Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ida Fink. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ida Fink. Pokaż wszystkie posty

2013-01-13

Ida Fink "Podróż".

"Podróż" nie jest pierwszą książką Idy Fink, po którą sięgnęłam. Kilka miesięcy temu miałam niewysłowioną wręcz przyjemność czytać jej zbiór opowiadań zatytułowany "Wiosna 1941". Książka ta powaliła mnie na kolana, a jak wiadomo o powtórzenie takiego wyczynu trudno w każdej dziedzinie życia, w pisarstwie również. Idzie Fink się to nie udało i chyba już na zawsze "Wiosna 1941" pozostanie dla mnie niedoścignionym symbolem twórczości tej autorki, co nie znaczy, że "Podróż" książką godną polecenia nie jest. Oczywiście nie zapominam o tym, że opowiadania to nie powieść, zwłaszcza oparta na własnych wspomnieniach wojennych i dlatego też staram się tych książek nie porównywać w żaden inny sposób, jak tylko ten, że wyszły spod ręki tej samej autorki.




Podróż w którą wyrusza Ida i jej młodsza siostra Elżbieta ma swój początek w jednym z gett, które w trakcie wojny znajdowały się na terenie okupowanej Polski. Jest rok 1942. Podczas gdy ojciec zostaje w getcie, po to by w końcu doczekać wyzwolenia w ostatniej ze swoich kryjówek, obie jego córki zmuszone są do tego by się z nim rozstać i jako Polki przedostać się na teren faszystowskich Niemiec, by tam dobrowolnie zgłosić się do pracy w jednym z obozów. Siostry przybierają nowe imiona i nazwiska i następnie wyruszają w podróż, która może przynieść im wolność, ale która może też doprowadzić do ich zguby. Wraz z robotnicami przymusowymi, Elżbieta Stefańska i Katarzyna Majewska (przybrane imiona i nazwiska) rozpoczynają pracę w niemieckiej fabryce, z której jednak po kilku miesiącach, rozpoznane jako Żydówki, muszą uciekać wgłąb Niemiec by tam na nowo szukać miejsca, w którym przyjdzie im się ukrywać przez kolejne kilka miesięcy. Jako Joanna Pilecka i Jadwiga Kotula znajdują pracę w niemieckich gospodarstwach, z których po jakimś czasie wyruszają w kolejną niebezpieczną podróż. Ta prowadzi Barbarę Faleńską i Marię Walkowską do miejsca, w którym doczekają wyzwolenia. 

Ida Fink napisała poruszającą książkę. Wspomnienia, w których ludzka życzliwość i chęć pomocy przeplatają się z obojętnością czy wręcz wrogością i obrzydzeniem, zawsze będą budzić w osobach je czytających multum emocji, tym bardziej, że sama autorka stara się swoich odczuć dotyczących opisywanych wydarzeń nie uzewnętrzniać za bardzo. Moim zdaniem jest w tym raczej powściągliwa, nie rozżala się nad losami swymi i siostry, ale opisuje działania jakie musiały podjąć by te losy odmienić. Właśnie te podejmowane działania są kluczowe w tym jak potoczyła się ich podróż. To, że mózgi sióstr pracowały na pełnych obrotach, niemal bez przerwy obmyślając nowe drogi ucieczek, nowe rozwiązania napotykających je problemów i trudności, nowe sposoby na to by uniknąć kolejnej pułapki, z pewnością przyczyniły się do tego, że obie doczekały końca wojny i powrotu do ojca. 
To co mnie osobiście najbardziej w tej książce ujęło, choć nie wiem czy zastosowanie tutaj tego akurat określenia ma w ogóle prawo bytu, to opisy tego, jak ważna w takich sytuacjach jak ta, w której postawiona została Ida Fink i jej siostra, jest elastyczność człowieka, jego łatwość w przystosowywaniu się do zmian, do nowych warunków, do nowych 'ja', które człowiek na siebie przyjmuje. Chyba jednymi z najbardziej poruszających scen są dla mnie te, w których autorka opisuje to, jak w minucie staje się dla siebie i siostry nową osobą, jak bez żalu porzuca kolejne imiona i nazwiska, do których zdążyła się już przyzwyczaić i jak staje się kimś zupełnie nowym, jak kształtuje swoją nową osobowość, postać, która w danym momencie może być akurat tą, która pozwoli im przeżyć, przetrwać w tym wrogim świecie kolejne kilka tygodni czy miesięcy. To, że bohaterki "Podróży" i im podobni byli w takich sytuacjach w stanie ocalić swoją tożsamość uważam za godne podziwu, wszak wiadomo, że wielu utraciło ją na zawsze...

