2012-09-09

Nie dziwi mnie Nike. "W ogrodzie pamięci" Joanny Olczak - Ronikier.

Niezwykle dobra! To są pierwsze słowa, które przychodzą mi na myśl, gdy myślę o tej książce. I jeszcze to, że czytając ją zaczynam wątpić w sens powstawania książek typu "Cukiernia pod Amorem" (choć przecież lubię tą trylogię:)), bo jak się okazuje to życie a nie czyjaś wyobraźnia jest najlepszym autorem książek, czy jak kto woli, to życie pisze najlepsze, najciekawsze, najbardziej trzymające w napięciu scenariusze. "W ogrodzie pamięci" Joanny Olczak - Ronikier jest na to najlepszym dowodem!

Po raz kolejny przekonuję się, że najtrudniej mi pisać o książkach, które najbardziej przypadły mi do gustu. W takich wypadkach zawsze boję się, że o czymś ważnym nie napiszę, że źle ubiorę w słowa swoje odczucia w stosunku do książki, że nie napiszę o niej wystarczająco przekonująco, że nie 'oddam jej sprawiedliwości' swoim postem. Tak właśnie czuję się teraz, pomimo, iż książka ta jest już powszechnie (chyba) znana i przez wiele osób została już doceniona (m.in. Nagroda Literacka Nike 2002).




W swojej książce "W ogrodzie pamięci" Joanna Olczak - Ronikier stworzyła wyjątkowy, bardzo przejmujący i niezwykle dokładny portret swojej rodziny ze strony matki. Ojca, Tadeusza Olczaka nie znała prawie wcale, natomiast rodzina mamy była jej przez całe życie bardzo bliska i to na jej historii skupia się w tej książce. Głównymi bohaterami tej książki stają się więc kolejni przodkowie wywodzący się z rodu Horwitzów. Jak się okazuje, podążając szlakiem wyznaczonym nam przez autorkę, poznajemy niemal wszystkich członków jej rodziny od strony matki, Hanny Mortkowicz, która była jedyną córką Janiny z Horwitzów i Jakuba Mortkowicza, zasłużonych w krzewieniu polskości i polskiej literatury właścicieli  warszawskiej księgarni i wydawnictwa, które współpracowało i drukowało m.in. dzieła Żeromskiego, Dąbrowskiej, Tuwima czy Leśmiana. 

W swoich i nie tylko swoich wspomnieniach i opisach rodziny, Joanna Olczak - Ronikier wraca aż do roku 1844, kiedy to w Wiedniu przyszedł na świat jej pradziadek Gustaw Horwitz. To właśnie on i jego ojciec Lazar Horowitz stają się pierwszymi 'elementami' tej rodzinnej układanki i historii, która z taką dokładnością, wrażliwością i czułością zostaje na kartach tej książki spisana. Bezsensem według mnie jest nawet próba skrócenia tutaj żywotów kolejnych członków rodziny Horwitzów, bo ten żydowski ród 'wplątany' był w większość ważnych dla przyszłości Polski i Europy wydarzeń XIX i XX wieku. Ich życia to dążenie do tego by w oczach innych stać się Polakami, pełnowartościowymi członkami społeczeństwa w którym się urodzili i żyli, ale które nigdy do końca ich nie zaakceptowało, to również walka o lepszą przyszłość podzielonego rozbiorami i wojnami świata, dlatego mało jest wśród Horwitzów biernych obserwatorów tego co się działo w ówczesnym czasie na politycznej arenie świata. Oczywiście, tak jak była podzielona Polska i jej ludzie, którym trudno było (i zresztą nadal jest) obrać jedną opcję działania i jeden kierunek w którym kraj powinien podążać, tak byli w pewnym momencie podzieleni Horwitzowie, z których niektórzy opowiadali się za twardym komunizmem, inni żyli jak przystało na kapitalistów i takiej Polski i Europy też chcieli. Polityka i kultura głęboko weszły w ten ród, dlatego fakt iż niektórzy jego członkowie znali osobiście Lenina, Piłsudskiego czy Dzierżyńskiego, kształcili się m.in. pod okiem Freuda, utrzymywali bliskie kontakty z Żeromskimi, Dąbrowską, Tuwimem czy Korczakiem, przyjaźnili się z Baczyńskim nie powinny dziwić. A jednak dziwią. No bo jak to możliwe, by historia i jej bohaterowie mogli aż do takiego stopnia być częścią istnienia jakiejś rodziny?! A jednak... Joanna Olczak - Ronikier z wnikliwością i wytrwałością śledzi kolejne tropy życia niemal każdego członka tej dużej, rozrzuconej już teraz po świecie rodziny. Tym sposobem podróżujemy po Francji, Niemczech, przebywamy w syberyjskich gułagach, uciekamy z opanowanej przez hitlerowców Warszawy a nawet Europy do lepszego świata. Ten się zmienia a wraz z nim dojrzewają kolejne pokolenia gotowe oddać swoje życie za Ojczyznę, która tak naprawdę nigdy nie przyjęła ich do końca na swoje łono... 

