2010-09-13

"Służące" czyli przyjemność całkowita.

Szczerze mówiąc rzadko się zdarza, że dana książka tak mnie zachwyci i wciągnie w swój świat, że każde wyrwanie się z niego będzie prawie bolesne. Pamiętam, że jeden z pierwszych takich razów, już w "dorosłym" moim życiu dotyczył "Mistrza i Małgorzaty" Michaiła Bułhakowa - książkę czytałam non stop, podążając z nią wszędzie, z jednego kąta w domu w drugi, z pokoju do kuchni czy salonu i z powrotem. Po "Mistrzu..." spotkałam się z tego typu książkami jeszcze kilka razy, debiutancka powieść Kathryn Stockett jest jedną z nich.




Nie miałam zakupu tej książki w planach gdy wybierałam się do księgarni, ale była to bardzo dobra, nie do końca przemyślana decyzja. Cała książka prowadzona jest przez trzy narratorki. Kobiety te żyją w amerykańskim mieście Jackson w stanie Missisipi. Są lata 60-te, króluje rasizm, ku klux klan, a posiadanie czarnej służącej w białym domu świadczy o standardzie rodziny. I właśnie dwie takie czarne służące, Aibileen i Minny są narratorkami książki. Trzecią jest młoda, biała kobieta - panienka Skeeter.

Panienka Skeeter, po skończonych studiach wraca do swojego domu i przeżywa ogromne rozczarowanie i stratę, gdy nie zastaje w nim swojej ukochanej opiekunki z dzieciństwa Constantine. Gdy pyta o to matkę, ta zbywa ją kilkoma zdawkowymi zdaniami i zamyka temat.  
Sytuacja ta staje się początkiem niezwykłej historii o rodzącej się współpracy i swego rodzaju przyjaźni ponad niewidocznymi, ale istniejącymi podziałami. Trzy kobiety, które nigdy nie powinny ze sobą rozmawiać zaczynają razem pisać książkę o czarnych służących w domach białych państwa, angażując w to coraz więcej osób. 

Książka "Służące" jest świetnym studium rasizmu. Panienka Skeeter wprowadza nas w ten świat widziany oczami białej dziewczyny wychowanej przez czarną kobietę, ale żyjącej w przyjaźni z innymi białymi, którzy nie znieśliby, gdyby mieli korzystać z tej samej ubikacji co czarna osoba. Dwie czarne narratorki pozwalają nam natomiast poznać ten problem z drugiej strony - tej bardziej zainteresowanej jak mi się wydaje - czyli widziany oczami służących, które w zamian za jako taką płacę muszą nie tylko wychowywać białe dzieci, gotować, sprzątać czy usługiwać, ale również znosić upokorzenia, wyzwiska czy różnego rodzaju niesłuszne oskarżenia ze strony swoich białych państwa. 

Książka jest inteligentnie, świadomie napisana. Podoba mi się w niej to, że każda z głównych bohaterek - narratorek ma swój sposób mówienia i postrzegania świata, co powoduje, że książkę czyta się błyskawicznie i z dużym zainteresowaniem. We mnie "Służące" wzbudziły całe multum emocji, zaczynając od współczucia czy żalu, a kończąc na politowaniu czy złości w stosunku do niektórych bohaterów.
Przepiękna okładka wołająca o to by ją wziąć do rąk jest dodatkowym atutem:)

K. Stockett, Służące, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2010, s. 581.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz