2012-02-04

"Czarna polewka" Małgorzaty Musierowicz.

Co otrzymamy poprzez połączenie problemów ze ślubem dwóch zakochanych par: Róży i Fryderyka oraz Laury i Wolfganga, pierwszej miłości i planów zostania detektywem Ignacego Grzegorza, zawodu miłosnego Józinka, powrotu na łono rodziny ojca marnotrawnego czyli Janusza Pyziaka, zawirowań uczuciowych Żaby wywołanych niepożądanym podobieństwem bliźniaków Żeromskich i wątpliwości Ignacego Borejko związanych z przyszłością najbliższej rodziny? "Czarną polewkę", która jak chyba żadna inna do tej pory część Jeżycjady przebogata jest w różne wątki wydarzeń.




Sama Jeżycjada nigdy nie straci w moich oczach na wartości, choć muszę przyznać, że moim zdaniem "Czarna polewka" to jedna z najsłabszych jej części. Dlaczego? Pomimo całej sympatii dla autorki oraz jej twórczości, właśnie przez tą niespotykaną do tej pory w takim wymiarze wielowątkowość, ta akurat część serii nie zyskała mojej sympatii w takim stopniu jak tyle innych, które powstały przed nią. Również fakt, że jej głównym bohaterem jest, bądź co bądź, nie bardzo przeze mnie obecnie lubiany Ignacy Grzegorz Stryba, miał na mój odbiór tej książki znaczący wpływ. Wbrew moim wcześniejszym przewidywaniom bowiem, to Józef Pałys wyrasta na bardziej interesującego mężczyznę:) Również zachowanie Ignacego Borejko w tej części Jeżycjady nie bardzo przypadło mi do gustu. Ten bowiem przeważnie wycofany i zatopiony w swoim świecie staruszek, pod nieobecność swojej kochanej żony Mili stał się nieustępliwym i zacietrzewionym dziadkiem. No, powiedzmy, że może miał w tym zachowaniu trochę racji, choć z drugiej strony?:P

Hm, jedyne dwa wątki, które sprawiały mi naprawdę przyjemność podczas czytania "Czarnej polewki" to po pierwsze historia Józinka, który z niesamowitym podnieceniem i radością oczekuje powrotu Trolli, po to tylko by po niedługim czasie z bólem serca znów się z nią rozstawać. Chyba już podczas mojego czytania poprzedniej części Jeżycjady obudziły się we mnie bardzo pozytywne odczucia w stosunku do Józefa Pałysa oraz jego rezolutnej siostry:)
Drugi wątek, który sprawiał mi swoim rozwojem przyjemność to sprawa Róży i Fryderyka. Odkąd ten blond okularnik wrócił na dobre do życia Róży i małej Mili, miło mi czytać o tym, że ich związek rozwija się w tak dobrym kierunku i że powoli wszystko zaczyna się układać. Róża zawsze była moją ulubienicą i tym bardziej kibicuję ich młodej rodzinie!

Podsumowując mogę stwierdzić, że "Czarna polewka" nie skradła mojego serca, co nie zmienia jednak faktu, iż z niepokojem obserwuję na mej półce istnienie jeszcze tylko jednej wydanej części Jeżycjady. "Sprężyna" jest bowiem ostatnią wydaną książką z tej serii, a zapowiadanej już od dłuższego czasu "McDusi" ani widu ani słychu:(


M. Musierowicz, Czarna Polewka, Wydawnictwo Akapit Press, Łódź 2006, s.266.

10 komentarzy:

  1. Uwielbiałam czytać Musierowicz w dzieciństwie. Chciałabym jeszcze do jej książek kiedyś wrócić. Mam takie małe marzenie: Przeczytać Jeżycjadę raz jeszcze wszystkie książki po kolei. Bo kilkanaście lat temu skończyłam bodajże na Pulpecji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie to co ja teraz robię:P Mój pierwszy raz z całą, calutką serią. W dzieciństwie na półkach miałam tylko "Kwiat kalafiora", "Kłamczuchę", "Noelkę" i "Pulpecję" dlatego te akurat książki znam praktycznie na pamięć. Niektóre czytałam pożyczone z biblioteki, ale zdecydowanie dużą część Jeżycjady przeczytałam dopiero teraz po raz pierwszy:)

      Usuń
  2. Jeżycjadę można czytać wielokrotnie, i nigdy się nie znudzi- ja jestem tego przykładem ;) Uwielbiam książki pani Musierowicz za to, że są tak pełne ciepła, zawsze poprawiają mi humor :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam niemalże te same odczucia! Ignac niesamowicie mnie irytuje w tej częsci, ale to uczucie Roży i Fryderyka niesamoicie mi sie podoba takie ciepełko od n ich bije...
    A tygrys mnie zawsze wkurzała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, do Laury to ja chyba nigdy się nie przekonam. Chyba dlatego, że jest tak inna ode mnie i Róży, którą wprost uwielbiam:)

      Usuń
  4. za książkami tej autorki nigdy nie przepadałam i już chyba się do nich nie przekonam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to chyba jest, że albo się jej książki uwielbia bezgranicznie tak jak ja, albo się ich nie zauważa i są one całkowicie obojętne:) Wydaje mi się, że masz rację i już się do nich nie przekonasz, bo są to książki młodzieżowe i jeśli za czasów późniejszego dzieciństwa lub wczesnej młodości nie zdążyły Cię zarazić swoją atmosferą to na pewno nie zrobią tego teraz.

      Usuń
  5. Musierowicz czytałam tylko "Kłamczuchę" jakoś nie miałam okazji sięgnąć po jej inne książki. Ale trzeba to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja własnie sobie uświadomiłam, że kiedyś czytałam tę książkę, ale kompletnie nie pamiętam już tej fabuły... ;)
    Pozdrawiam
    Sol

    OdpowiedzUsuń