2013-09-24

"Marzenia i tajemnice" Danuty Wałęsy.

"Marzenia i tajemnice" to książka, którą trudno poddać jakiejkolwiek obiektywnej ocenie. Jest ona moim zdaniem na tyle prywatna i na tyle szczera, że ocenianie jej to jak ocenianie osoby Danuty Wałęsy, jak ocenianie jej życia. Do tego ja sama nie jestem zdolna, zwłaszcza, że życie jak życie, ani zbyt kontrowersyjne, ani niezbyt szokujące. Daleka jestem zatem od wystosowywania jakichkolwiek słów pogardy czy litości (z którymi względem osoby autorki spotkałam się na niektórych blogach) w stosunku do kobiety, która na pewnym etapie swojego życie zachciała o nim opowiedzieć coś więcej. Tym bardziej śmiesznym wydaje mi się również osądzanie jej postawy życiowej, o którą to rzecz pokusiło się wielu. Co mogę natomiast powiedzieć to to, że czytanie tej książki przyniosło mi wiele satysfakcji, nie mówiąc już o tym, jak bardzo pomogło mi zrozumieć pokolenie kobiet, z którego wywodzi się Danuta Wałęsa i które później zastąpione zostało tym, z którego wywodzi się moja mama. Jak łatwo bowiem nam, dwudziesto- czy trzydziestolatkom oceniać kobiety, które urodziły się w czasach, w których słowo mężczyzny (najpierw ojca a później męża) było słowem niemal świętym, takim z którym się nie dyskutuje, ale z którym się liczy. I to nie chodzi nawet o to, że kobiety były swoim ojcom czy mężom w jakiś sposób poddane, tak po prostu było, tak wychowywało się dzieci, tak funkcjonował świat! I nie uważam, że po tylu latach małżeństwa pani Danuta powinna dać sobie spokój z opowiadaniem swojego życia, które to opowiadanie wielu odebrało jako narzekanie starszej pani na męża swego, a z którą to opinią o książce w ogóle się nie zgadzam. Mnie Danuta Wałęsa zaimponowała tym, że znalazła odwagę i siłę na to, by podzielić się z innymi tym co dla niej kiedyś było lub teraz jest ważne. 




Książkę czyta się wyśmienicie! Świadczy o tym choćby fakt, że ponad 500 stron przeczytałam w jeden, dosłownie jeden dzień! Ponieważ jest ona pisana tak, jak pani Danuta mówi, można jej zarzucić, że a to zdania są nieskładne, a to coś się powtarza, a to momentami następuje chwilowa zmiana tematu, do którego później trzeba wracać. Tak rzeczywiście jest, ale dla mnie to stanowi o jej sile, czytając ją bowiem czytelnik czuje się jakby słuchał osoby siedzącej obok niego. Taka gadka przy herbacie czy kawie (jeśli ktoś pije :P). Chyba potrzebowałam żeby ta książka taka właśnie była, lekka, szybka, szczera, momentami nie przemyślana (nie zawoalowana). Jest tutaj zatem miejsce na małe czy większe pretensje do konkretnych osób, na wdzięczność, na zachwyt i radość, na niezrozumienie dla niektórych sytuacji, na zastanowienie nad sobą i innymi. W żadnym wypadku nie odbieram jednak tej książki jako użalania się nad sobą, bo pomimo, że zdarza się pani Danucie wspomnieć o samotności w małżeństwie to jednak zawsze, niemal równocześnie, podkreśla ona swoje szczęście związane z tym, że jest żoną takiego a nie innego męża. Myślę, że po tylu latach tak intensywnego małżeństwa ma ona prawo do tego, by w taki a nie inny sposób o nim mówić.

Danuta Wałęsa podkreśla w swojej książce fakt swojego niewykształcenia, co może i widać w niektórych momentach, ale co nadrabia swoją mądrością życiową. Kobieta z głębokiej wsi, której przyszło zostać matką ósemki dzieci i żoną, najpierw czołowego działacza Solidarności, a później pierwszego po upadku komunizmu w Polsce prezydenta, której udziałem stały się takie historyczne wydarzenia jak choćby sierpień 1980 roku, która miała szansę nie raz i nie dwa porozmawiać z Ojcem Świętym Janem Pawłem II, czy poznać tzw. wielkich tego świata z pewnością jest osobą, której warto wysłuchać. W ogóle nie dziwi mnie fakt, iż tak genialna aktorka jak Krystyna Janda zdecydowała się na stworzenie monodramu na podstawie tej książki! Teraz, już po lekturze, tym bardziej żałuję, że nie znajduję się bliżej Warszawy i że nie mam możliwości na to, by spektakl ten zobaczyć! 


