2011-07-15

"Opętanie" A. S. Byatt...

Wczoraj skończyłam czytać "Opętanie" A. S. Byatt i do tej pory rozmyślam nad tym co sprawia, że niektóre książki jesteśmy w stanie pokochać od pierwszego zdania, inne natomiast do ostatniej strony nie są w stanie wzbudzić w nas takiego uczucia? "Opętanie" stało się dla mnie przykładem tej drugiej opcji i tym intensywniej zastanawiam się nad sobą i swoim jej odbiorem... No bo jak to? Książka w każdej opinii z jaką się zetknęłam wychwalana, polecana, a ja się z nią męczę i tylko ze zniecierpliwieniem czekam, aż powieść się skończy i będę mogła zająć się lekturą innej, takiej, która ma szansę naprawdę mnie porwać... No cóż.




Roland Mitchell zawodowo zajmuje się badaniem twórczości literackiej Randolpha Henry'ego Asha. Podczas jednej z wizyt w Bibliotece Londyńskiej, Roland znajduje w należącym kiedyś do Asha egzemplarzu książki Giambattisty Vico dwa listy, które najwyraźniej R. H. Ash pisał do jakiejś kobiety. Kobiety, która pomimo iż był już żonaty, zrobiła na nim tak duże pozytywne wrażenie, że chciał tą zawartą z nią znajomość kontynuować. Zaciekawiony Roland postanawia się dowiedzieć kto był tą kobietą, czy znalezione przez niego listy zostały wysłane i co najważniejsze, czy znajomość tych dwojga rozwijała się i może w jakiś sposób wpływała na twórczość Asha? 

Po przeprowadzeniu wstępnych poszukiwań, Roland odkrywa, iż tajemniczą kobietą do której pisał Ash, była Christabel La Motte, młoda, nieznana poetka, która za sprawą swojej poezji obecnie uznawana jest za przewodniczkę duchową feministek i lesbijek... Wiedziony instynktem Roland postanawia dowiedzieć się czegoś więcej o tym jaki rodzaj związku łączył Randolpha z Christabel. Żeby jednak 'dochodzenie', które chce przeprowadzić przyniosło oczekiwany skutek, Roland postanawia wtajemniczyć w nie Maud Bailey - badaczkę twórczości Christabel La Motte.

Zarówno Mitchell jak i Bailey na początku współpracy nie tylko nie darzą się sypmatią, ale również są w stosunku do siebie nieufni i podejrzliwi. Zdają sobie sprawę z tego jaki wpływ potencjalne odkrycia dotyczące związku Asha z La Motte mogą mieć zarówno na postrzeganie twórczości literackiej tej dwójki jak i ich własną pracę zawodową. Roland i Maud decydują się jednak na współpracę i powoli zaczynają odkrywać nowe, ekscytujące fakty, pomocne w odkryciu tajemnicy, która nigdy nie miała zostać poznana...

Oczywiście nie chcę żebyście myśleli, że wogóle nie doceniam wartości tej książki, bowiem tak nie jest. Po pierwsze ukłony dla wydawnictwa za przepiękną okładkę! Szczerze, moim zdaniem jest to jedna z lepszych okładek jakie kiedykolwiek widziałam:) Po drugie uważam, że "Opętanie" to dopracowana w każdym calu powieść, nad którą, jestem tego pewna, autorka spędziła bardzo dużo czasu. Nieczęsto zdarza się książka, której każda część jest przemyślana, przestudiowana oraz napisana w taki sposób, że naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Byatt bowiem nie tylko stworzyła na rzecz tej powieści dziesiątki listów czy stron pamiętników, ale również pokusiła się o napisanie poematów, które miały wyjść spod pióra Asha czy La Motte. Wszystko dopięte na ostatni guzik, jednak mnie osobiście coś 'gryzło' w tej powieści i sama nie wiem co... 

Po raz pierwszy zniechęciłam się do tej książki, gdy doszłam do momentu w którym do przeczytania jest kilkadziesiąt stron listów, które Christabel wymieniała z Randolphem. Może dla kogoś, kto zawodowo zajmuje się literaturą, jej badaniem czy choćby skończył polonistykę, taki moment w książce to rarytas, ja natomiast trochę się ich czytaniem zmęczyłam, zwłaszcza, że co chwilę natykałam się na kolejne nieznane mi nazwisko czy wspomnienie jakiegoś utworu literackiego. Zapewniam, że La Motte i Ash nie szczędzili sobie w swych listach tego typu rarytasów... Niesamowicie mnie to rozdrażniło, zwłaszcza, że wcześniej zawsze uwielbiałam takie 'wstawki' w powieściach, teraz natomiast poczułam się jak niedouczona baba, która przed przystąpieniem do czytania tej książki najpierw powinna wziąć udział w kilku conajmniej wykładach na temat literatury brytyjskiej i nie tylko. No, ale listy w końcu się skończyły i akcja książki potoczyła się dalej. Niestety trochę zrażona do dzieła Byatt omijałam poematy Randolpha czy Christabel, które zajmują po kilka stron każdy. W pewnym momencie doszło nawet do tego, że książkę czytałam metodą "szybkiego czytania", czyli przelatywałam strony wzrokiem, po to tylko by wychwycić sens wydarzeń, ale nie zagłębiać się w szczegóły. I to był właśnie sposób w jaki dotarłam do końca tej lektury, ostatnich zdań książki i do odkrycia tejemnicy, której sensu może nie do końca, ale jednak domyślałam się już od jakiegoś czasu...

