I mamy kolejną książkę poruszającą temat zdradzającego męża, rozpadu małżeństwa, pozostawionej na pastwę losu żony i miejsca, które przynosi zrozpaczonej rozwódce ukojenie, spokój i miłość... "Uroczysko" to typowy przykład polskiej literatury kobiecej, która ostatnimi czasy powzięła sobie za zadanie podnosić na duchu kobiety poturbowane życiowo. Jak sobie z tematem poradziła Magdalena Kordel? Pomimo, że czuję już przesyt tego typu książkami, mogę powiedzieć, że całkiem nieźle.
Główna bohetarka książki, Maja, po kilkunastu latach małżeństwa dowiaduje się od męża, że ten jednak znalazł sobie inną kobietę swojego życia, że odchodzi od niej i że pragnie rozwodu. Jakby tego było mało po kilku dniach mąż wraca, żeby doinformować ją o kredycie, który wziął bez jej zgody, o bankructwie jego firmy oraz o komorniku, który lada dzień ma zjawić się w jej domu i dać jej do zrozumienia, że ma się wynieść z niego razem z córką. Gdzie? No właśnie. Załamana kobieta najpierw przenosi się do rodziców, skąd postanawia wyjechać na jakiś czas do domu w Sudetach, który jej rodzice odziedziczyli po ciotce a którego do tej pory nie widziała na oczy. Głównym założeniem Maji jest spędzenie tam czasu na samotnym piciu i użalaniu się nad sobą. Nawet to nie okazuje się jednak takie proste, bo chcąc nie chcąc, Maja już pierwszego wieczoru poznaje dwie tubylczynie, których zadaniem powierzonym im przez matkę Maji jest obserwacja i opieka nad zrozpaczoną kobietą... Pomimo, że poznane kobiety: Łucja i Anna są pomocne w piciu, powodują one również powolne zmiany w życiu Maji. W ciągu kilku dni od spotkania z nimi Maja kupuje psa, poznaje "podobno weterynarza", starą zielarkę i dowiaduje się od Łucji o posadzie nauczycielki polskiego w pobliskiej szkole, o którą postanawia się postarać...
Zazhwycona swoim nowym planem na życie, Maja wraca do Warszawy, by nie tylko podjąć stosowne kroki prawne przeciwko swojemu mężowi, ale by również powiadomić nieczego niespodziewającą się rodzinę o swoich planach. Po początkowych nieprzychylnych opiniach na ten temat, Maja wraca do Malowniczego w Sudetach, zabierając ze sobą córkę Marysię i przyjaciółkę Jagodę... Zaczynają nowe i jak się okazuje lepsze życie, pomimo widma męża Igora, który nie chce dać o sobie zapomnieć.
Tak to w skrócie przedstawia się "Uroczysko".
Książka nie powaliła mnie ani nowymi pomysłami na fabułę, ani zaskakującymi zdarzeniami i zwrotami akcji. Była raczej bardzo przewidywalna i "powtarzalna", ale za to nie pozbawiona humoru, co jest niewątpliwie jej atutem. Pomimo, że wydawało mi się, że te wszystkie postacie w niej występujące już gdzieś spotkałam i poznałam, czytało się ja bardzo przyjemnie i szybko. Nic więcej nie mogę jej zarzucić, ani za nic więcej nie mogę jej pochwalić. Ot, kolejny "Dom nad rozlewiskiem" (która to książka, nawiasem mówiąc, jest moją ulubioną przedstawicielką gatunku:)) i "Nigdy w życiu!". Na poprawę humoru i te szaro-bure dni za oknem polecam!
Aha, jestem chyba już kolejną osobą, która apeluje do Wydawnictwa o zmianę okładki, która jest odstraszająca i zalatująca jak dla mnie okładkami romansów z lat 90'tych...
M. Kordel, Uroczysko, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2010, s.255.
Sympatyczna książka :)
OdpowiedzUsuńA okładka po prostu okropna! ;)
A co tam czasami trzeba sobie przeczytać coś poprawiającego humor, a że kobiety dopiero się biorą w garść po rozwodzie ( przynajmniej w polskiej literaturze i to tak naprawdę nie jest zbyt dobra perspektywa:))) to cóż zrobić. Będe miała ta książkę na uwadze. Podobno jest tez druga część. Poczekam na następną i przeczytam z jednym zamachem, taj jak zrobiłam z Rozlewiskiem:)))
OdpowiedzUsuńJest druga część: "Sezon na cuda" i też prawdopodobnie niedługo się za nią wezmę... Chyba jednak najpierw skończę moją "Złodziejkę książek":D
OdpowiedzUsuńtak proszę- kończ Złodziejkę książek :)
OdpowiedzUsuńu mnie dalej czeka na półce więc ciekawa jestem Twej opinii :)
Takich książek unikam ostatnio. :) fajny blog będę śledzić i zapraszam do swojej błękitnej biblioteczki:)
OdpowiedzUsuńhttp://lotta-kronika-pachnacych-kartek.blogspot.com/
@Lotta ja już do Twojej biblioteczki zaglądam od jakiegoś czasu:) Miło mi, że teraz również Ty będziesz moim wizytatorem!:D
OdpowiedzUsuńA ją chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńAle tutaj się ładnie, kolorowo zrobiło. Prawdziwa wiosna !:)
OdpowiedzUsuńFakt... okładka dosyć inflantylna.
@Elina, bo się nie mogłam jakoś zadomowić do końca i tak zmieniałam wygląd i zmieniałam... Ale teraz już chyba tak zostanie na dłużej:))) Dziękuję!
OdpowiedzUsuń