Jak napisałam w tytule tego posta, w ogóle nie dziwi mnie fakt iż książka "W ogrodzie pamięci" została nagrodzona Nagrodą Literacką Nike. Z wnikliwością bowiem najlepszego śledczego Joanna Olczak - Ronikier spisała dzieje tych zasymilowanych Żydów, inteligentów chcących służyć narodowi polskiemu w różnoraki sposób. Wiadomo, że nie każdy z Horwitzów nam się spodoba, że niemożliwe do zaakceptowania okaże się ślepe zafascynowanie komunizmem niektórych członków rodziny, że nie wszystkie decyzje które kiedyś zostały podjęte będą dla nas zrozumiałe, ale prawda jest taka, że w tej książce nie o to chodzi. To nie ma być sposób na rozgrzeszenie czy też nie, to ma być sposób na przywrócenie pamięci o tych, bez których autorki tej książki nie byłoby na świecie. Ta książka to hołd złożony rodzinie, z ich ułomnościami i zaletami, z ich dobrymi i złymi postępkami, z ich chwałami i błędami, z ich marzeniami i szaleństwami. To hołd godny pozazdroszczenia, bo i temat okazał się wdzięczny i autorka na tyle zdolna i nim zafrasowana, że powstała książka o jakiej marzy każdy, kto interesuje się przeszłością swojej rodziny, a kto nie ma możliwości by choć w najmniejszym stopniu sportretować ją z taką dokładnością, wiernością prawdzie, wnikliwością i czułością z jaką miała możliwość i na jaką stać było Joannę Olczak - Ronikier. Jestem totalnie uwiedziona!


J. Olczak - Ronikier, W ogrodzie pamięci, Wydawnictwo Znak, Kraków 2002, s.357.

10 komentarzy:

  1. O, to książka, która mnie całkiem niedawno zainteresowała. Wcześniej może i gdzieś mi się obiła o uszy, ale dopiero jakoś wczoraj stwierdziłam, że chcę to przeczytać. I proszę, jaka się jeszcze trafia zachęcająca recenzja ;) A ja lubię takie historie rodzinne, myślę, że to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za Twoją recenzję,bo ukazała piękno całej tej książki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam to szczęście, że nagroda przypadła na okres moich studiów polonistycznych, a dziekan mojego wydziału lubił kontrowersje i zaproponował nam czytanie wszystkich nagród Nike i dyskusje na temat zasadności nagrody. Pamiętam burzę odnośnie nagrody dla Pilcha czy Masłowskiej ;) z całej tej przygody została mi miłość do Myśliwskiego i właśnie sympatia dla Olczak - Ronikier, bo jej książka uwiodła nas (studentów) wtedy kompletnie i nie było w ogóle osoby, która by zakwestionowała nagrodę. Teraz podejrzewam że byśmy kwestionowali ze względu na to, że nagroda przestała być nagrodą literacką, a stała się mocno komercyjną. Nie da się jednak ukryć, że "W ogrodzie pamięci" to niezwykła książka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Joanna w "małą" historię swojej rodziny, wplotła "dużą" naszego kraju. Pamiętam swój zachwyt nad tą książką i cieszę się ogromnie, że Tobie również się podobała. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak sięgnąć po kolejną pozycję. U mnie już od dawna czeka na półce "Korczak"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, po "Korczaka" sięgnę na pewno, podoba mi się sposób w jaki pisze Pani Joanna, poza tym sama postać Korczaka to dla mnie wystarczający powód by po książkę sięgnąć. I cieszę się, że teraz znam jeden z chyba podstawowych powodów dla których autorka wzięła się za pisanie tej książki. Wszak nie każdy może pochwalić się takim faktem, jak ten, że Janusz Korczak był jego lekarzem w dzieciństwie:)

      Usuń
  5. Nie wiem;)
    recenzją zachęcasz, toprawda, ale sama nie wiem czy po nią siegnę;)
    Aktualnie sama mam kilka innych książek na oku do przeczytania:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętam swój zachwyt, kiedy czytałam ja lata temu. "Cukierni pod Amorem" nie mogę jednak do dzisiaj zaakceptować - ostatni tom doprowadził do niestrawności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mój stosunek do tej trylogii jakoś ostatnio ewoluuje:P Byłam zachwycona pierwszymi dwoma częściami (trzecia czeka na półce), ale z czasem widzę, że już nie uważam ich za tak rewelacyjne jak na początku:)

      Usuń