2011-07-26

Jeżycjada niezastąpiona! "Język Trolli".

Podzielę się z Wami moim odkryciem: Jeżycjada jak żadna inna rzecz potrafi mnie rozluźnić i nastawić pozytywnie do świata. Z każdą czytaną przeze mnie częścią doświadczam tych uczuć, a jednak gdy sięgam po kolejną książkę z serii wydaje mi się, że odkrywam walory tej serii na nowo! Bardzo jest to przyjemne a przy tym odrobinę zadziwiające:)




Tym razem przyszła pora na "Język Trolli". Jakież było moje zdziwienie, kiedy odkryłam, że głównym bohaterem wspomnianej książki jest Józinek! Józinek, który dopiero co był małym, zazdrosnym o kuzyna, pulchnym berbeciem, a który teraz jest już 9-letnim chłopcem przeżywającym swoją pierwszą miłość! Miłość niebanalną, nieoczekiwaną i zaskakujacą. Obiektem jego uczuć staje się bowiem Stanisława Trolla, pulchna i nieduża uczennica gimnazjum, którą Józef Pałys poznaje całkiem przypadkiem, ale która od pierwszego swojego spojrzenia kradnie jego młode serce. Trolla jest inna niż wszystkie dziewczyny, które do tej pory znał Józinek: poza świetnym charakterem, dziewczyna ma piękny głos, szwagra Murzyna i zielony kapelusz, którego nigdy nie zdejmuje.

Jak to jednak w przypadku Jeżycjady bywa, wątek Trolli nie jest jedynym obecnym w książce. "Język Trolli" to jest bowiem również część serii w której Laura Pyziak wreszcie, w bardzo nieoczekiwanych okolicznościach poznaje swojego ojca Janusza, to również część w której związek Róży i Fryderyka Schoppe przybiera nieoczekiwany obrót, a Ignacy Grzegorz Stryba i Józef Pałys toczą ze sobą nieprzerwaną walkę, nie tylko o uwagę rodziny, ale również o Staszkę...

Bardzo polubiłam tą część Jeżycjady, między innymi za to, że zmieniła moje mniemanie o Józinku Pałysie. Pamiętam, że gdy czytałam "Tygrysa i Różę" mały Pałys nie wzbudzał mojej sympatii (w przeciwieństwie do Ignacego Stryby), mniemałam bowiem, że wyrośnie na kopię Idy Borejko, która łatwego charakteru nie ma, a która wydawało mi się nie daje szans swojemu synowi na to by był inny niż ona. W "Języku Trolli" szczęśliwie okazało się jednak, że Józef Pałys wdał się w swojego ojca i wyrasta z niego mądry i uczciwy, acz introwertyczny mężczyzna.

Poza tym, tak jak w każdej poprzedniej części serii Małgorzaty Musierowicz i w tej nie brak uroku, ciepła, miłości, ludzkiej serdeczności i wiary w dobro, które w nich tkwi.
Czytając "Język Trolli" zastanawiałam się nad opiniami osób, które krytykują nowsze części Jeżycjady, twierdząc, że nie jest już to ta sama Jeżycjada co wcześniej... I tak sobie myślę, że mają rację: nie jest to ta sama Jeżycjada, tak samo jak nasze rodziny nie są takie same jak 30 lat temu! Doskwiera mi w jakiś sposób opinia, że Jeżycjada była dobra tylko wtedy gdy jej akcja toczyła się w czasach komunizmu, czyli młodości wielu jej czytelników, że teraz to już nie jest to samo... Ja urodziłam się w 1984 roku (rok urodzenia Jeżycjadowej Laury), czyli w momencie gdy już kilka części serii powstało, dorastać zaczęłam jeszcze później, pierwszą miłość przeżywałam dopiero w 2000 roku, ale nie krytykuję poprzednich części, w których akcja toczy się w czasach, których nie pamiętam lub w których nie było mnie nawet w planach. Pokochałam te części za atmosferę w nich panującą i tak samo jest z nowszymi książkami Małgorzaty Musierowicz. Zmieniają się bohaterowie, czasy, ale atmosfera książek pozostaje. Dla mnie poziom Jeżycjady się nie zmienia, jedne książki lubię bardziej, drugie mniej, ale wszystkie są częścią jednej pięknej historii rodzinnej i dlatego wszystkie cenię sobie w takim samym stopniu:)


M. Musierowicz, Język Trolli, Wydawnictwo Akapit Press, Łódź 2004, s.208.

18 komentarzy:

  1. Ojj, przypomniałaś mi starą, dobrą "Jeżycjadę"... To jak powrót do dobrego przyjaciela! Muszę przeczytać najnowszą część:<

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie czytałam żadnej powieści autorki :C może kiedyś nadrobię? :]

    OdpowiedzUsuń
  3. mi też kojarzy się ze starymi dobrymi czasami :) ehh z chęcią wrócę do tej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tak dawno uzupełniłam moją Jeżycjadę właśnie o "Język Trolli" (tak wiem, jestem nieco zacofana) i czytając Twój wpis od razu zorientowałam się, że do tej pory tej książki nie przeczytałam! Będę musiała koniecznie nadrobić.

