2012-07-18

"Już nie zapomnisz mnie. Opowieść o Henryku Warsie" Ryszard Wolański.

Kto z nas nie zna takich piosenek filmowych jak "Miłość Ci wszystko wybaczy", "Pierwszy znak", "Ach jak przyjemnie", "Już taki jestem zimny drań" czy "Ach śpij kochanie"? Ja sama często z przyjemnością nucę je pod nosem i choć nie zawsze pamiętam, kto i w jakim filmie daną piosenkę śpiewał, nie gra to żadnej roli w momencie gdy przed oczami błyskają mi fragmenty czarno białych produkcji filmowych, w których aktorzy wymawiają cudne 'l' zamiast 'ł'. I choć o naszym rodzimym kinie tamtych lat można powiedzieć wiele złego, zwłaszcza jeśli jego poziom porównamy z tym w pozostałych państwach przedwojennej Europy, to o muzyce, którą polskie filmy tamtego okresu były hojnie okraszone m.in. przez Henryka Warsa, nic niepochlebnego chyba powiedzieć się nie da.




Książkę Ryszarda Wolańskiego swobodnie można nazwać podwójną biografią. Dlaczego? Po pierwsze jest to opowieść o życiu jednego z największych twórców filmowych przebojów, czyli Henryka Warsa. Po drugie natomiast jest to biografia utworów przez niego stworzonych, ponieważ jak się okazuje każdy ma inną, ciekawą historię, którą ze sobą niesie i która towarzyszyła jego powstaniu. Podzielenie książki na trzy zasadnicze części pomaga czytelnikowi w uporządkowaniu tych opowieści, mamy tutaj zatem część warszawską, wojenną oraz hollywoodzką, i każda to nowy rozdział nie tylko w życiu samego Warsa, ale również w życiu jego utworów.

Henryk Wars urodził się w 1902 roku w zasymilowanej żydowskiej rodzinie Warszawskich (jak większość żydowskich rodzin, tak i ta przybrała sobie za nazwisko nazwę miasta z którego się wywodzili). Jedyny syn był nadzieją ojca na posiadania w rodzinie lekarza lub prawnika i dlatego podczas gdy jego trzy siostry pobierały nauki gry na fortepianie jemu była ona oszczędzona, co nie oznacza, że siostry nie zaraziły go swoją muzykalnością. Co więcej, z czasem okazało się, że to jego właśnie natura obdarzyła największymi muzycznymi talentami. Wydaje się, że Wars urodził się w najgorszym możliwym czasie, gdyż nie tylko jego nauka i kariera były regularnie niemal przerywane przez wojny i rewolucje, ale również czas w którym przyszło mu żyć nie pozwolił mu na całkowite rozwinięcie swoich muzycznych możliwości. Niestety to uczucie niespełnienia towarzyszyło mu do końca życia.

Jego przedwojenna kariera rozpoczęła się od teatru rewiowego Morskie Oko oraz kolejno zespołu rewelersów, wytwórni fonograficznej Syrena Record i różnorakich rewii w których występowali aktorzy i piosenkarze. Na końcu znalazł się film, który upomniał się o Warsa w roku 1929. Wtedy to Henryk został kompozytorem muzycznym, a zaczęło się od filmu "Na Sybir". Wars się sprawdził i stopniowo stał się jednym z trzech najchętniej zatrudnianych kompozytorów muzyki filmowej, która obejmowała również tworzenie piosenek, które byłyby nie tylko częścią filmu, ale również jego reklamą poza ekranem kinowym. Henryk Wars tworzył zatem melodie dla Ordonówny, Bodo, Dymszy, Pogorzelskiej, Żabczyńskiego i innych ekranowych gwiazd okresu międzywojennego. Wypracował własny, niepowtarzalny w tamtym czasie styl, który był połączeniem tradycyjnej polskiej muzyki z jazzem uważanym za nowość na polskim gruncie muzycznym i choć marzenia o tworzeniu i komponowaniu muzyki, która zagościłaby na dużych, poważnych scenach muzycznych go nie opuszczały, to  właśnie film stał się jego powołaniem...

Książka Ryszarda Wolańskiego powinna chyba być uznana jako publikacja popularnonaukowa ze względu na ilość informacji w niej zawartych. Szczęśliwie dla 'zwykłego' czytelnika napisana jest jednak na tyle lekkim językiem, że ta jej popularnonaukowość nie rzuca się w oczy w stopniu, który przeszkadzałby w płynnej lekturze. Książka uzupełniona jest bardzo licznymi zdjęciami oraz notkami bibliograficznymi wszystkich ważniejszych osób w niej wymienianych. Dodatkowo do publikacji dołączona została płyta z zestawem 26 piosenek, które nagrane w latach 30-stych XX wieku przenoszą słuchacza w świat, który bezpowrotnie zginął wraz z nastaniem wojny... 


R. Wolański, Już nie zapomnisz mnie, Wydawnictwo Literackie Muza S.A., Warszawa 2010, s.294.

2 komentarze:

  1. "Już nie zapomnisz mnie" od jakiegoś czasu czeka na mojej bibliotecznej półeczce, jako książka, która przeniesie mnie w inny świat. Uwielbiam kino przedwojenne, jego czar, magię i styl, a piosenki Warsa wspaniale dopełniają wszystkie piękne dzieła filmowe. Nucę nie od dziś:
    "Już nie zapomnisz mnie,
    Gdy moją piosenkę spamiętasz,
    W melodii jest siła zaklęta
    I czar, i moc"

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, nie wiedziałam, że jest taka książka. Jak Elina, uwielbiam przedwojenne kino i te stare melodie. Ja też chcę! Lecę szukać

    OdpowiedzUsuń