Muszę przyznać, że na przeczytanie tej powieści czekałam ze zniecierpliwieniem. Po przeczytaniu dwóch innych książek Sparksa wiem, że raczej już do jego twórczości nie wrócę, ale dla "Pamiętnika" chciałam zrobić wyjątek. I zrobiłam. Dlaczego? A dlatego, że film nakręcony na podstawie tej książki niewątpliwie mnie urzekł i uwiódł...
Rzadko zdarza się, że film jest lepszy od swojego książkowego pierwowzoru. Tym razem, niestety muszę stwierdzić, że tak się stało... "Uczeń przerósł mistrza".
"Pamiętnik" opowiada historię miłości Allie i Noaha. Bohaterowie powieści poznają się na początku lat 30'stych XX wieku. Ona ma piętnaście, on siedemnaście lat. Zakochują się w sobie i spędzają razem wakacje swojego życia. Poznają swoje tajemnice, marzenia, plany, razem odkrywają po raz pierwszy czym jest seks i miłość ponad wszystko. Planują wspólną przyszłość. Niestety wakacje się kończą i Allie musi wyjechać... Zanim to następuje obiecują sobie jednak, że wytrwają, że nie przestaną kochać, że będą do siebie pisać i pamiętać.
Nadchodzi rok 1941 i Ameryka przystępuje do II Wojny Światowej. Noah, który od czasu rozstania z Allie zdążył wyjechać do New Jersey, zaciąga się do wojska i wyrusza na wojnę. Będąc tam dostaje list, z którego dowiaduje się, że jego poprzedni pracodawca, zapisał mu w spadku niewielki procent swoich dochodów, który wynosi kilkadziesiąt tysięcy dolarów.
Noah wraca po wojnie na Południe i wiedziony miłością i wspomnieniem Allie, kupuje dom w którym pierwszy raz się kochali, a który obiecał swojej ukochanej. Dom jest w rozsypce, ale Noah nie poddaje się i spędza każdą chwilę na jego remontowaniu.
Nadchodzi rok 1946. Allie szykuje się do ślubu z Lonem. Czuje się szczęśliwa, jednak to odczucie szczęścia zostaje zaburzone przez jeden artykuł w gazecie, w którym Noah chwali się odremontowanym domem. W Allie odżywają przysypane przez kurz, ale ciągle żywe uczucia w stosunku do Noaha. Przyszła panna młoda postanawia bez wiedzy narzeczonego wyruszyć do New Bern i po raz ostatni spotkać się z byłym ukochanym - Noahem Calhounem. Kiedy tam jednak dociera ich wzajemna miłość rodzi się na nowo. Odżywają dawne wspomnienia i namiętności, których nie da się powstrzymać...
Historię miłości tych dwojga ludzi poznałam za pośrednictwem filmu pod tym samym tytułem - "Pamiętnik". Urzeczona nim, po książce oczekiwałam jeszcze więcej. Niestety ta nie spełniła moich oczekiwań. Oczywiście dalej jest to ta sama opowieść, ta sama historia, ta sama głęboka miłość, lecz nie towarzyszyły mi przy czytaniu tej książki odczucia, które były ze mną przy oglądaniu filmu. Spodziewałam się książki głębokiej, opisującej skomplikowane dzieje miłości, tęsknoty i wytrwałości. Dostałam płytko napisaną opowieść. Film spodobał mi się nie tylko ze względu na na samą historię, ale również na pięknie pokazane dzieje tej miłości. Podobało mi się poznawanie uczuć nastolatków żyjących w latach 30'stych, dorosłych ludzi w latach 40'stych i staruszków w latach 90'tych. W książce tego nie ma. Cała historia poznania Noaha i Allie opisana jest w kilku słowach, nie mamy możliwości obserwować w jaki sposób ich uczucie się rozwija, dojrzewa. Główna akcja książki skupia się na latach 40'stych i współczesnych, co spowodowało u mnie pewnego rodzaju tęsknotę za tym co nie opisane...
Zastanawiam się oczywiście czy moje spojrzenie na książkę nie jest 'skrzywione' tym, że tak bardzo polubiłam film. Pewnie tak jest, co nie zmienia jednak faktu, że książka mnie nie zachwyciła. Wydaje mi się, że gdybym nie widziała filmu i tak moje zdanie o niej byłoby podobne. Zresztą można się o tym przekonać, gdy czyta się moje inne recenzje książek Nicholasa Sparksa. Zecydowanie nie można zarzucić pisarzowi tego, że jego książki źle się czyta, bo tak nie jest. Czyta się je błyskawicznie (zdecydowana zasługa krótkich zdań), jednak wydaje mi się, że ja osobiście już 'dorosłam' do książek, które wymagają ode mnie czegoś więcej, niż tylko przelatywania wzrokiem po kartkach (oczywiście wykluczam z tego wybrane powieści młodzieżowe do których wracam z taką przyjemnością). Nawet od tzw. romansidła wymagałabym jakiejś głębi uczuciowej. U Sparksa tego nie ma i nawet przewijające się na praktycznie każdej stronie słowa "Kocham Cię" mnie do tego nie przekonują...
