2012-02-06

Baśniowy świat "Złotych ryb" Dmitrija Strelnikoffa.

Naprawdę trudno, bardzo trudno ustosunkować mi się do tej książki, bo mimo, że próbuję docenić jej piękno i wartość, to z drugiej strony wiem, że tego typu pisarstwo to zupełnie 'nie moja bajka'.
O Dmitriju Strolnikoffie usłyszałam po raz pierwszy za sprawą niczego innego, jak tylko programu "Europa da się lubić". Pisarz występował tam w roli przedstawiciela nacji rosyjskiej. Jego twarz, zresztą jak również wiele innych utożsamianych z tym programem, zapadła mi doskonale w pamięć. Kiedy jakiś czas temu odkryłam zatem, że nie tylko jest on pisarzem, ale do tego pisarzem aktywnie piszącym i wydającym swoje dobrze oceniane książki w Polsce, nie widziałam innej możliwości, jak tylko ta, by spróbować się z jego prozą zapoznać:)


Złote rybki bawiące się w Niebiańskim Pałacu
wypłynęły za krawędź chmury i spadły na ziemię.
Chińska legenda ludowa




"Złote ryby" rozpoczynają się od snu. Baśniowego, zagadkowego snu, który jednak snem do końca nie jest. Jakby bowiem na to nie spojrzeć to co nierealne przeplata się w "Złotych rybach" z tym co realne, a dawne Irańskie legendy, dziwne sny i zdarzenia sprzed wielu, wielu lat, wciąż mają wpływ na życie bohaterów tej powieści. 

Narodziny Norberta Hankego przyniosły jego rodzicom szczęście i dumę, które niestety szybko zostały zastąpione innymi, złymi uczuciami. Ich przyczyną stała się niespodziewana i tragiczna śmierć matki Norberta, Szirin. To szokujące zdarzenie wzbudziło w Horście Hanke uczucia obrzydzenia i nienawiści w stosunku do nowo narodzonego syna, który został obarczony przez ojca całą winą za śmierć matki. Wychowywany w konsekwencji tych wydarzeń przez Hertę (księgową ojca), Norbert nigdy nie zdołał zasłużyć w oczach ojca na miłość. Nie zmienił tego nawet wyśniony przez Horsta wypadek, w którym jego syn nieomal stracił życie, a którego tak obawiała się Szirin...

Gdy dorosły już Norbert poznaje w Berlinie polkę Agatę, nie waha się długo przed podjęciem decyzji o przeprowadzce z nią do Warszawy. Gdy po jakimś czasie małżeństwo odkrywa, że zostaną rodzicami oboje są wniebowzięci. Niestety na ich drodze staje wydawałoby się, że znany już Norbertowi człowiek, bezdomny, który przepowiada im narodziny córki oraz jej przedwczesną śmierć. Rodzi się Emilka i pomimo, że dziewczynka jest całkowicie zdrowa, rodziców nie opuszczają złe przeczucia, zwłaszcza, że dziecko nie potrafi się śmiać. Dodatkowo Norberta zaczynają dręczyć sny w których główną rolę odgrywa czarny wąż...

"Złote ryby" to powieść z gatunku realizmu magicznego. W przeciwieństwie jednak do książek w których magia pojawia się za sprawą potraw czy przypraw, tutaj jej siła tkwi w snach i historii rodziny Norberta. Ta melancholijna i jednak smutna w odbiorze powieść Strelnikoffa to naprawdę dobry przykład prozy, w której rzeczywistość jest kształtowana przez nierealne wydarzenia i stworzenia. Pomimo również tego, iż czytelnik przez większą część książki nie potrafi połączyć jej wątków w jedną całość, zakończenie szczęśliwie taką możliwość przynosi. Niby wszystko powinno mi zagrać prawda? Ale niestety tak się nie stało. "Złote ryby" bowiem nie zostawiły we mnie po sobie żadnego śladu. Historia, którą opowiada Strelnikoff, pomimo, że ciekawa to jednak jak dla mnie nieprzekonująca i zostawiająca niedosyt. Tym bardziej cieszy fakt, że książkę czyta się bardzo dobrze i szybko, nie zdążyłam się nią bowiem zmęczyć w sposób, który kazałby mi ją przerwać w połowie. 
Sama nie wiem, czy a jeśli tak to komu tę powieść polecić... Chyba głównie wielbicielom gatunku oraz tym, którzy lubią dziwne, uwikłane losy ludzkie.


D. Strelnikoff, Złote ryby, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011, s.244.

3 komentarze:

  1. Zainteresowałaś mnie tą książką. Realizm magiczny - muszę się sama przekonać. Bardzo jestem tej książki ciekawa.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo chętnie przeczytam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sterlnikoffa czytałam tylko jedną książkę, w której się zakochałam z miejsca, a była to książka "Ruski miesiąc" ubawiła mnie setnie. Nie było w niej ani grama tego magicznego, ale za to dużo realizmu z uroczą dawką absurdu:) Kolejna jego książka Nikolaj i Bibidul czeka na przeczytanie, a że jest moja to sobie jeszcze poczeka:)

    OdpowiedzUsuń