Czas na zmiany! To jest właśnie wniosek do jakiego doszłam po kilku powiedzmy godzinach swoich książkowych przemyśleń. A dlaczego wogóle zdecydowałam się na tak intensywne myślenie o swoim do nich stosunku? A dlatego, że co jakiś czas uświadamiam sobie, że na moich półkach czeka na przeczytanie około 70 powieści! Czy to nie jest małe szaleństwo??? Zdecydowanie tak, ale nie zmienia to faktu, że ciągle zastanawiam się nad tym jaką kolejną książkę kupić, gdzie i kiedy?...
Ponieważ uważam się za dosyć mądrą kobietę, zdecydowałam się powziąć pewne działania, które nie tylko zmniejszą ilość zalegających na półkach nieprzeczytanych publikacji literackich, ale również pozwolą mi oszczędzić czas, który tracę czytając książki, które tak naprawdę nie spełniają moich czytelniczych wymogów.
Po pierwsze. Od około miesiąca nie kupiłam książki i postanowiłam, że conajmniej do końca tego roku (może dłużej) nie kupię ŻADNEJ! Tym samym mam nadzieję, że zamiast spędzać swój czas i energię na kupowaniu spędzę je na czytaniu:) Oczywiście wyjątkami od tej reguły są np. prezenty świąteczne czy książki od wydawnictwa:P
Po drugie. Zdecydowałam się przerywać lekturę książek, jeśli uznam, że nie pociąga mnie ich tematyka, nie spełniają moich wymagań co do fabuły i odstrasza mnie język, jakim zostały napisane. Do tej pory zdarzyło mi się to tylko kilka razy, bo jednak z reguły starałam się dawać szansę nie tylko książkom, ale również ich autorom. Ostatnio jednak stwierdziłam, że nielogicznym jest czytanie czegoś co mnie nie cieszy, w momencie gdy tak wiele pięknych powieści, tyle pięknych historii cierpliwie na mnie czeka.
Książki znajdujące się na zdjęciu powyżej są przykładem tego, że nie żartuję:) Obie skończyłam czytać po jakichś 100 stronach z dwóch całkiem różnych powodów.
Jeśli chodzi o "Gringo wśród dzikich plemion" Wojciecha Cejrowskiego to z wielkim zdziwieniem stwierdziłam, że zupełnie mnie ta książka nie obchodzi! Zawsze bardzo lubiłam programy telewizyjne W.C. i byłam przekonana, że jego książki również mi się spodobają. Niestety okazało się, że nie jestem osobą nadającą się do czytania książek czysto podróżniczych, bo zwyczajnie mnie ona nudzą. Brakuje mi w nich tych kolorowych obrazów z odwiedzanych miejsc, które otrzymujemy gdy oglądamy program w telewizji, brakuje mi nagranych przez kamerę odgłosów oraz wykrzywiających do niej swoje twarze bohaterów. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle, nadal uważam, że ta jak i inne książki Cejrowskiego to dobra literatura gatunku. Po prostu ja nie jestem dobrym ich odbiorcą.
Jeśli zaś chodzi o "Przestrzeń za szkłem" Simona Mawera to trochę rozczarowała mnie ta powieść. Chyba oczekiwałam po niej czegoś więcej, zwłaszcza jeśli chodzi o język jakim została napisana. A ten okazał się za ciężki i zbyt nużący (nie płynie tylko obija się o strony skutecznie zniechęcaj takiego czytelnika jak ja). Dodatkowo nie uwiodła mnie jej fabuła i choć wierzę, że akcja książki (po tych stu stronach przeczytanych przeze mnie) rozwija się w ciekawy sposób, nie jestem w stanie przez nią przebrnąć. Szczerze mówiąc nie czuję nawet żalu, że zrezygnowałam z dalszego jej czytania i bardzo mnie to cieszy, gdyż na jej miejsce na pewno znajdę coś co mi z nawiązką tą decyzję wynagrodzi!:)
Trzymajcie kciuki bym słowa danego sobie dotrzymała!:D
Każdą książkę doczytuje do końca. Tak już mam, że jeśli tego nie zrobię, to będę się martwić, że może powieść się rozkręciła, a ja nie dałam jej szansy.
OdpowiedzUsuń@Dosiak o widzisz! A ja tak nie mam na szczęście i jeśli książka mi się nie podoba i mnie nie ciekawi mogę ją zostawić bez żalu. Nie jest to jednak tak, że zostawiam każdą książkę, która nie powali mnie na kolana już na samym początku. Jeśli akcja mnie nie przekonuje, ale książka jest napisana pięknym językiem to czytam dalej. Tak było w przypadku "Pocieszenia" Gavaldy, które przez pierwsze 100 stron wydawało mi się bardzo denne. Język natomiast jakim ta powieść jest napisana jest tak cudny, że czytałam dalej i okazało się, że się w "Pocieszeniu" zakochałam:))) We wspomnianej przeze mnie w poście "Przestrzeni za szkłem" nie znalazłam ani dobrej historii, ani pięknego języka dlatego beż żalu ją zostawiłam:) Tak już mam hehe!
