"Tajemnica" to dobra książka. Zdecydowanie. Nie jest to jednak książka bardzo dobra. Szczególnie jeśli porównuje się ją do innych tego gatunku. A takich przeczytałam w swojej karierze już conajmniej kilka. Choćby ostatnio "Znamię", które do tego stopnia mnie urzekło, że trafiło na moją prywatną listę książek TOP:) Niestety "Tajemnica" przy "Znamieniu" wypada trochę blado... A szkoda.
Philippe Grimbert napisał książkę, która stała się jego sposobem na rozliczenie się z przeszłością. Nie o jego przeszłość jednak tu chodzi, a o przeszłość jego rodziców. O to, co najpierw ich połączyło, a później niszczyło. O to, co zmieniło życie Philippe'a i jego sposób patrzenia zarówno na świat jak i swoją matkę i ojca. O to, co odkryte otworzyło mu oczy i pozwoliło na zrozumienie i wybaczenie. O tajemnicę.
Philippe urodził się jako pierwsze i jedyne dziecko swoich rodziców: Tanii i Maxime'a. Od małego czuł, że nie spełnia ich wymagań, nie zasługuje w pełni na ich miłość oraz podziw i uznanie w ich oczach. Podczas gdy oni od zawsze byli wysportowani i piękni, on był dzieckiem chorowitym, słabym i niezdarnym. Pomimo tego, iż cieszył go fakt bycia pierwszym i jedynym dzieckiem swoich rodziców, to, że im nie dorównuje sprawiało, iż marzył o starszym bracie. Takim, który byłby ich wierną kopią i który powodowałby, że ich rozczarowanie jego osobą nie byłoby tak wielkie. Takiego właśnie brata Philippe stworzył w swojej głowie. Z nim się bawił, dzielił posiłki, jego podziwiał.
Philippe lubił wyobrażać sobie jak poznali się jego rodzice, jak się w sobie zakochali, kiedy i w jakich okolicznościach się pobrali. Niestety nie dane były mu długie rozmowy na ten temat ani z mamą, ani z tatą. Dlatego też, chłopiec często zwracał się w takich momentach do swojej starszej przyjaciółki Luizy, która przecież znała ich wcześniej i która pięknie potrafiła opowiadać o tych trudnych czasach w których przyszło jej i jego rodzicom żyć. To właśnie Luiza stała się powierniczką Philippe'a, osobą do której zwracał się, gdy w jego życiu wydarzyło się coś ważnego lub gdy miał problem.
Tak właśnie stało się i wtedy, gdy chłopak wdał się w bójkę z kolegą z gimnazjalnej klasy. Bójkę, której podstawą były żarty i wulgaryzmy rzucane przez kolegę Philippe'a w stronę skatowanych, pozabijanych, zagazowanych w Aushwitz osób (klasa Philippe oglądała film z tego właśnie miejsca). Właśnie to, bądź co bądź bohaterskie zachowanie Philippe'a, zwolniło Luizę od obietnicy, którą kiedyś złożyła Tanii i Maxime'owi. Tak właśnie skrywana latami tajemnica ujrzała światło dzienne...
"Tajemnica" Philippe'a Grimbert'a to książka błyskawiczna. Niewielka objętościowo z dość dużą czcionką, czyta się sama. I to właśnie sprawia, że wydaje się być łatwa, prosta. A wcale taka nie jest. Przy tej swojej błyskawiczności potrafi bowiem sprawić, że czytelnik się zatrzyma i wzruszy, że spróbuje zrozumieć. Pomimo, że jak napisałam książka jest słabsza niż bym się tego po niej spodziewała, nie żałuję, że poświęciłam jej czas. "Tajemnica" to bowiem kolejny obraz świata, którego już na szczęście nie ma, to kolejny przykład na to jak człowiek dotknięty niesamowitym nieszczęściem potrafi jednak walczyć o szczęście, o godne życie, o przyszłość...
To czego brakowało mi w tej powieści to chyba głębia, o którą aż się prosi. Ta przejmująca historia wydaje się bowiem momentami niedopowiedziana, niedokończona, tak jakby autor wybrał najważniejsze jego zdaniem elementy, a resztę pominą milczeniem lub skwitował jednym zdaniem. Ale zdaniem, które czytelnik wyłapie i które wzbudzi w nim ciekawość i niedosyt. Nie do końca mi to odpowiada i właśnie dlatego książkę uważam tylko za dobrą. Choć i tak polecam wielbicielom gatunku:)
P. Grimbert, Tajemnica, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2010, s.197.