"Podróż" nie jest najbardziej poruszającą książką jaką czytałam, nie jest też najbardziej wstrząsającym czy wzruszającym świadectwem z jakim przyszło mi się zetknąć, ale z pewnością jest jednym z tych, z którymi warto się zapoznać. W nawale wspomnień, które dotyczą życia w getcie czy obozie, ta książka opisuje całkiem inny etap życia osób pozbawionych prawa do istnienia. "Podróż" to bowiem wspomnienia z życia na 'wolności', która równie dobrze może stać się więzieniem, z którą nie kończy się walka o przetrwanie i godność. Warto.


I. Fink, Podróż, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012, s.199. 

2012-07-07

Rewelacyjna "Wiosna 1941" Idy Fink!

Przyznaję, że nie miałam w stosunku co do tej książki wielkich oczekiwań. Tak dużo czytam książek poruszających temat wojny i Holocaustu, że spodziewałam się dobrej, poruszającej, ale jednak 'jednej z wielu' powieści, która stanie się dla mnie kolejnym świadectwem przeszłości. Przyznaję, że również fakt iż na podstawie książki nakręcono film nie bardzo przemawiał na jej korzyść i tylko sama postać Idy Fink, o której pisarstwie tak wiele dobrych rzeczy przeczytałam, napawał mnie nadzieją, że może będzie to jednak coś wyjątkowego... Po kilku dosłownie godzinach spędzonych w towarzystwie "Wiosny 1941" jestem pewna, że ta książka to jest coś WYJĄTKOWEGO!




"Wiosna 1941" Idy Fink to zbiór 21 krótkich opowiadań (sama najchętniej większość z nich nazwałabym mini - opowiadaniami), których tematem jest Holocaust widziany oczami jego ofiar, zarówno tych, które walkę o życie przegrały, jak i tych nielicznych które okazały się szczęśliwcami i ocalały. Ponieważ opowiadania Fink są jednocześnie krótkie i niesamowicie skondensowane, dla Waszego dobra nie pokuszę się o streszczenie choćby jednego tutaj. Warto, naprawdę warto zakosztować ich bez wcześniejszej wiedzy o dokładnej ich naturze i fabule.

Ida Fink stworzyła opowiadania na miarę najlepszych obrazów, tych które pobudzają wyobraźnię, wrażliwość, tych które poruszają w człowieku jego człowieczeństwo. Jej nierzadko kilkustronicowe opowiadania to 'dawka wybuchowa' emocji, które najpierw stopniowo są 'zasadzane' w czytelniku, po to by go doprowadzić do punktu kulminacyjnego, w którym opowiadanie się kończy a wyobraźnia i serce czytelnika zaczyna pracować na zwiększonych obrotach. Emocje sięgają w takich chwilach zenitu i przy KAŻDYM, absolutnie KAŻDYM opowiadaniu nie można opanować łez. Czytając kolejne i kolejne chwytające za serce opowiadanie doszłam do wniosku, że Fink jest mistrzynią w budowaniu relacji ze swoim czytelnikiem. Jej pisarstwo, tak oszczędne, niemal surowe, to kreślenie szkiców, które czytelnik wypełnia farbami, zaczyna je widzieć i czuć. 

Główni bohaterowie Idy Fink reprezentują sobą natomiast głęboką prawdę o człowieku, jego naturze, podejściu do życia i śmierci; są realni do bólu. Autorka w kolejnych opowiadaniach porusza tematy miłości (i tej która musi się skończyć i tej, która nigdy nie miała szans się zacząć), beznadziei, upodlenia, zgody lub niezgody na to co niesie los...

Nie spodziewałam się tak pięknej w swoim tragizmie książki. Z pewnością Was też ona pozytywnie zaskoczy i tak jak ja znajdziecie w niej opowiadania, które nie będą chciały Was opuścić, tak jak we mnie wciąż są "Wiosenny poranek" czy "Za żywopłotem". Polecam!


I. Fink, Wiosna 1941, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011, s.198.