OdpowiedzUsuńciekawe przemyślenia trzymam kciuki byś wytrwała ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będzie powrót do tych książek, mam tak czasem :)
OdpowiedzUsuń@taki jest świat, oj raczej nie. Zwłaszcza, że nie zatrzymuję książek, które mi się nie spodobały:)
OdpowiedzUsuńJeśli idzie o Cejrowskiego - zdecydownie wolę go w programach telewizyjnych, bo ja niezwykle rzadko czytam książki podróżnicze. Mam tyle do czytania, ze jeśli coś można obejrzeć, korzystam, bo to mi daje czas na czytanie czegoś innego. Nie mówię, że go nie wezmę na warsztat, ale odnoszę się do tego, co napisałaś.
OdpowiedzUsuńPrzestrzeń za szkłem mam nadzieję, że jednak mnie zachwyci, bo sobie wiele obiecują po tej pozycji.
Ja mam więcej niż 70 książek, bo nie dość, ze jestem zachłanna, to jeszcze kupuję zrywami, a do tego nakupowałam do biblioteki polskiej i tak ksiażki czekające na mnie są wszędzie.
TAk czy tak, twoje postanowienie popieram, też postaram się zastosować tę zasadę. Kiedyś Caroll powiedział, ze nie ma sensu czytać książek, które nam nie odpowiadają po mniej więcej 100 stronach, bo jest tyle na świecie dla nas odpowiedniejszych, a wszystkiego i tak nie damy rady przeczytać
Trochę szkoda, że zdecydowałaś się na przerywanie zaczętych już lektur, bo tym samym możesz pozbawić się możliwości odkrywania naprawdę dobrych książek. Zdarzyło mi się bowiem, że książka, odstręczająca w początkowej lekturze, okazywała się w pewnym momencie tak dobra, że po zakończeniu czytania nachodziła mnie refleksja, jak głupio zrobiłabym, gdybym nie wytrwała. No, ale ja z tych, co wszystko zaczęte już doczytują do końca, chociaż czasami, nie powiem, ochota żeby rzucić w kąt jest. Rozumiem Twoje motywy, ale szkodę też możesz sobie wyrządzić :)
OdpowiedzUsuń@Kasiu.eire naprawdę Caroll coś takiego powiedział?! Cudnie! Czyli teraz mam po swojej stronie autorytet i cieszę się z tego, bo widzę, że dla niektórych osób moja decyzja jest conajmniej dziwna:) Co do samych książek, to dlatego postanowiłam zmienić swoje postępowanie, bo zauważyłam, że bardziej niż czytelniczką staję się zbieraczką. Oczywiście książki będę nadal kupować z wieeeeeeeeelką przyjemnością, ale chyba po prostu muszę przystopować i robić to rzadziej i w mniejszych ilościach:))) Mam nadzieję, że spodoba Ci się "Przestrzeń za szkłem"!
OdpowiedzUsuń@Jabłuszko ja tak nie myślę, bo skoro nie tylko fabuła mnie nie urzeka ale również język drażni nie wiem co musiałoby się stać, aby taka książka mnie do siebie przekonała. Wydaje mi się, że na tyle znam siebie i swoje upodobania, że potrafię ocenić po tych ok. 100 stronach czy warto dalej czytać czy nie. Jak już napisałam Dosiakowi w odpowiedzi na jej komentarz, swoje decyzje o porzuceniu książki podejmuję rozważnie i mając do tego gruntowne podstawy:)
Ja mam zwyczaj doczytywać wszystkie książki do końca. Nawet jeśli się strasznie męczę i mam ochotę je rzucić w kąt. Też mam na półce masę nieprzeczytanych książek. Ich liczbę mogę liczyć w setkach. Dlatego nie szukam i nie kupuję książek. To one zazwyczaj znajdują mnie :)
OdpowiedzUsuń@sardegna a ja właśnie boję się momentu, kiedy miałabym mieć na półkach setki nieprzeczytanych książek... Podziwiam! Mnie by to chyba przytłoczyło, bo z jednej strony wyobrażam sobie jaka to przyjemność oglądać takie zbiory, ale z drugiej jak dokonać wyboru co czytać?:)
OdpowiedzUsuńPaula - witaj w klubie:)
OdpowiedzUsuńKiedyś z Engą o tym rozmawiałyśmy (wirtualnie) i ona powiedziała coś, co zapamiętałam - nie warto tracić czasu na przeczytanie całej nudnej książki dla jednego zdania, które gdzieś pod koniec nas urzeknie. Ja też nie doczytuję wszystkich książek, z tych samych powodów, co Ty. Po prostu szkoda mi czasu - tyle innych ciekawych na mnie czeka:)
Czasami książka jest trudna i się przez nią brnie. Ale ja w takich wypadkach zastanawiam się - chcę czytać dalej, chcę wiedzieć, jak to się skończy? Jeśli odpowiadam twierdząco, to kończę. Jeśli nie zaciekawi mnie ani trochę, jeśli nie obchodzi mnie, co się stanie z bohaterami, odkładam.