    Na razie moją ulubioną książką Musierowicz pozostaje "Kalamburka", która jest moim skromnym zdaniem genialna :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżycjadę zaczęłam dawno, ale co jakiś czas do nie wracam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja mam dwie ostatnie nieprzeczytane i trzymam na chandrę wielgachną, tylko one mogą mnie pocieszyć

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Jeżycjadę i często wracam do książek Małgorzaty Musierowicz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jestem jedną z tych, którzy twierdzą, że to już nie ta sama Jeżycjada...Ale nie chodzi mi o realia komunistyczne. Uwielbiam np. Nutrię i Nerwusa z lat 90. Ale nie przepadam za Językiem Trolli, Czarną polewką czy Sprężyną, bo irytuje mnie, że głównymi bohaterami stają się kilkuletnie dzieci. Dawniej urozmaicały tło, teraz panoszą się na pierwszym planie. To się zmieniło w stosunku do starych części, nie realia - realia oczyma pani Musierowicz nadal uwielbiam. Mimo całej sympatii dla Józinka, nie jestem jednak zainteresowana życiem uczuciowym dziewięciolatka.
    Prawda jest jednak taka, ze każdy w Jeżycjadzie może znaleźć to, co lubi - jeden zachwyci się Językiem Trolli, drugi Brulionem Bebe B. (który też ma słabe opinie, a to jedna z moich ulubionych części). Mam nadzieję, że pisarka - mimo ostatnich krytycznych opinii - napisze jeszcze wiele części.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Claudette, a wiesz, że "Kalamburka" jest też jedną z moich ulubionych?!:D Naprawdę świetna książka!

    @kasia.eire ja wlaśnie teraz potrzebowałam czegoś rozluźniającego, co pozwoli mi się na nowo cieszyć czytaniem, bo ostatnio czułam małe zmęczenie i znudzenie książkami. "Jezyk Trolli" spełnił swoją rolę:)

    @lilybeth, a widzisz ja dopiero zaczynam czytać te nowe części i nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wszystkie kolejne części opowiadają głównie o losach dzieci... Przy "Języku Trolli" mnie to nie irytowało, ale zobaczymy z czasem. Wolę się w każdym bądź razie nie uprzedzać:) Ale myśląc logicznie nie dziwię się Musierowicz, że zastosowała taki zabieg - czytelnicy oczekują książek co kilka lat (najlepiej jak najszybciej) a wiadomo, że żaden z młodych bohaterów tak szybko nie rośnie. Ponadto psuć życie bohaterkom sprzed lat, które już sobie je ułożyły, tylko po to by było o czym pisać byłoby całkowicie bez sensu...:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Paula - to ja postuluję wprowadzanie nowych bohaterów. W końcu na Borejkach świat się nie kończy. Chętnie bym się dowiedziała, co się stało z potomstwem bohaterek pierwszych części, choćby Cesi Żak, a zresztą może pojawić się ktoś zupełnie nowy, jakaś np. koleżanka z roku Laury czy coś. Osobiście podejrzewam, że Musierowicz chętnie pisała o nasto - i dwudziestoletnich dziewczętach, kiedy obserwowała dorastanie swoich córek, a teraz obserwuje raczej wnuki i to przemyca do książek.
    Ja na razie wyczekuję zapowiadanej od chyba 2 lat "McDusi", która ma być o córce Kreski.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. @lilybeth w takim bądź razie przyłączam się do Ciebie, choć wydaje mi się, że jeśli autorka w niedługim czasie zacznie pisać nową powieść będzie miała bohaterów pod dostatkiem bo większość dzieci wcześniejszych głównych bohaterek będzie akurat w odpowiednim wieku (kilkunastu już lat) i wydaje mi się, że Musierowicz pozostanie przy nich. Co do "McDusi" to też czekam z niecierpliwością - zawsze uwielbiałam Kreskę!:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam całą Jeżycjadę kilka razy, nie czytałam tylko 2 najnowszych.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja i czytałam kilka razy całą serię i czekam na każdy kolejny tom. Muszę przyznać, że kompletnie bezkrytycznie przyjmuję wszystko.
    To tak jakby towarzyszyć przyjaciołom, czasem wiesz, że coś byś zrobiła inaczej, ale to ich życie i oni podejmują decyzje.
    W Jeżycjadzie dzieją się i te dobre i te złe rzeczy, a jednak pozwala zachować (albo odzyskać) optymizm i za to ją wielbię.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja czytałam jedną książkę tej autorki, gdy byłam bardzo mała, ale ja mam jakieś zboczenie i nie lubię takich opowieści. Dodatkowo maja dziwne imiona, więc w ogóle to wszystko jest dla mnie ble ;) Moja mama wtedy jest bardzo niepocieszona, mówi że ja bym tylko fantastykę czytała, a sama siada z książkami Musierowicz i czyta po paręnaście razy ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. @Joanna świetnie to wszystko podsumowałaś! Zgadzam się z Tobą w pełni:)

    @Nyx hehe, no to z Twoją mamą bym sobie pogadała:P W moim przypadku fantastyka zaczyna się i kończy na Harrym Potterze:D

    OdpowiedzUsuń
  16. W pełni zgadzam się z Joanną i czekam na upragnioną "McDusię". Po cichu liczę, że będzie można ją znaleźć już w tym roku pod choinką.
    I mogłabym się kłócić co do "Czarnej polewki", która porusza również wątek Laury i Wolfiego. Jednak chyba najmniej mi z całej "osiemnastki" przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezycjade poprostu uwielbiam-nic dodac,nic ujac:)
    http://katymami85.blogspot.de/2012/11/jezycjada.html

    OdpowiedzUsuń