2014-11-18

"Londyn NW" Zadie Smith.

Ta książka to moje drugie spotkanie z twórczością Zadie Smith. Cieszy mnie bardzo, że tak jak to było za pierwszym razem, gdy czytałam jej zbiór esejów "Jak zmieniałam zdanie. Eseje okolicznościowe", autorka była w stanie mnie swoją książką zaciekawić i z powiedzeniem wprowadzić w świat całkowicie mi obcy. Tym razem jest to świat czwórki mieszkańców północno - zachodniego Londynu.




Leah, Natalie, Nathan i Felix, których splątane losy przedstawia nam autorka, to czwórka czarnoskórych mieszkańców Londynu. Wszyscy chodzili razem do tej samej klasy w liceum, a teraz również wszyscy próbują ułożyć sobie życie. Jak się okazuje, nie jest to jednak proste, gdy się nadal żyje lub wywodzi z tej części Londynu. Gorszej? Mniej uprzywilejowanej? Emigranckiej? Czarnej? Każdy z bohaterów tej książki próbuje radzić sobie ze swoją przeszłością i wizją przyszłości na własny sposób. Jedni walczą niemal pazurami o to, by się z tej części Londynu wydostać, by udowodnić coś sobie i innym, by zyskać nowe, lepsze życie. Drudzy wydają się tracić nadzieję w to, że jakakolwiek walka o lepszą przyszłość ma jeszcze sens.

I tak, Leah, której przecież udało się wyrwać, przeżywa kryzys egzystencjalny. Nie potrafi sobie odpowiedzieć na pytanie kim tak naprawdę jest, po co robi to co robi, jak chce by wyglądała jej przyszłość. Nie czuje się komfortowo ze swoim nowym życiem, na które przecież tak ciężko pracowała, ale które, koniec końców, przyniosło jej wiele rozczarowań, pytań i wątpliwości.

Natalie, jej przyjaciółka z czasów szkolnych, to lwica, zdeterminowana by osiągnąć to, co sobie zaplanowała. Zmiana imienia z Keishy na Natalie to tylko jeden z kroków, który miał za zadanie przybliżyć ją do zamierzonego celu. Nie ma rzeczy, której nie zrobi, by zdobyć to czego pragnie, a "cel uświęca środki". Cel, który w końcu osiągnęła, ale który nagle okazał się nie tym, czego chciała.

W powieści mamy również dwójkę bohaterów męskich, Felixa, trochę nieudacznika życiowego, ale z wielkimi planami na przyszłość i Nathana, byłego łamacza niewieścich serc, teraz kloszarda i narkomana. Mam jednak nieodparte wrażenie, że obaj panowie pojawili się w tej książce tylko po to, by stanowić jakieś ciekawe tło i dopełnienie historii o kobietach, o których pisałam wcześniej. Pomimo, że Felixowi Zadie Smith poświęciła pokaźnych rozmiarów rozdział, to jakoś rozmył mi się on później, gdy zderzyłam się z historią Natalie, która co jakiś czas wracała do historii Leah. Nathan z drugiej strony, to zdecydowanie przecinek w tej powieści (jak dla mnie trochę na siłę tutaj wstawiony). Poznajemy go w nieciekawej chwili i gdy tylko zaczynamy się czegoś o nim dowiadywać, jego czas mija, idziemy dalej.

"Londyn NW" ma jak widać swoje plusy i minusy. Lubię tę książkę za to, że problem tożsamości emigrantów i ludzi z tzw. niższych sfer, aspirujących do czegoś więcej, jest tutaj wyczerpująco przedstawiony. Problemy jakie stwarza, nie tyle sama walka o lepszą przyszłość, ale ciągłe poczucie odrzucenia, inności a także obowiązek udowadniania sobie i innym, że się nam należy bycie tam gdzie jesteśmy lub chcemy być to element, na którym autorka skupiła się chyba najbardziej. Rozerwanie wewnętrzne bohaterów, którzy przecież by osiągnąć coś więcej, muszą się w jakimś sensie wyrzec swojej przeszłości, zdecydowanie pobudza myślenie. 

Podsumowując: książka ciekawa, szybka, momentami refleksyjna, ale raczej nie zapada w pamięć.


Z. Smith, Londyn NW, Wydawnictwo Znak, Kraków 2014, s.393.

7 komentarzy:

  1. Jeżeli będzie w zasięgu mojego wzroku przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam problem z Zadie Smith. Dwa podejścia do jej książek kończyły się tuż po pierwszym rozdziale. Nie potrafi mnie jakoś zainteresować tym co pisze. I podobnie jak u Ciebie nawet te przeczytane rozdziały wcale nie zapadły mi w pamięć.

    Być może książki te trafiły na zły czas, a może po prostu to nie dla mnie. "Londyn NW" leżakuje u mnie od jakiegoś czasu na czytniku i na razie podchodzę do niego bardzo podejrzliwie. Może odważę się spróbować trzeci raz.

    OdpowiedzUsuń
  3. "O pięknie" bardzo. "NW" nie bardzo. Czasem mam wrażenie, że jej proza jest zbudowana wg konstrukcji, którą powinnam zrozumieć, a nie rozumiem. A może za dużo czytałam z nią wywiadów, gdzie tłumaczy, jak należy pisać i mam wrażenie, że nie realizuje własnych postulatów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "O pięknie" mam na półce i czeka, ciągle czeka na swoją kolej. Nie nadejdzie ona jednak prędko, bo trochę 'wyleczyłam się' z Zadie. Chyba też raczej żadnej innej jej książki nie kupię. Jest dobra, ale powoli to staje się dla mnie za mało. Chcę czytać tych, którzy dają mi więcej niż Zadie :)

      Usuń
  4. Bardzo mnie rozczarowała ta książka. Zadie Smith jest ciągle tylko/aż bardzo obiecującą aktorką, ale ciągle nie napisała książki, która zachwyca od początku do końca, a nie tylko fragmentami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w pełni. I właśnie dlatego tracę do niej serce i choć na półce mam "O pięknie" o nie wiem kiedy, a nawet czy po nią sięgnę.

      Usuń
  5. "O pięknie" i "Białe zęby" - mistrzostwo, polecam bardzo, bardzo!

    OdpowiedzUsuń