Zanim zacznę pisać o "Dziewczynie w złotych majtkach" muszę się z wami podzielić skojarzeniem, które podczas czytania książki mnie naszło i które do ostatniego zdania powieści mi towarzyszyło. Mam tutaj na myśli filmy Pedro Almodovara! Bardzo często u Almodovara mamy do czynienia z bardzo dosłownie ujętym lub doskonale zaowalowanym erotyzmem w różnej postaci. Z tym samym spotykamy się w książce Juana Marse, w której relacja pomiędzy Luysem Forestem a córką jego szwagierki momentami zbliża się lub przekracza ogólnie przyjęte granice i reguły zachowań...
Powieść Marse rozpoczyna się w momencie kiedy do pisarza Luysa Foresta pracującego nad swoją biografią przyjeżdża z wizytą Mariana. Dziewczyna swój przyjazd tłumaczy potrzebą napisania reportażu o wuju, który ma ukazać się w piśmie jej matki Mariany Monteys. Młoda kobieta nie przyjeżdża do wuja sama, ponieważ towarzyszy jej młody osobnik imieniem Elmyr. Nie to jest jednak najważniejsze w tym momencie, ale wrażenie jakie Mariana powoduje u wuja. Dziewczyna ubierająca się głównie w majtki, prześwitujące bluzy czy koszulki, nosząca obrożę dla psa na szyi lub innym miejscu swojego ciała staje się dla swojego wuja przedstawicielem pokolenia w którym dominuje "seks, hałas i narkotyki".
Mariana zamieszkuje u wuja. Dziewczyna nie tylko próbuje pisać swój reportaż, ale również pomaga wujowi przy pisaniu biografii przepisując jego rękopisy i nierzadko komentując odpowiednio niektóre fragmenty powstającej książki. Ich relacja, na początku trochę spięta, powoli rozluźnia się, staje się mniej formalna i momentami przesycona obecnym w powietrzu erotyzmem, którym Mariana lubi się bawić i być we władaniu. Luys piszący swoją biografię w zaciszu swojego pokoju, wieczorami przychodzi do pokoju, który zamieszkuje Mariana by tam opisywać jej swoje życie i dokonania raz jeszcze - do reportażu.
Luys Forest, który był członkiem partii faszystowskiej, postanawia zarówno w swojej biografii jak i reportażu pisanym przez Marianę, w odpowiedni sposób uporządkować swoją przeszłość. Jak sam mówi, w swojej pamięci jest bardziej człowiekiem, którym chce być niż tym, którym był w rzeczywistości. Zaczyna przeistaczać fakty swojego życia, zmieniając nie tylko istotę zdarzeń, które swego czasu zaistniały, ale również zmieniając ich kolejność czy daty kiedy miały miejsce... "Dziewczyna w złotych majtkach" staje się tym samym doskonałą powieścią na temat pracy pisarza i tego jak 'prawdziwa' może być prawda literacka, co kryje się za słowem autora. Nierzadko może się okazać, że 'prawda' zawarta w biografii litereta jest tylko kolejną formą 'fikcji literackiej'. Taka sytuacja ma miejsce u Luysa, który pochłonięty stwarzaniem na nowo (na rzecz książki) swojego przeszłego życia, w pewnym momencie zaczyna zauważać, że to co zmyślone i to co prawdziwe w niebezpieczny sposób zaczyna się ze sobą przeplatać. Forest traci powoli orientację co w jego życiu jest prawdą, co nie...
Pomimo, że książka Juana Marsa nie jest łatwa w odbiorze i wymaga od czytelnika skupienia na treści, czyta się ją bardzo dobrze, z zainteresowaniem. Książka zawiera kilka poziomów odbioru, ponieważ możemy o niej mówić zarówno jak o książce opowiadającej o zderzeniu młodości ze starością, o książce erotycznej lub o książce w której głównym tematem jest proces twórczy i trudności towarzyszące pisarzowi podczas wymyślania historii... Na pewno jest to książka na którą warto zwrócić uwagę.
J. Marse, Dziewczyna w złotych majtkach, Wydawnictwo Znak, Kraków 2010, s.203.
Mnie się podobała i to bardzo :) Byłam nią zauroczona.
OdpowiedzUsuń@Tajmnica33 ja a początku nie mogłam się do niej przekonać, bo jednak razi mnie trochę ta otwartość hiszpanów jeśli chodzi o seks (łamanie tabu i granic tak widoczne u Almodovara i podobne tutaj), ale później się do niej przekonałam i pomimo wszystko książka mi się podobała. Zwłaszcza zakończenie:)
OdpowiedzUsuńJuż zapisuję ją zdecydowanie na listę. Jakiś czas temu zastanawiałam się nad jej kupnem, po tej recenzji jestem zdecydowana! :) Tym bardziej, że twórczość Almodovara lubię, oj lubię ;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam! Bardzo podoba mi się tytuł :P
OdpowiedzUsuń@blackmilk cieszę się, że Cię namówiłam:) I mam nadzieję, że podczas jej czytaniu nie opuści Cię skojarzenie z Almodovarem... Mnie się trzymało cały czas!
OdpowiedzUsuń@Annie tak, tutył uwodzi:)
Bardzo zaciekawiłaś mnie tym tytułem. Ciekawe jak ja odbiorę tę książkę?
OdpowiedzUsuńJa nie dałam rady jej przeczytać,chociaż opis z tyłu książki nakazał mi ją kupić. Może znajdę jeszcze kiedyś na nią czas...
OdpowiedzUsuńAaa i dodam jeszcze,że masz cudowne główne zdjęcie bloga.
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo ciekawa, ale książki raczej nie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam filmy Almodovara, więc po książkę również sięgnę, jeśli jest napisana w podobnym klimacie :)
OdpowiedzUsuń@Maya mam nadzieję, że nie będzie źle:)
OdpowiedzUsuń@Balianna książka nie jest łatwa w odbiorze i też miałam z nią na początku problem, ale może kiedyś jeszcze do niej wrócisz i okaże się na taka zła:) I dziękuję za miły kometarz o zdjęciu bloga, ale myślę nad małą zmianą... Czekam na wiosnę, może razem z nią przydzie nowe zdjęcie tytułowe:)))
@Bujaczek jeśli Cię nie pociąga nie ma co ryzykować:P
@pandorcia dla mnie książka miała podobny klimat, ale teraz się boję, że wszyscy Ci, którzy Almodovara oglądają namiętnie będą się spodziewać czegoś więcej... lub mniej po tej powieści... Musisz sama zobaczyć. Z chęcią bym się dowiedziała czy Twoje odczucia w jakimś stopniu pokrywają się z moimi:)
ooo tak masz rację, zakończenie jest powalające na kolana :)
OdpowiedzUsuń