestety) podobnie, choć prawda jest taka, że chcę spróbować dać im szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero jak mi zwróciłaś uwagę to przeczytałam twoją recenzję ;). I wybacz, że wyszła bardzo podobna do twojej. Ale chyba taki 'urok' tej książki, że nie da się nic innego o niej napisać :P.

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie ma co wybaczać, bo po prostu nic innego nie da się o te książce napisać! Taka jest prawda i tyle:)))

    OdpowiedzUsuń