"Esther" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Stefana Chwina. Ciekawa byłam tego autora i cieszę się, że swoją z nim przygodę zaczęłam akurat od tej powieści. Pozwoliła mi ona bowiem na to, by się jego pisarstwem rozkoszować, a w konsekwencji by zechcieć więcej. Chwin pisze jak nikt inny (przynajmniej w moim odczuciu), obdarowując swoich czytelników niezliczoną ilością detali, pokrętnością fabuły, skomplikowanymi sylwetkami bohaterów oraz tajemnicą, którą w tym wypadku jest tytułowa Esther.
Po przeczytaniu pierwszych 50-ciu stron tej powieści, wiedziałam, że Chwin jest autorem, do którego z pewnością wrócę. Pomimo mojego ostatniego zastoju czytelniczego, objawiającego się zwolnionym tempem pochłaniania książek i spędzaniem swojego wolnego czasu raczej na oglądaniu filmów niż czytaniu, byłam w stanie do tego stopnia poczuć przyjemność z obcowania z tą powieścią, by przeczytać ją w miarę krótkim czasie:)
Tytułowa Esther to tajemnicza, młoda, piękna kobieta, która pewnego dnia zjawia się w mieszkaniu i życiu zamożnej rodziny Ciesielskich. Od momentu pojawienia się w Warszawie ta ciemnowłosa piękność o greckim profilu wprowadza zamęt w życie swoich pracodawców i opiekunów, przy tym również nie pozostawiając innych mieszkańców dzielnicy obojętnymi na swoją osobę. Gdy Esther zapada na dziwną chorobę, w jej najbliższym otoczeniu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, m.in. cud w kościele św. Barbary, zamach na świętą figurę Panny z Kalwarii, niezliczone wizyty lekarzy oraz szarlatanów (z których jednym najprawdopodobniej jest Rasputin), pogrom żyjących na obrzeżach miasta Cyganów oraz szantaż rodziny Ciesielskich przez tajemniczego, nieznajomego mężczyznę. Wszystko to otoczone aurą tajemniczości i rozmyślaniami nad tematem sił nadprzyrodzonych, Boga...
Zarówno żyjąca na początku XXw. w Warshau rodzina Ciesielskich, jak i czytelnik powieści nigdy do końca nie odkryją kim tak naprawdę była Esther. Z jednej strony radosna, pełna światła i wigoru kobieta, w czasie choroby wydaje się opętana i całkowicie poddana biegowi wydarzeń, nie mająca jakiejkolwiek siły by walczyć o życie. Przez całą powieść, jej narrator, Aleksander Ciesielski próbuje dowiedzieć się czegoś więcej o Ester, kobiecie której nigdy dokładnie nie pozna, ale która na zawsze pozostanie w jego pamięci. Jedynymi śladami, które w jakiś sposób mogłyby go doprowadzić do zagadki jej pochodzenia i wcześniejszego życia są nieliczne listy, które w czasie jej choroby Aleksander odbiera z poczty. Listy, które jego zdaniem wpędziły ją w chorobę, a może to był ich brak?... Żydówka? Gdańszczanka? Studentka Nitzschego? Nic nie wydaje się pewne. Jedyną pewnością jest to, że po swoim odejściu z życia rodziny Celińskich, Esther zostawiła swój ślad w każdym jej członku: swoim młodym podopiecznym Andrzeju, jego bracie Aleksandrze, ich rodzicach, ale również wszystkich innych, którzy w jakikolwiek sposób uczestniczyli w jej warszawskim życiu. Esther to synonim niespełnienia, niewiadomej, tajemnicy. Czytelnik nigdy nie pozna tej kobiety. Co jednak ciekawe, również pozostali bohaterowie powieści otoczeni są do samego końca aurą tajemniczości, nie znamy ich myśli, ich przeszłości, ich prawdziwych zamiarów (przypadek radcy Mehlersa).
Dziwna jest to powieść. Dziwna, ale porywająca i niesamowicie zachęcająca do dalszego poszerzania swojej znajomości z twórczością Stefana Chwina. We wszystkich swoich opisach sytuacji, osób, miejsc Chwin jest niezwykle wprost dokładny, detaliczny. Na pewno do niego wrócę:)
S. Chwin, Esther, Wydawnictwo Tytuł, Gdańsk, s.347.