Macie takie filmy bez których nie wyobrażacie sobie Bożego Narodzenia? Takie, które jak żadne inne wprawiają was w ten niepowtarzalny klimat? Takie, które przynoszą ze sobą ciepło kominka, zapach cynamonu i goździków, śnieg chrzęszczący pod nogami i to uczucie miłości dookoła???
Ja mam dwa takie filmy. Staram się ich nie oglądać w żaden inny czas roku, zarezerwowane są tylko i wyłącznie na czas świąt Bożego Narodzenia. Zagrzebuję się wtedy na kanapie w salonie: okryta kocem, z poduszką pod głową, z wielkim kubkiem herbaty z sokiem w ręce i czekoladą na stoliku i zabieram się za oglądanie. Uwielbiam ten moment:)
Ponieważ urodziłam się w czerwcu, nigdy zimy nie lubiłam i nigdy nie polubię. Zawsze wtedy marznę, cierpię na brak słońca, przeżywam katusze gdy muszę wstać rano a za oknem ciemno i mroźno, męczy mnie przedzieranie się przez stosy śniegu i brudne śnieżne kałuże na poboczach dróg i choć zauważam również piękno tej pory roku wiem, że nigdy nie awansuje ona na moją ulubioną.
Wyjątkiem są właśnie święta Bożego Narodzenia. Wtedy zimę kocham i nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej nie być. Święta w Australii lub na Bali? Nie dla mnie. Musi być mroźno i biało na zewnątrz (o to jednak niestety coraz trudniej ostatnio:/) i ciepło i przytulnie w domu.
Filmy o których dzisiaj piszę odpowiadają w części za tą przytulność w domu, i za wprawienie mnie w świąteczny nastrój. Od jakiegoś czasu mieszkamy bowiem z mężem w Danii i choć tutaj również obchodzi się Boże Narodzenie to jednak do momentu gdy jesteśmy w Polsce z rodziną, trudno jest odczuć nam tą niepowtarzalną atmosferę świątecznych przygotowań. Od tego właśnie jest muzyka, której zawsze słuchamy w domu i w samochodzie w drodze do Polski (w tym roku będzie to głównie płyta Michaela Buble "Christmas", którą obdarował mnie Mikołaj:)) i filmy. W moim wypadku są to: "The Holiday" i "Love Actually". Oba zawsze dostarczają mi mnóstwa pozytywnej energii i utwierdzają mnie w tym, że jednak ten świąteczny czas, jaki by nie był i gdzie byśmy go nie spędzili, jest wyjątkowy:)
A jak to wygląda u Was? Czy macie takie MUST WATCH czy MUST READ w czasie Świąt czy świątecznych przygotowań? Ja sama nie mam żadnej książki do której regularnie wracam w okresie około świątecznym. Chyba głównie dlatego, że wyobrażam sobie, iż musiałaby to być pozycja tematycznie związana z tym czasem, a takich nie posiadam i jakoś nigdy specjalnie w księgarniach się za nimi nie rozglądam... Może Wy macie dla mnie jakieś propozycje książek, które będą w moim życiu spełniać podobną rolę, jak wspomniane przeze mnie filmy???