2010-12-11

"Imieniny" według Małgorzaty Musierowicz.

Moje kolejne spotkanie z Jeżycjadą Małgorzaty Musierowicz uważam za bardzo udane! W "Imieninach" wracamy z wizytą do Borejków, mojej ulubionej Jeżycjadowej rodziny. Tym razem główną bohaterką książki jest Róża Pyziakówna zwana Pyzą, czyli najstarsze dziecko Gabrysi Borejko.




Akcja powieści rozpoczyna się w momenice gdy w domu Borejków obchodzone są spóźnione imieniny mężczyzn Gabrysi Borejko, Grzegorza - męża i Ignacego Grzegorza - syna. Wieczorem w dniu imienin Pyza zostaje wysłana na spacer z młodszym bratem i gdy gubi go przypadkiem na placu, gdzie występuje Bernard z Anielą, z pomocą przychodzą jej bracia Lelujkowie. Śliczna dziewczyna, jaką jest Róża, we wszystkich trzech chłopcach wzbudza przyjazne uczucia i bracia zaczynają ze sobą konkurować o jej względy. Między innymi postanawiają, że każdy pójdzie z nią na randkę w dniu swoich imienin, które to imieniny następują dzień po dniu: Lucjusza, Adriana i Wiktora. W międzyczasie Gabrysia żyje w przeświadczeniu, że jej ukochana córka nie myśli o chłopakach i bardziej przejmuje się tym co dzieje się pomiędzy jej siostrą Natalią, która wróciła z rocznego pobytu na Cyprze, Robertem Rojkiem i Filipem. W momenci gdy odkrywa jakim powodzeniem cieszy się jej najstarsze dziecko, dowiaduje się również o uczuciach swojej młodszej córki Laury, względem niej, swojego ojca i siostry. Laura wchodzi w wiek dojrzewania z rozpędem, skrywanym żalem, zazdrością i innymi niedobrymi uczuciami i zachowaniami z którymi nie umie sobie poradzić. Przyzwyczajona do tego, że starsza siostra zawsze się jej podporządkowywała, nie potrafi sobie poradzić ze stratą swego autorytetu. Siostra natomiast przeżywa zmiany w swoim życiu, wyzwolona spod wpływu siostry, czerpie przyjemność ze spędzania czasu z nowymi przyjaciółmi i wreszcie w najmniej spodziewanym miejscu i w najmniej spodziewanej osobie, zakochuje się...

Bardzo, bardzo podobała mi się ta część. A to dlatego, że jest taka staro-Jeżycjadowa:) Ja po prostu uwielbiam to stare mieszkanie Borejków, tą kuchnię, zielony pokój i tych ludzi, którzy tam zamieszkują. Już chyba tak zostanie, że moje ulubione części Jeżycjady to te z Borejkami, a szczególnie z Gabrysią, Natalią i teraz Pyzą. Jakoś tak utożsamiam się z tymi trzema dziewczynami i czuję i wiem, że mam w sobie coś z każdej z nich: a to nieśmiałość, a to nieumiejętność mówienia nie i przewodzenia, a to nadwrażliwość i zbytnie przejmowanie się wszystkim. Jedyne co mnie rozczarowało to postać Laury, która mnie drażni trochę, choć w sumie mogłam się tego spodziewać po poprzednich częściach, w których już pokazała swój charakterek. W "Imieninach" przypomina mi trochę Idę Borejko, która też do moich ulubionych typów osobowości nie należy... No cóż, wady nie wady, ale książka świetna. Ciepła jak świeże bułeczki! Aaaa i jeszcze jedno. Uwielbiam małego Ignasia Grzegorza Strybę wdającego się w dziadka!:D


M. Musierowicz, Imieniny, Wydawnictwo Akapit Press, Łódź, s.208.

6 komentarzy:

  1. Właśnie w najbliższym czasie chcę się zabrać za tą książkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam się (a robię to po raz pierwszy), że mimo, iż pochodzę z Poznania, jeszcze nie czytałam Musierowicz. Skulkuję się zatem i szybko nadrobię zaległości bo to prawdziwa hańba! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy nazwałabym to hańbą, ale... hmm, jak to określić? Jest to conajmniej zaskakujące:P Ja właśnie z powodu Musierowicz mam ochotę wybrać się kiedyś do Poznania. Oczywiście ulica Roosevelta byłaby w moich planach zwiedzaniowych na pierwszym miejscu!:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj dokładnie w związku z akcją "zdążyć przed VAT-em" kupiłam sobie "Córkę Robrojka" , jedną z wcześniejszych części.
    Jeżycjadę uwielbiam, ponieważ wpływa na mnie cudownie, a i "Imieniny" przeczytam, zgodnie z planem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jak teraz będę w PL muszę się zaopatrzyć w dalsze częsci "Jeżycjady" bo na "Imieninach" się mój zbiór kończy jak na razie:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Gabrysia to moja ukochana postać, ostoja niemalże.. Nie wiem ile razy czytałam "Kwiat kalafiora", ale na pewno dziesiątki, mój egzemplarz wygląda jakby miał poważny wypadek, a to wszystko z zaczytania :) Lubię Gabrysię w każdej części, ale do tej, w której pojawia się po raz pierwszy mam jakiś wyjątkowy sentyment :) Przepraszam, że tak niechronologicznie, ale przeglądam Twój blog od początku i tu no tu muszę zostawić swój ślad :D

    OdpowiedzUsuń