D. Wałęsa, Marzenia i tajemnice, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, s.547.

11 komentarzy:

  1. lubie czytać książkę biograficzne ale tego typu, ale ksiązka o Danucie Wałęsie mnie nie przekonuje. Sama okładka mnie odstrasza choc zapewne miała interesujące życie

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, moja Mama jest dokładnie tym samym pokoleniem. Tak się złożyło, że kobieta po sześćdziesiątce ma córkę po dwudziestce. Dlatego ja pokusiłam się o ocenę, ba o krytykę tej książki. Nie zrozum mnie źle, nie krytykuję Twojej recenzji. Uważam, że napisałas bardzo ładnie i szczerze. Ja mam inne odczucia, być może dlatego, że żyłam i żyję z kobietą z tego samego pokolenia, może lepiej wykształconą, może nieco w innej sytuacji politycznej i rodzinnej będącą, ale faktycznie żyjącą w tych samych czasach i warunkach. Dlatego ja zupełnie inaczej odebrałam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odbieram tego źle :P I zgadzam się z Tobą, że przecież kobiety są różne i każda przez pryzmat siebie może Danutę Wałęsę ocenić. Ja po prostu piszę, że mnie na to nie stać, bo w jakiś sposób ją rozumiem i rozumiem też w jaki sposób została wychowana (podobne przypadki mam w najbliższej rodzinie).

      Usuń
    2. Starałam się nie oceniać Jej jako człowieka, nie mam do tego prawa. Chociaż chyba raz skrytykowałam jej postawę, sposób zachowania, ale w kontekście książki. ;)

      Usuń
  3. Przeczytałam ją tylko dlatego, że mama Marcina (bo teściowa ma zbyt pejoratywne konotacje :D) czytała i leżała u niej na półce (fakt, czyta się bardzo szybko, bo nawet się nie zorientowałam kiedy dotarłam do końca). Pamiętam, że najbardziej emocjonalnie podziałał na mnie fragment o wysyłaniu jej po nagrodę Nobla.. Aż się czuło tę dezorientację i żal do męża za takie bezpardonowe potraktowanie tematu. Nie mogę powiedzieć, żebym była aż tak wyrozumiała dla kobiet z pokolenia pani Danuty. Wychowanie wychowaniem, a weryfikacja pewnych rzeczy we własnej głowie jednak zachodzi. Jakoś mi się nie chce wierzyć, że każda kobieta też bezmyślnie po prostu przyjmowała te zasady, bo tak się robiło i już. Ale wiadomo, ciężko zrozumieć specyfikę jakichś czasów, gdy się w nich nie uczestniczyło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle, że czasami weryfikacja przychodzi później, jak widać po autorce książki. Czasami, zwłaszcza, gdy masz 'na karku' ósemkę dzieci, na wcześniejszą weryfikację swojego życia może po prostu nie być czasu lub siły. I ja nie napisałam, że KAŻDA kobieta tak żyła czy, że każda przyjmowała istniejące zasady bez najmniejszego sprzeciwu. Wiem natomiast, że z pewnością ilość takich kobiet znacznie przewyższała ilość kobiet, które żyją w ten sposób dzisiaj, bo choć trudno w to uwierzyć, nie jeden związek nadal tak wygląda.

      Usuń
  4. A ja mam nadzieję zobaczyć film o Wałęsie i pośrednio też jego żonie przecież, jadę tylko na kilka dni do kraju, ale się zasadzam na niego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na film też mam ogromną ochotę, ale w kinie zobaczyć go szans nie mam. Trzeba mi czekać na dvd...

      Usuń
  5. Miałam jedynie przyjemność wysłuchać audiobooka, ale na wersję tradycyjną kiedyś z pewnością się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto poznać punkt widzenia osoby, która była jedynie dodatkiem do Wałęsy. Na szczęście dzięki tej książce można poznać człowieka, który ma coś do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też mi się podobała :) ale fajny blog!

    OdpowiedzUsuń