A co do kupowania - nie wypowiem się, bo już kilka takich postanowień mam za sobą:)
Ja również uwielbiam literaturę wojenną, ale tak jak pisałam nie natrafiłam wcześniej na powieść, która łączyła by wszystkie cechy powieści perfekcyjnej. To, co w Kolumbach ujmuje to połączenie zbrojnej walki i tego codziennego życia, pełnego miłości, przyjaźni i rozterek. Dodatkowo, doceniam u Bratnego brak niepotrzebnej ckliwości, litości, której na pęczki odnaleźć mogę w niektórych tego typu pozycjach :)
OdpowiedzUsuńUstosunkuję się jeszcze do Twoich słów, również uważam, że szkoda czasu na czytanie miernej literatury, która zupełnie nas nie porusza- tyle przecież pięknych treści czai się jeszcze w bibliotekach i księgarniach! Dlatego sama staram się uważnie wybierać lektury, sięgam tylko po to, do czego jestem przekonana ;) Siedemdziesiąt książek w kolejce to rzeczywiście mnóstwo! Pomyśl ile jeszcze pięknych chwil Cię z nimi czeka. Co do kupowania, ja bardzo nie lubię kiedy piętrzą mi się stosy, robią się kolejki. Czuję wtedy na sobie pewną presję, a tego nie lubię :)
Życzę Ci mimo wszystko miłej lektury i dobrych czytelniczych wyborów! :)
Pozdrawiam ciepło
Ala
@Joanno (kalio) w pełni się z Tobą zgadzam! Choćby ostatnio miałam taką sytuację, że pomimo tego, iż książka mi się wcale nie podobała czytałam ją do końca ("Dziewczyna z pomarańczami"). Wydawało mi się, że może coś mnie ominie jeśli ją zostawię, w końcu przecież ma ona tylu fanów. I co? I męcząc się i częściej przebiegając wzrokiem strony niż czytając dobrnęłam do końca po to tylko by stwierdzić, że całe to moje 'poświęcenie' na darmo... Nie chcę powtarzać tego błędu i dlatego to moje postanowienie:)
OdpowiedzUsuń@Ala ja też ostatnio z wielką satysfakcją zauważam u siebie zmiany w wyborze lektur. Dawniej przyznaję, poświęcałam temu mniej czasu i czytałam 'co popadnie'. Odkąd jednak zaczęłam prowadzić bloga zaczęłam również zwracać większą uwagę na to co czytam, na to co chcę przeczytać i nierzadko zdarza się tak, że to co dawniej wpadłoby w moje ręce, teraz nie zwraca nawet mojej uwagi. Cieszę się, że wyrabia mi się gust, choć przyznaję, że zdarzają się wpadki:P
Co do "Kolumbów" zgadzam się z Tobą w pełni:) Dla mnie Bratny to była pierwsza fabuła dotycząca wojny jaką czytałam (bo jednak przeważnie są to wspomnienia) i tym bardziej ją sobie cenię:)
Zwykle staram się doczytać książkę, którą zaczęłam. Mam nadzieję, że akcja się w końcu rozkręci, że coś sprawi , że zupełnie zmienię o niej zdanie. Jednak zdarzają się i takie chwile, że nie mogę dłużej zmusić się do czytania strony po stronie. Staje się to męczące, a przecież w czytaniu nie o to chodzi :)
OdpowiedzUsuńpodobnie jak Ty zdecydowałam nie kupować aż do końca roku(a może dłużej jak się uda) żadnych książek, doczytuję to co leży i czeka na swoją kolej, jest też kilka tytułów, które chętnie sobie "odświeżę", niestety mam zwyczaj doczytywać książki do końca, nawet jak mi nie przypadną do gustu, to silniejsze ode mnie :)
OdpowiedzUsuńPodjęłaś bardzo dobrą decyzję :) Czytanie i pisanie ma być przyjemnością, intelektualnym wytchnieniem od codzienności. Czytanie na siłę... no cóż, nie tędy droga.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Twoje przemyślenia doprowadziły Cię do takiego wniosku :)