Dwie Polki, jedna powszechnie znana i ceniona JA, druga przez całą książkę określana jedynie jako ONA, przez czternaście kolejnych wieczorów zasiadają razem, czy to w pokoju czy na tarasie i rozmawiają. Takie tam, wydawałoby się, babskie pitu pitu, czyli o przodkach trochę, o dzieciach, o pracy, o znajomych, o podróżach, o problemach. Nic szczególnie ciekawego, gdyby nie fakt, że jedną z tych kobiet jest Agnieszka Osiecka oraz, że te rozmowy to tak naprawdę rozległe, szczegółowe wywiady...
Muszę przyznać, że nigdy jakoś nie fascynowała mnie, ani nie ciekawiła postać samej Agnieszki Osieckiej, choć przyznaję, że trudno nie znać choć kilku świetnych tekstów jej autorstwa, czy trudno nie słyszeć o jej przyjaźni z Magdą Umer czy Krystyną Jandą. Agnieszka niestety nie budziła we mnie ciepłych uczuć a jej osoba zawsze kojarzyła mi się z jakimś chłodem, dystansem, wyniosłością a od jakiegoś czasu również z alkoholizmem, o którym tak szczerze mówi jej córka Agata (za co ją podziwiam, żeby nie było).
"Rozmowy w tańcu" pozwoliły mi odkryć trochę inną Osiecką, choć i tutaj wyraźnie widać, że nie była to kobieta, która dawała sobie 'w kaszę dmuchać'. Podczas tych czternastu wieczorów spędzonych na rozmowie z drugą, nieujawnioną w książce kobietą, dowiadujemy się nie tylko kilku ciekawych rzeczy, na temat życia samej Agnieszki. Wywiady te bowiem, to również kopalnia wiedzy o takich kultowych postaciach PRL-u jak Zbyszek Cybulski, Kalina Jędrusik czy Jerzy Kosiński. Osiecka sypie wspomnieniami z czasów warszawskiego STS-u i kultowego już stolika w "Czytelniku" na ul. Wiejskiej, czy krakowskiej "Piwnicy pod Baranami", w których to miejscach śmietanka towarzyska i intelektualno - artystyczna regularnie spotykała się na rozmowach o sztuce, rzadko polityce. W "Rozmowach w tańcu", poczytamy również trochę o jej podróżach do Nowego Jorku, Paryża czy Moskwy, o zagranicznych znajomych, trochę o córce Agacie, trochę o życiu, o przyjaźniach z aktorkami, o nieodpuszczającej matce i ojcu, którego Agnieszka widzi w sobie. Trochę tutaj narzekania na Polaków, którzy nie potrafią się często odnaleźć w nowej codzienności (pierwsze wydanie pojawiło się na rynku w 1992 roku), trochę zarzutów w stosunku do matki, trochę planów na przyszłość, trochę żalu do siebie o to, że przegapiła dojrzewanie swojego pokolenia i zanurzona w twórczości i prostej, łatwej i przyjemnej muzyce lat 70'stych nie zauważyła narodzin demokratycznej opozycji. O związkach z mężczyznami cisza, w przeciwieństwie do alkoholizmu do którego Osiecka się przyznaje i z widoczną przyjemnością opowiada o kulturze picia trunków alkoholowych w różnych krajach Europy!
I choć nie wiemy, co z tego wszystkiego jest prawdą, co może fikcją stworzoną na potrzeby, to przyznaję, że "Rozmowy w tańcu" czyta się wyśmienicie, trochę jak pamiętnik, trochę jak powieść obyczajową, w której pełno smaczków i ciekawostek. I tylko szkoda, że sama Agnieszka Osiecka jakoś ciągle mnie do siebie do końca nie przekonała... Może następnym razem.
A. Osiecka, Rozmowy w tańcu, Prószyński i S-ka, Warszawa, s.223.
Myślę, że warto przeczytać. A nie przekonuje Cię Agnieszka jako poetka ?
OdpowiedzUsuńPoezji Osieckiej nie czytałam, więc nie wiem. Przekonuje mnie natomiast jako autorka tekstów piosenek:) Ale chciałabym, żeby miała ten cały pakiet, który by mnie pociągał. Na razie na tekstach piosenek się mój podziw do niej kończy...
UsuńUwielbiam Agnieszkę Osiecką, "Rozmowy w tańcu" zupełnie mnie pochłonęły :)
OdpowiedzUsuńksiążka stoi na półce i czeka; czytałam inne Osieckiej i uwielbiam "Na początku był negatyw", choć fanką Agnieszki nie jestem. Lubię jej sposób patrzenie na świat, jej fotografie, ale nad twórczością nigdy specjalnie się nie pochylałam.
OdpowiedzUsuń