Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nigdy nie miałam ochoty przeczytać "Panny Nikt". Pamiętam jak natknęłam się w telewizji na film w reżyserii Andrzeja Wajdy nakręcony na podstawie tej książki. Już po kilku minutach wiedziałam, że to nie moja bajka, że film jest dla mnie dziwnie straszny i odpychający. A jednak stało się... Kilka miesięcy temu będąc w księgarni natknęłam się właśnie na wspomniany tytuł i sama nie wiem jak i kiedy, stałam z nim przy ladzie i płaciłam za niego pani sprzedawczyni. Książka pojawiła się na mojej półce i co jakiś czas przyciągała swoją okładką mój wzrok. Zdecydowałam więc: oto przyszła pora na to by ją przeczytać!
Marysię Kawczak poznajemy w najważniejszym momencie jej życia. Piętnastolatka nie tylko bowiem staje się kobietą (dostaje pierwszej miesiączki), ale również razem z rodzicami przeprowadza się do Wałbrzycha i trafia do nowej szkoły. Nieśmiała, skromna dziewczyna musi znaleźć się w nowym społeczeństwie szkolnym, gdzie królują wartości do których ona nie jest przyzwyczajona, których nie zna. Tutaj o pozycji w klasie decyduje strój, stopień bezczelności wobec nauczycieli oraz ilość zapatrzonych w ciebie koleżanek. Już pierwszego dnia Marysia przekonuje się, że umiejętności, które przyswoiła sobie w poprzedniej szkoły, w poprzednim życiu nie mają tutaj żadnego znaczenia. Brutalnie zostaje sprowadzona na ziemię...
W nowej klasie, wyśmiewana Marysia poznaje Kasię Bogdańską. Ta pewna siebie, zbuntowana i bezczelna dziewczyna stopniowo staje się nie tylko przyjaciółką, ale również idolką zahukanej Marysi. Uzdolniona artystycznie, tworząca muzykę Kasia ma ogromny wpływ na swoją przyjaciółkę. Marysia, która na początku walczyła z poglądami tej szalonej dziewczyny, powoli zaczyna przejmować dla siebie jej sposób zachowania i niektóre wartości: oddala się od rodziców, zaczyna kłamać i robić rzeczy, które dla niej samej są przekroczeniem jakichś społecznie przyjętych zasad i granic.
Przyjaźń pomiędzy nimi zostaje jednak zachwiana. Kasia bowiem, targana emocjami, wpadająca w swoich zachowaniach ze skrajności w skrajność, w dodatku przyznająca się do istnienia drugiej 'osoby' wewnątrz siebie, oddala się od Marysi. Ta natomiast, początkowo tęskniąca za przyjaciółką, zostaje 'przejęta' praktycznie na własność przez Ewę Bogdaj.
Ewa pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny. Adorowana w klasie przez wszystkie koleżanki, jest rozpieszczona, przyzwyczajona do luksusów, a także doświadczona w sferze cielesnych przyjemności. Po Kasi, to właśnie Ewa staje się kolejną nauczycielką Marysi. Ta nieśmiała kiedyś dziewczyna pod wpływem nowej przyjaciółki staje się odważna, interesowna i pozbawiona skrupułów. Po raz kolejny Marysia czuje, że znalazła przyjaciółkę na śmierć i życie. Do czasu...
Choćbym bardzo, bardzo chciała nie potrafię skrystalizować swojej opinii na temat tej książki! Czuję w swojej głowie 'wielkie podzielenie' i za nic nie potrafię się zdecydować to której grupy czytelników tej książki chcę się zaliczać! Dlaczego?
"Panna Nikt" to książka, o której Czesław Miłosz pisał, iż jest to pierwsza polska powieść postmodernistyczna, a krytycy literaccy albo podzielali jego zdanie, albo byli w tej kwestii na odmiennym biegunie. Ja jestem na obu!
Z jednej strony wydaje mi się, że widzę wielkość tej powieści choć chyba głównie dlatego, iż nigdy wcześniej nie spotkałam się z tego typu książką, z drugiej jednak jakaś infantylność z niej biła. Przynajmniej takie jest moje odczucie.
Książka Tomka Tryzny to powieść, której narratorką jest sama Marysia Kawczak, 15-latka, która w powieści Tomka Tryzny posługuje się językiem bardzo dobrze wychowanej, niewinnej 10-letniej dziewczynki?! Zastanawiałam się czytając jej słowa, czy tego typu dzieci jeszcze istnieją? I doszłam do wniosku, że może tak, ale tylko gdzieś daleko od cywilizacji, zamknięte pod kloszem nadopiekuńczych rodziców... I tutaj już w pewnym sensie poległa dla mnie ta powieść, bo brak jej uniwersalizmu i realności. Choć z drugiej strony czy nie na tym polega właśnie postmodernizm w literaturze??? Oczywiście z czasem narracja głównej bohaterki, tak jak i ona sama ulegają zmianie. Drastycznej i takiej z której bije cała prawda o nastolatkach. Przychodzą bowiem w życiu każdego młodego człowieka takie chwile, gdy naszymi autorytetami, miłościami czy idolami stają się równolatkowie, którzy mogą więcej, mają więcej, umieją więcej i tylko od siły naszego charakteru zależy to, w jaki sposób oni się z nami obejdą oraz to co my z tych znajomości wyniesiemy. Marysia wyniosła z obu przyjaźni zło i gorzką prawdę o świecie...
