2015-05-15

"Makatka" - Katarzyna Grochola & Dorota Szelągowska

Na moich półkach nie znajdziecie wielu książek z gatunku tzw. literatury kobiecej, zwłaszcza polskiej. Tak jak uwielbiam książki Francuzki, Anny Gavaldy, która pisze głównie dla kobiet, tak na polskim rynku trudno mi znaleźć autorkę, która pisałaby w podobny sposób. Jest wiele pisarek, które aspirują do tego poziomu i bardzo mnie to cieszy, ale z drugiej strony nadal w Polsce prym wiedzie przekonanie, że dla kobiet pisać należy tylko lekko, łatwo i przyjemnie (albo, czego mistrzynią jest pani K.M. po prostu GŁUPIO! :/)

Katarzyna Grochola jest jedną z niewielu przedstawicielek gatunku, którą z przyjemnością czytam. Po pierwsze dlatego, że lubię ją jako kobietę, lubię jej podejście do życia i to jak o nim mówi. Po drugie, podoba mi się, że po Judytowych perypetiach opisanych na łamach czterech książek, Grochola napisała kilka powieści poruszających trudniejsze tematy i że są to powieści bardzo 'zjadliwe' :) Nie poległa, a mogła z łatwością. Po trzecie, mam chyba do niej sentyment i nawet jak napisze coś takiego jak "Makatka", czyli książkę której jedynym celem jest zapewnienie rozrywki swojej czytelniczce to ja w to wchodzę. Wchodzę, bo lubię raz na jakiś czas pośmiać czy tylko pouśmiechać się przy czytaniu książki, lubię jak czasami jest mi właśnie tylko lekko, łatwo i przyjemnie :) Przecież nie zawsze musi być głęboko, refleksyjnie i mądrze do bólu! Przynajmniej nie u mnie :D




"Makatka" to zbiór mini felietonów, listów wymienianych pomiędzy Matką a Córką, między Katarzyną Grocholą a Dorotą Szelągowską, która swoją drogą pisze bardzo podobnie do swojej rodzicielki :P Panie, mające różne style pracy i funkcjonowania w rodzinie, różne podejście do wielu spraw, różne doświadczenia, tak naprawdę koniec końców okazują się być bardzo do siebie podobne w wielu sprawach.

Piszą do siebie o swoich przyjaźniach, tych prawdziwych i nie, wspomnieniach z przeszłości, mężczyznach tych mniejszych i większych, życiu w sieci i poza nią, kompromisach w związku i życiu, zakupach itp. itd. Tak naprawdę piszą o wszystkim i o niczym, grunt, że dobrze się to czyta i z jakąś taką przyjemnością. Fajna książeczka. Ot, tyle :)


K. Grochola & D. Szelągowska, Makatka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, s.372.

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się - ja też lubię kobiece powieście, lekkie i przyjemne, ale nie głupie i płytkie. Katarzynę Grocholę lubię od lat, od kiedy poznałam jej serię o Judycie. Cenię te książki, bo są wesołe i wzruszające. Można się przy nich uśmiać i momentami popłakać. Poprawiały mi humor przed maturą :) Podobał mi się też "Trzepot skrzydeł" - mocna, dobra książka. Nie wiem czemu tyle osób zachwyca się K.M... gdy Grochola jest o wiele lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. widziałam wielokrotnie na Empikowych półkach, ale jakoś się nie skusiłam, mimo miłości do "Judytowych" książek, ta nie jest totalnie moją bajką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy już zniechęciłam się do prozy Grocholi ta książka była miłą odmianą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka lektura zawsze się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarówno Grocholę jak i Szelągowską bardzo lubię i cenię to co robią, więc chyba skusze się na tą książkę. Liczę, że będzie ciekawie;)

    OdpowiedzUsuń