Podsumowując mogę powiedzieć, że jest to dobra powieść, która jednak nie skradła mojego serca i do której raczej nie wrócę. Wiem natomiast, że gronu ludzi ta książka bardzo przypadła do gustu i dlatego też wszystkich niezdecydowanych zachęcam by sami przekonali się o jej wartości i sile:)


A. S. Byatt, Opętanie, Wydanictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2010, s.534.

16 komentarzy:

  1. Ja się chyba jednak zdecyduje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. @dr Kohoutek, warto zaryzykować, zwłaszcza, że jak pisałam, książka ma bardzo wielu fanów:) Może tylko ja jestem takim odmieńcem:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę mam w domu i na pewno przeczytam.
    A przecież nie KAŻDYM blogu o niej czytałam, dopiero na Twoim. Może nie zauważyłam wcześniejszych opinii, może nazbyt pobieżnie przeglądam swoje zakładki, jednak nie sądzę, żeby tak szeroko była zachwalana. A już na pewno nie na moim, bo dopiero będę ją czytać;)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Kalio źle mnie zrozumiałaś. Nie chodziło mi o to, że na każdym blogu była recenzja tej książki, która w dodatku była pozytywna tylko, że na każdym blogu, który odwiedziłam a który miał zrecenzowaną tą książkę, była ona właśnie zachwalana. To samo zresztą na lubimyczytac. Trudno szukać tam niepochlebnych recenzji:P Z tym KAŻDYM to może przesadziłam hehe, zaraz poprawię tak, aby to miało większy sens:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz czytam o tej książce, ale zainteresowałaś mnie. Znawczyni literatury ze mnie żadna, ale zobaczę co to za dzieło. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja i tak mam na nią ochotę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałem o tej książce, ale w sumie przecież jest aktualnie tyle promocji...

    OdpowiedzUsuń
  8. @Dosiak & saara życzę miłej lektury:)

    @Piotrze mogłeś nie słyszeć, bo w sumie książka nie jest nowa. Autorka napisała ją w 1990 roku, a Prószyński i S-ka wznowił ją całkiem niedawno. W każdym bądź razie myślę, że warto ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż, gust to baaaardzo subiektywna sprawa... Aczkolwiek okładka mi szalenie przypadła do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. @Domi o tak, okładka przepiękna:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam jeszcze "Opętania", choć już długo czeka w kolejce, ale mam z tą powieścią problem - na podstawie opisów i recenzji mam wrażenie, że to będzie dla mnie książka wręcz idealna pod każdym względem. I absurdalnie boję się rozczarowania. Czytałam "Pannę w ogrodzie" Byatt, która szczególnie mnie zachwyciła.
    Na pewno spróbuję, Twoja bardzo ciekawa recenzja silnie mnie do tego motywuje, tym bardziej, że właśnie przygotowujesz mnie na ewentualny zawód. :) Podobnie jak Ty widziałam wyłącznie entuzjastyczne opinie.

    OdpowiedzUsuń
  12. miałam ją w planach, bo kusiły mnie same pozytywne recenzje o niej, a teraz zaczynam się zastanawiać czy to rzeczywiście coś dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  13. Okładka rzeczywiście przyciąga wzrok. Jednak odstraszają mnie te listy i poematy... Ale nie mówię "nie" ostatecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. @Lirael ja właśnie też przed lekturą tej powieści byłam pewna, że to książka dla mnie i nie mogłam się jej doczekać. Ty masz nade mną tą przewagę, że czytałaś już wcześniej inną książkę Byatt i Ci się ona spodobała. Jak napisałaś, ja Cię przygotowałam na zawód a może okazać się, że się zakochas w niej:)

    @Magda myślę, że powinnaś spróbować pomimo, że mnie ta książka nie powaliła na kolana. W końcu nic nie ryzykujesz, najwyżej skończysz ją czytać tak jak ja:P

    @Bujaczek :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wnioskuje, że autor za bardzo skomplikował co nieco na początku, a to potem zaważyło na reszcie odbioru. Książkę i tak skończyłaś. Nie raz tak jest, że ogół coś zachwala, a mnie powieść w ogóle nie powala. Jeżeli przeczytam wrócę do tej recenzji i dopiszę swoje zdanie wtedy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam zamiar ją przeczytać bo "chodzi" za mną od dawna.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń