Odkąd zobaczyłam Audrey po raz pierwszy w filmie "Breakfast at Tiffany's" stała się ona 'moją' gwiazdą, taką na wieki wieków, niedoścignioną, nie do zastąpienia. Wystarczył jeden jedyny film (w przeciwieństwie do Marilyn Monroe, do której przekonywałam się latami i która dopiero ostatnio trafiła na mój prywatny firmament 'tych ukochanych i uwielbianych') i byłam nią oczarowana, zresztą nadal jestem. Audrey Hepburn to dla mnie bowiem klasa sama w sobie, delikatna uroda połączona z silnym charakterem w jej wydaniu tworzyły mieszankę wybuchową, duma której nigdy nie łączyła z wywyższaniem się nad innymi, wiara w miłość i hierarchia wartości w której rodzina, zwłaszcza dzieci zawsze stały na pierwszym miejscu, w moich oczach przysparzały jej tylko i wyłącznie podziwu. Dodatkowo, to była naprawdę dobra aktorka, nie najlepsza, ale z pewnością dobra!:)
Książka Donalda Spoto pozwoliła mi odkryć inną Audrey, nie tak krystalicznie czystą i doskonałą jaką była w moich wyobrażeniach, co nie koniecznie znaczy, że gorszą. 'Moja gwiazda' nabrała po prostu bardziej ludzkiego kolorytu!:P Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że Audrey nie obce były romanse, i te z żonatymi mężczyznami, i te podczas których ona sama była żoną innego mężczyzny, nie obca jej była również strata dziecka (doświadczyła kilku poronień, a także raz urodziła dziecko, które niestety było już martwe), czy głód, który niemal doprowadził ją do śmierci podczas II Wojny Światowej. I pomimo, iż dla wielu jej historia jest jak bajka o Kopciuszku, to jednak nie jest tak do końca, no chyba, że ta wersja Kopciuszka nie kończyłaby się słowami "i żyli długo i szczęśliwie", bo pomimo, iż kilka ostatnich lat swojego życia spędziła w towarzystwie kochającego mężczyzny, to jej dwa poprzednie małżeństwa do udanych nie należały i choć przyniosły jej dwóch synów, przepłaciła je depresjami. Wychowywana przez nie umiejącą okazywać swych uczuć matkę i pozbawiona w dzieciństwie ojca, który emocjonalnie upośledzony opuścił córkę i nie wyrażał żadnego nią zainteresowania przez długie lata, sama marzyła o miłości na całe życie i rodzinie, dla której gotowa byłaby zrezygnować z blichtru jaki przynosiło ze sobą aktorstwo i sława. Niestety jak to w życiu bywa, pomimo, że była gotowa poświęcić wiele dla swoich współmałżonków, oni mimo iż ją kochali, widzieli w niej przede wszystkim gwiazdę filmową, która pomoże im w ich własnych karierach (zwłaszcza Mel Ferrer próbował aktorsko i reżysersko 'wypłynąć' na jej osobie). Z każdym z nich Audrey wytrwała w małżeństwie około 10 lat i każdy dał jej jednego syna (Sean Hepburn Ferrer ze związku z Melem Ferrerem i Luca Dotti ze związku z Andreą Dottim). Oczywiście Hepburn nie była naiwną, wiernie trwającą przy boku męża żoną, która nie chce widzieć, że w jej małżeństwie dzieje się źle. Z biografii dowiadujemy się bowiem, iż pomimo, że do końca starała się ratować swoje małżeństwa, to jednak sama również szukała czasami pocieszenia w ramionach innego mężczyzny. Tak było w trakcie trwania jej małżeństwa z Ferrerem kiedy wdała się w romans, najpierw ze scenarzystą Robertem Andersonem, a później z młodszym od niej aktorem Albertem Finneyem. Jak już pisałam, nie taki anioł krystaliczny...:P Przyznaję zatem, że "Oczarowanie" Donalda Spoto otworzyło mi oczy na prawdziwą Audrey, nie tak idealną jak myślałam, ale nadal czarującą i pociągającą kobietę 'z krwi i kości'.
