Janusz Majewski w posłowiu "Siedliska" dość jednoznacznie zaznaczył, że nie będzie ani dalszego ciągu tej książki, ani serialu "Siedlisko", który powstał z jego współpracy z nieżyjącą już żoną, Zofią Nasierowską. Czytając "Zimę w Siedlisku" zastanawiałam się zatem co wpłynęło na zmianę jego zdania, zwłaszcza, że druga mazurska powieść autora wydaje mi się niepełną.
Na tylnej okładce książki widnieje zdanie ""Zima w Siedlisku" to rachunek z utraty (...)" , które w jakiś sposób tłumaczy jej powstanie, choć nie do końca. Rozumiem, że Janusz Majewski napisanie tej powieści potraktował jako sposób na to, by jeszcze raz pożegnać się z Zofią Nasierowską, by spróbować opisać to co niemożliwe do opisania, by po raz kolejny powrócić z żoną, tym razem metafizycznie, do miejsca, które sobie oboje ukochali. Problem jednak w tym, że oprócz rozliczania się z przeszłością, niewiele się w tej książce dzieje, tak jakby autor nie do końca miał na nią pomysł...
Minęło niemal dwadzieścia lat od wydarzeń opisanych w "Siedlisku". Krzysztof ginie w tragicznym wypadku, a Marianna zostaje wdową. Sama w pensjonacie, Marianna zastanawia się nad sensem jego istnienia. Może lepiej dla niej samej i dzieci jest by przeprowadziła się z powrotem do Warszawy? Tego typu rozważaniom towarzyszą wspomnienia o mężu, zarówno te dotyczące wydarzeń niedawnych, jak i czasów, gdy się poznawali i zaczynali tworzyć związek.
Czyta się to wszystko bardzo dobrze, szybko i lekko, ale niestety "Zima w Siedlisku" jest co najmniej o połowę gorsza niż "Siedlisko", w którym i klimat był inny, i ciekawych zdarzeń więcej, i postacie bohaterów wyrazistsze. Tutaj wielu z tych rzeczy mi brakowało. Dodatkowo, niektóre opisane w powieści sytuacje z życia Marianny znalazły się w niej tak jakby 'ni z gruszki ni z pietruszki', bo ani nie doczekały się dalszego ciągu, ani nie miały wcześniej porządnego wprowadzenia. Nie skreślam tej książki, uważam, że jest dobra, ale nie zmienia to faktu, iż zastanawiam się czy jej napisanie było dobrym posunięciem, czy jednak nie lepsze dla Janusza Majewskiego byłoby zastosowanie się do jego własnych słów z "Siedliska": "Dalszego ciągu nie będzie." Zwłaszcza, że po "Siedlisku" powstała "Mała matura", która jest jedną z moich ulubionych książek.
J. Majewski, Zima w Siedlisku, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2012, s.286.
Czyta się to wszystko bardzo dobrze, szybko i lekko, ale niestety "Zima w Siedlisku" jest co najmniej o połowę gorsza niż "Siedlisko", w którym i klimat był inny, i ciekawych zdarzeń więcej, i postacie bohaterów wyrazistsze. Tutaj wielu z tych rzeczy mi brakowało. Dodatkowo, niektóre opisane w powieści sytuacje z życia Marianny znalazły się w niej tak jakby 'ni z gruszki ni z pietruszki', bo ani nie doczekały się dalszego ciągu, ani nie miały wcześniej porządnego wprowadzenia. Nie skreślam tej książki, uważam, że jest dobra, ale nie zmienia to faktu, iż zastanawiam się czy jej napisanie było dobrym posunięciem, czy jednak nie lepsze dla Janusza Majewskiego byłoby zastosowanie się do jego własnych słów z "Siedliska": "Dalszego ciągu nie będzie." Zwłaszcza, że po "Siedlisku" powstała "Mała matura", która jest jedną z moich ulubionych książek.
J. Majewski, Zima w Siedlisku, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2012, s.286.