Spędziłam wieczór z przeuroczym filmem. "Hope springs" to mądry i niesamowicie ciepły obraz, w którym humor przeplata się ze łzami. Orzeźwia i z pewnością również budzi z małżeńskiego otępienia jeśli takowe w związku istnieje. Wbrew pozorom nie jest to prosta komedia obyczajowa, ale raczej komedio-dramat, na który z pewnością warto zwrócić uwagę.
Meryl Streep i Tommy Lee Jones grają w nim parę małżonków, którzy po ponad trzydziestu latach bycia razem stali się sobie niemal obcy. To, co kiedyś niewątpliwie było wielką miłością pełną pasji i namiętności zastąpione zostało rutyną i obojętnością w stosunku do siebie. Terapia małżeńska, na którą udaje się Kay z Arnoldem, wydaje się być ich ostatnią deską ratunku.
Zaskoczył mnie ten film tym jak bardzo jest stonowany, przemyślany, głęboki i jednocześnie jak niesamowicie zabawny. Dodatkowo, mistrzowska jak zawsze Meryl Streep i Tommy Lee Jones, filmowe uosobienie zrzędy.
Jednym zdaniem: taki 'mały' film a cieszy:)
Uwielbiam Streep, bez zastanowienia mogę napisać, że jest to moja ulubiona aktorka - w każdej kreacji prezentuje się cudownie, wybitna osobowość. Na pewno obejrzę ten film :)
OdpowiedzUsuńJest to bardzo przyjemny film, ale wydaje mi się, że gdyby nie Maryl Streep to ten film nie byłby tak dobry i w ogóle by nie istniał, nikt by o nim nie słyszał. Ile to dwoje znanych aktorów może dobrego zrobić dla filmu!
OdpowiedzUsuń