Warto jednak pamiętać, że książka ta nie skupia się tylko i wyłącznie na życiu prywatnym Audrey Hepburn. Jak bowiem wiadomo, to bardzo mocno splatało się w jej wypadku z życiem publicznym, filmowym. I tutaj muszę przyznać, że Spoto w bardzo wyczerpujący i satysfakcjonujący sposób opisał powstawanie praktycznie każdej sztuki w jakiej Audrey zagrała i każdego filmu z jej udziałem jaki powstał. Mamy więc garść faktów dotyczących tworzenia danego dzieła scenicznego czy filmowego, a także garść plotek i ciekawostek na temat osób, które poszczególne filmy i spektakle tworzyły. Ja sama często odnosiłam spisane przez Spoto informacje do swoich prywatnych spostrzeżeń jakie miałam podczas oglądania poszczególnych filmów, w których Audrey była gwiazdą nr.1. Tak było np. w przypadku filmu "Sabrina", w którym Audrey, czyli tytułowa Sabrina porzuca przystojnego blondyna (Williama Holdena w roli Davida Larrabee) na rzecz starszawego już, średnio ciekawego bruneta (Humphrey Bogart, czyli Linus Larrabee). Nie przepadam za tym filmem właśnie ze względu na ten nietrafiony zabieg, dzięki któremu Sabrina wygląda na zdesperowaną, nie umiejącą rozsądnie myśleć dziewczynę, która na wybranka swojego serca wybiera mrukliwego, przepitego starca! Jak się dzięki tej biografii dowiedziałam nie jestem w swoich osądach osamotniona, a Bogart mrukliwy i przepity był nie tylko w filmie... W ogóle Spoto zwrócił moją uwagę na kolejną ciekawostkę z życia Audrey, a mianowicie na fakt, iż w większości swoich filmów jej bohaterki oddawały swoje serce mężczyznom, którzy swobodnie mogliby być jej ojcami. Sama, przy poszczególnych filmach zwracałam na to uwagę, ale nigdy nie zebrałam tego 'do kupy' i dlatego nie zdawałam sobie sprawy, że w istocie dziwne upodobania mieli reżyserowie ją obsadzający...:P
Książka jest wyczerpująca, ilość poruszonych wątków z życia Audrey Hepburn w całości mnie usatysfakcjonowała i jedyne co mogę jej zarzucić, to minimalna ilość zdjęć. Jako fanka urody Audrey chciałabym ich więcej, ale widocznie od tego są inne wydawnictwa:) Polecam zainteresowanym!
D. Spoto, Oczarowanie. Życie Audrey Hepburn, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław, s.266.
Jest to jedna z tych książek, po którą sięgnęłabym mimo wad
OdpowiedzUsuńJakoś tak jest, że w momencie gdy zapałamy do kogoś sympatią, dana osoba w naszej wyobraźni staje się idealna, krystaliczna, pełna zalet. A potem się okazuje, że nie różnimy się między sobą aż tak bardzo, że wszyscy jesteśmy, tylko lub aż, ludźmi.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie bardzo do przeczytania tej biografii. :)
Zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę książkę, w sumie nie wiem zbyty wiele o tej aktorce wiec czas dowiedzieć się czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńAleż Holden to taki ciepły klusek w porównaniu z Bogartem - męskim, o wspaniałych oczach i uśmiechu! Jak można tego nie dostrzegać! ;-)
OdpowiedzUsuńW tym filmie to raczej starszawy pijak i gbur, który jednak mało się uśmiechał, zresztą poza planem z tego co wyczytałam również głównie się awanturował...:P Czyli jednak w ogólnym rachunku ten 'ciepły klusek' musiał u Audrey wygrać i dlatego miała z nim, a nie z Bogartem romans na planie:) W takich wypadkach też zdecydowałabym się na 'kluska', choć sama jestem fanką tzw. bad boy-ów:)
UsuńI tak to już bywa, że nasze wyobrażenia bywają zbyt idealne... :) Ale ten brak krystaliczności jest ważny. Bo właśnie czyni z naszych idoli ludzi z krwi i kości, autentycznych i prawdziwych, a przez to jakoś nam bliższych. I chyba łatwiej jest polubić takich ludzi, a bywa także, że jeszcze bardziej ich przez to kochamy!
OdpowiedzUsuńAkurat o głodzie w czasie wojny słyszałam - oglądałam kiedyś dawno film biograficzny o Audrey. Książka zapowiada się ciekawie, choć priorytety mam teraz inne.
Pozdrawiam! :)
Ja ja poznałam jako Nataszę Rostową w amerykańskiej wersji Wojny i pokój z Mel Ferrerem jako Andrzejem Bołkońskim .I od tamtej pory lubię ją niezmiennie oglądać w każdej roli. I też dla mnie była uosobieniem piękna, elegancji i dystynkcji ale przecież w końcu była tylko kobietą i na dodatek aktorką.A biografia jak wynika z postu jest interesująca i warto ja przeczytać.)
OdpowiedzUsuńJa akurat "Wojny i pokoju" nie oglądałam, ale przyznam, że po przeczytaniu o niej w "Oczarowaniu" nawet nie mam ochoty. Z tego bowiem co tutaj pisze nie był to film udany, ani pod względem fabuły, która była bardzo niespójna i okrojona, ani Mela Ferrera, który za rolę w tym filmie był bardzo krytykowany... Jedynie Audrey skłania mnie do tego filmu i nie wiem czy to wystarczy w tym wypadku:)
UsuńChoć czytałam tę książkę, z ogromną ciekawością zatopiłam się w Twojej recenzji. Cieszę się, że kolejna osoba tak pozytywnie ją odbiera :) Warto na "Oczarowanie" i samą postać Audrey, zwrócić uwagę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoja ukochana Audrey, ale książki jeszcze nie czytałam. Koniecznie, koniecznie muszę naprawić ten błąd. Dziękuje za świetną recenzję:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://lulaleecrumb.blogspot.nl/