"Panna Nikt" to powieść o nastolatkach, złu, namiętnościach, nienawiści i całkowitym oddaniu się władzy drugiej osoby. Jak dla mnie to za wiele. Książkę połykałam strona po stronie, ale z jakimś niezidentyfikowanym niesmakiem. Ciekawiła mnie historia Marysi, ale przerażał mnie i obrzydzał klimat tej powieści. Schizofrenia wisząca w powietrzu i demony przelatujące pomiędzy zdaniami sprawiały, że zamykałam tę książkę z ulgą i niezrozumieniem. Choć przecież ją zrozumiałam! Wiem jakie jest jej przesłanie, wiem co autor chciał za jej sprawą pokazać, a jednak. Chyba po prostu "Panna Nikt" to nie moja bajka.
T. Tryzna, Panna Nikt, Wydawnictwo Czarna Owca, 2010, s.468.
Niepokojący klimat, w którym wyczuwa się jakąś nutę szaleństwa jest problematyczny również dla mnie. Co innego, gdy jest to w tak subtelnym wydaniu jak u Sylvii Plath, jednak mrok i demoniczność, trochę opętania, to coś w zupełności nie dla mnie. Lubię tajemniczość i niepewność, ale umiarkowaną, niezbyt nachalną i nie taką, po której chować się będę pod warstwami pościeli. A jeżeli już się bać, to tylko wiktoriańskiej Anglii!
OdpowiedzUsuńPodobał mi się film, więc Twoja recenzja to coś, na co od razu zwróciłam uwagę. Masz mieszane uczucia wobec książki tak jak i ja miałam mieszane wobec filmu, chociaż mimo wszystko, chętnie bym po nią sięgnęła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ale Twoja recenzja i tak jest ciekawa i zaciekawiająca :)
OdpowiedzUsuńZ Tryzną mam tak, że byłam zachwycona "Idź, kochaj!" i "Bladym Niko", a na "Pannę Nikt" poluję bezskutecznie od dwóch lat i nie mogę jej dorwać w mojej bibliotece.
Czuję, że ją polubię - po tej recenzji - jeszcze bardziej to czuję :) To dla mnie wyzwanie intelektualno-estetyczne jakieś jest :) Choć chyba bardziej estetyczne, bo, jak piszesz, powieść jest zrozumiała... ;)
Pozdrawiam - dzięki - świetnie!
Dawno temu oglądałam film, po przeczytaniu książki będę mogła porównać wrażenia :)
OdpowiedzUsuńTrzeba pamiętać, że Tomek Tryzna napisał tę książkę w 1994r. ...wtedy robiła większe wrażenie. ;-)
OdpowiedzUsuń@Kasiu też zdecydowanie wolę wiktoriańską Anglię:) Oj tak, tak, tak!:D
OdpowiedzUsuń@Domi a ja po książce jestem pewna, że nigdy filmu nie zobaczę. Tego typu nastrój zdecydowanie nie dla mnie.
@Oleńko dziękuję:) Jeśli już miałaś do czynienia z Tryzną to rzeczywiście istnieje większa szansa na to, iż ta powieść Ci się spodoba. Życzę Ci tego serdecznie. Dla mnie chyba to było właśnie bardziej wyzwanie estetyczne niż intelektualne. A estetyka okazała się nie moja:P Moja "Panna Nikt" gotowa na wymianę jeśli nie znajdziesz jej w bibliotece i kiedykolwiek będziesz zainteresowana:)
@Patrycjo pamiętam i zdaję sobie z tego sprawę. A powieść nadal robi wrażenie, tego nie mam zamiaru nawet podważać:)
Podobnie jak Ty, nigdy nie miałam ochoty przeczytać tej książki i niestety nic się nie zmieniło. Też czuję, że to nie moja bajka. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa mnie film zrobił duże wrażenie. Jest taki psychodeliczny. Marzę, by przeczytać książkę, co na pewno uczynię.
OdpowiedzUsuńDla mnie film rewelacyjny, Szkoda że tak mało powstaje tego typu filmów, które dawałyby do myślenia
OdpowiedzUsuń"15-latka, która w powieści Tomka Tryzny posługuje się językiem bardzo dobrze wychowanej, niewinnej 10-letniej dziewczynki?" - dokładnie, to pytanie wiele razy zadawałam sobie, kiedy czytałam tą książkę...
OdpowiedzUsuńAle polecam ją jak najbardziej, jest trudna i może ciężko ją się czyta, ale to piękna książka, bardzo smutna i wzruszająca.
Przeczytałam książkę gdyż wzięłam ją do maturki ustnej na temat przyjaźni. Eh ta przyjaźń jest taka dziwaczna tu, a ten język dziewczynki niczym 10 latki jest dla mnie uroczy i naprawdę słodki.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy trafiłabym kiedyś na tą książkę gdyby nie ta maturka.
Heh, pozdrawiam! :)
To niestety portret dzisiejszych gimnazjalistek. Oczywiście nie wszystkich. "Szkolne Sprawy" w TVP to pikuś.
OdpowiedzUsuń