Po obejrzeniu "The way we were" postawiłam przed sobą wyzwanie! Postanowiłam mianowicie w miarę swoich możliwości obejrzeć jak najwięcej filmów z Robertem Redfordem (marzeniem byłoby zobaczyć wszystkie, ale zobaczymy jak to będzie). Uwiódł mnie ten mężczyzna i stwierdziłam, że sama na własne życzenie nie będę pozbawiać się przyjemności jaką jest oglądanie jego osoby na ekranie:)
Po raz pierwszy zobaczyłam Redforda we wspomnianym "The way we were". Na spotkanie drugie wybrałam sobie "The Great Gatsby", ale maiooffka przekonała mnie, że w wypadku tego filmu lepiej najpierw przeczytać książkę na podstawie której powstał. I tak zrobię. "Wielki Gatsby" już na mnie czeka w Polsce. Na jego miejsce zatem trafił kultowy już film "Out of Africa", w którym główne role zagrali Robert Redford i uwielbiana przeze mnie Meryl Streep. Prawdziwy pojedynek mistrzów!
Film "Out of Africa" (polski tytuł to "Pożegnanie z Afryką") to luźna adaptacja książki duńskiej pisarki Karen Blixen, która przez około 20 lat mieszkała w Kenii, gdzie razem z mężem prowadziła plantację kawy. Gdy w 1934 roku rynek kawy się załamał, Blixen wróciła do Danii i zamieszkała w Rungsted (miejscu swojego urodzenia). Tutaj napisała książkę, która w 1985 roku została przeniesiona na ekran przez Sidney'a Pollack'a.
Jest rok 1913 kiedy Dunka Karen Dinesen uświadamia sobie, że mężczyzna którego kocha nigdy jej mężem nie zostanie. Świadoma swojej sytuacji kobieta proponuje małżeństwo swojemu przyjacielowi, baronowi Brorowi Blixenowi. Ten przystaje na propozycję i w 1914 roku oboje wyjeżdżają do Kenii, gdzie biorę ślub i zakładają plantację kawy. Karen i Brora łączy przyjaźń, ale nie miłość. Podczas gdy ona opiekuje się domem i plantacją, on wyjeżdża na długie polowania, z których do domu wraca na kilka dni, po to tylko by za chwilę zniknąć znowu. Kobieta wiele czasu spędza w towarzystwie swoich afrykańskich pracowników i służących, ale ma również przy sobie przyjaciół, m.in. Denysa Hattona (Robert Redford).
Zdradzana przez męża, często pozostawiona sama sobie Karen powoli zbliża się z Denysem. Ten pokazuje jej Afrykę jakiej nie znała i obdarza ją uczuciem na jakie czekała. Gdy Karen i Bror postanawiają się rozwieść, Denys z wahaniem, ale również z wiarą w swoje uczucie wprowadza się do domu Karen. Kochankowie, pomimo tego, że wiodą życie w którym główną rolę gra rozłąka, są ze sobą szczęśliwi. Denys uczy Karen wolności, ona natomiast stwarza mu dom i pozbawia samotności, z którą był już bardzo dobrze zaznajomiony. Niestety okazuje się, że to co wystarczy Denysowi, niekoniecznie jest również wystarczające dla Karen...
"Pożegnanie z Afryką" to zrealizowany z epickim rozmachem romans i melodramat w jednym. Piękne krajobrazy, muzyka, historia i dobre aktorstwo to wszystko czego widz może oczekiwać od tego typu filmu. Tutaj to znajdujemy. Dla mnie na największa uwagę zasługują jednak Meryl Streep i Robert Redford, aktorzy doskonali. Jakaż to przyjemność patrzeć na film, w którym aktor staje się graną przez siebie postacią, w którym nie ma sztuczności i nawet akcent bohaterki dopracowany jest do tego stopnia, że mnie jako osobie mieszkającej od kilku lat w Danii przypomina ten z którym mówią Duńczycy po angielsku!
Jeśli tylko macie ochotę na chwilę relaksu, piękną historię i świetne aktorstwo to polecam!
Uwielbiam Meryl Streep, to jedna z moich ulubionych aktorek, nie mam wątpliwości co do tego, że jeśli gra w filmie, to jest on wart obejrzenia. Przyznam się, że na mojej półce rodzinnej zalega zaczytany egzemplarz książki i gdybym miała zaczynać żegnanie się z Afryką to jednak wolałabym zachować prawidłową kolejność, więc kto wie, może uda mi się ten film w przyszłości obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Film oglądałem lata świetlne temu. Podobał mi się :-)
OdpowiedzUsuńFilm na pewno obejrzę, jak tylko przeczytam książkę. Zapomniałam nawet, że planowałam zapoznać się z "Pożegnaniem z Afryką". Szkoda, że człowiek nie ma czasu na czytanie i oglądanie wszystkiego, co by chciał. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń@Domi ja też myślałam, że może lepiej przeczytać najpierw książkę, ale dzięki maiooffce dowiedziałam się, że jednak książka i film różnią się od siebie i bez obaw można film zobaczyć najpierw. Zresztą już na początku filmu dowiadujemy się, że powstał on głównie na podstawie powieści Karen Blixen, ale luźno podpierano się również dwiema innymi książkami. Poza tym mam w planach przeczytać powieść Blixen w oryginale, czyli jednak jeszcze trochę muszę na to poczekać:)
OdpowiedzUsuń@Dosiak czas na oglądanie swoją drogą, ale trzeba jeszcze go znaleźć na opisanie tego wszystkiego tutaj:P
Nie oglądałam tego filmu,ale może nawet dzisiaj to zrobię;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Meryl Streep więc film na pewno obejrzę. Ciekawa go jestem. .no i Robert Redford mmmm :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Książkę przeczytałam z wielką ciekawością i bardzo miło wspominam "Pożegnanie z Afryką", chociażby ze względu na ten cudowny klimat występujący w książce.
OdpowiedzUsuńCo do filmu - oglądnęłam, po zapoznaniu się z wersją literacką. Jak dla mnie - dobry, ale bez zachwytów. Książka podobała mi się bardziej.
Pozdrawiam w grudniowy wieczór :)
Elina
@Elina ja książkę już kilka razy miałam w rękach, ale jakoś zawsze przegrywała w końcu z innymi. Jeśli chodzi natomiast o film to ja sama byłam nastawiona na więcej wzruszeń, ale i tak myślę, że jest wart zobaczenia właśnie ze względu na mistrzowskie aktorstwo:)
OdpowiedzUsuń