Nie wiem, nie wiem... Może tak: polecę to książkę wielbicielom Sparksa, którzy na pewno się na niej nie zawiodą, pozostałym polecam ją w sytuacji gdy mają kilka wolnych godzin i chcą je spędzić z niezobowiązującą, lekką lekturą:)
Ps. Żeby jednak nie kończyć zbyt gorzko to powiem, że sama historia wymyślona przez pisarza jest piękna i zazdroszczę Allie takiego mężczyzny jakim był Noah. Mam nadzieję, że gdyby mnie spotkało coś takiego jak ją, mój mąż byłby przy mnie, tak jak jej był przy niej...
N. Sparks, Pamiętnik, Wydawnictwo Albatros, Poznań 2010, s.253.
ja uwielbiam filmową okładkę książki :) tyle w niej..hmm... emocji? :)
OdpowiedzUsuń@ Isabelle oczywiście rozumiemy te hmm... emocje:P Też wolę tą okładkę od każdej innej:)
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że nie znam tej historii, bo przecież ani nie czytałam książki, ani nie oglądałam filmu.
OdpowiedzUsuńOkazało się, że jednak znam, bo film widziałam i nawet nie miałam pojęcia, iż został on nakręcony na podstawie powieści.
Muszę skusić się na powieść. Na szczęście z filmu niewiele pamiętam, więc mogę liczyć, że książka mnie, mimo wszystko zachwyci :)
Kiedyś zaczęłam to czytać, ale nie zmogłam. No było ponad moje siły. Ale czytając Twoją recenzję mam wrażenie, że czytałyśmy dwie inne książki. Trzeba chyba będzie drugie podejście do niej uczynić:) Pozdrawiam i zapraszam na rozdawajkę do mnie:)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale film był piękny :)
OdpowiedzUsuń@Claudette życzę powodzenia w czytaniu i może innych wrażeń niż moje:)
OdpowiedzUsuń@Mooly może Twoje wrażenie bierze się z tego, że na potrzeby posta, usestymatyzowałam chronologicznie tą książkę:P
@toska82, tak film był piękny:)
Książki nie czytałam, filmu nie oglądałam ;) Ba! Nie czytałam jeszcze żadnej książki Sparksa!
OdpowiedzUsuńAle powieść mam na oku i liczę, że uda mi się ją w najbliższej przyszłości przeczytać :)
A ja właśnie najpierw przeczytałam książkę a później oberzałam film. Myślę, że ta kolejność była plusem dla książki :)
OdpowiedzUsuńJa zasiadałam do filmu z ogromnymi oczekiwaniami - tyle wspaniałych komentarzy słyszałam. Faktycznie, okazał się zgrabnie zrobiony, miło się go oglądało, ale nic poza tym. Książki nie czytałam, bo Sparksa nie potrafię zdzierżyć po prostu i omijam go szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuń@Penny Lane spróbuj, może akurat Tobie się spodoba:)
OdpowiedzUsuń@Kinga, pewnie masz rację, ale wątpię czy gdybym zrobiła wszystko w tej kolejności co ty, pomogłoby to mojej opinii o książce. Prawdopodobnie nie chciałabym później ogladać filmu:)
@Kulka ja oglądałam film bez żadnych oczekiwań i było to kilka lat temu, kiedy nawet nie wiedziałam, że powstał na podstawie książki. Może własnie dlatego tak go polubiłam. A co do Sparksa to wiem, że była to ostatnia powieść jego autorstwa jaką przeczytałam, nie zaimponował mi ten pisarz niczym...:)
Chyba obejrze sobie ten film ;)
OdpowiedzUsuńA i książkę przeczytam ;)
@Bujaczek to najpierw przeczytaj książkę, później film:) Bo możesz się książką rozczarować jak zrobisz to w innej kolejności...
OdpowiedzUsuńKinga zgadzam się z Tobą, choć moje zauroczenie do książki i filmu nadal trwa. Mogę do nich wracać i wracać :D
OdpowiedzUsuńKsiążkę przeczytałam już bardzo dawno temu .. wróciłam do niej niedawno tuż po obejrzeniu filmu i moje odczucia co do niej zupełnie się zmieniły. Nagle stała się za krótka ... film pokazywał wszystko to czego zabrakło mi w powieści Sparksa, ale tak jest to jedna z ulubionych książek tego pisarza. Różni się od innych ( może dlatego, że właśnie "Pamiętnik" to jego pierwsza powieść ?) brak tutaj powtarzalnego schematu ..
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że tylko mi książka podobała się bardziej niż film. Tyle się nasłuchałam, jaki to on nie jest wspaniały, cudowny i szalenie romantyczny, więc po przeczytaniu od razu wzięłam się za oglądanie. I rozczarowałam się na całej linii. Może przez to, że miałam w głowie historie z książki i raziły mnie szczegóły, które się z nią nie zgadzały. Przykładowo - on mówił, że pisał codziennie przez rok. W książce wcale tak nie było. A sytuacja to wyjściu z łódki? Najpierw się kłócą, a potem rozbierają w progu domu. W książce wyglądało to całkiem inaczej - ona poszła się przebrać, potem siedzieli przy kominku, a dopiero później wzięli się "do rzeczy". Wiem wiem, że zwykle tak jest w ekranizacjach, że coś się dodaje, zmienia i ucina, ale ten film mi się kompletnie nie podobał, zawiodłam się. A mogę wręcz powiedzieć, że zmarnowałam dwie godziny na obejrzenie go.
OdpowiedzUsuńI tak, faktycznie książka była jedną z tych lekkich lektur, które się szybko czyta. Ale jak dla mnie i tak bije na głowę film.