2012-05-27

"Eat, pray, love".

Oglądałam wczoraj film. Z przyjemnością stwierdzam, że tak jak książka nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, tak film podobał mi się bardzo. DVD zostanie z pewnością zakupione:)





Ps. Czy tylko ja nie mam kompletnie weny do pisania postów?:/

10 komentarzy:

  1. Ja oglądałam film i bardzo mi się podobał ;) Książkę mam na oku, ale specjalnie jakoś się do niej nie garnę.

    Ja muszę się zmusić - jak napiszę już ze 4 zdania, to słowa same mi przychodzą do głowy. Ale tak, żeby się zmusić, trzeba się trochę napracować...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jako pierwszą przeczytałam książkę i potem do filmu już nie miałam zbytnio cierpliwości.A do drugiej części to już wcale a wcale.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka moim zdniem beznadziejna, film dużo lepszy

    OdpowiedzUsuń
  4. A u mnie, wręcz odwrotnie - film oglądałam dwa razy i zrobił na mnie mocno średnie wrażenie, a książka mile mnie zaskoczyła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi ani ksiazka ani film specjalnie wie wpadły do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Film mi się bardzo podobał...ksiązki nei czytałam :( ale na własne oczy widziałam 2 miesiące temu magiczne miejsca na magicznej Bali i zakochalam się w nich :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie tylko Ty. W najstarszym blogu nie pisałam już chyba z 8 miesięcy ;)
    Ale filmu nie oglądałam. Skoro tak polecasz, to chyba obejrzę :)

    Pozdrawiam
    Sol

    PS. POLECAM WZIĘCIE UDZIAŁU W MOIM KONKURSIE DLA BLOGERÓW:

    http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/2012/05/konkurs-drugi-dla-bloggerow-z-okazji.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie planuję oglądania tego filmu, ponieważ żywię skrajną niechęć do Julii Roberts ;) Ostatnimi czasy ogólnie filmy sprawiają mi jakoś mało przyjemności. Martwi mnie to, bo zrobiłam się strasznie co do nich wybredna...

    OdpowiedzUsuń
  9. mnie też bardziej podobał się film niż książka. lubię takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń