2014-02-07

Paweł Huelle - "Śpiewaj ogrody".

Od dawna na mojej liście książek, które chcę przeczytać znajduje się powieść "Weiser Dawidek". To ta książka miała być pierwszą Pawła Huelle po którą sięgnę. Bardzo wysoko przez wszystkich oceniana, często wspominana, wydawała mi idealna na to, by to od niej zacząć swoją książkową znajomość z Pawłem Huelle. Nie udało się. Całkiem przypadkiem "Śpiewaj ogrody" trafiły w moje ręce i nie zostało mi nic innego jak skorzystać z okazji i zaznajomić się z pisarstwem tego autora. Czy dobrze się stało, że to "Śpiewaj ogrody" są pierwsze? Chyba tak, choć nie do końca.




"O muzyce w cieniu Hitlera, literaturze w cieniu zbrodni, miłości w cieniu wojny." Takie zdanie widnieje w opisie książki. I ja się z nim całkowicie zgadzam, ba, właśnie takich słów szukałam przerażona tym, że nie potrafię w sensowny sposób powiedzieć o czym ta książka jest. Złożoność jest bowiem zarówno jej zaletą jak i wadą. Zaletą ponieważ mnogość poruszonych, ale jednak powiązanych ze sobą wątków sprawia, że książka ta ma bardzo ciekawy rytm, przez co czyta się ją z zaciekawieniem. Wadą, ponieważ nadal wydaje mi się, że jeden z wątków, a konkretnie ten dotyczący pamiętnika francuskiego oficera, został w tej powieści umieszczony jakby ni z gruszki, ni z pietruszki, tak, by po prostu coś więcej się w niej działo... Nie rozumiem tego wątku, nie rozumiem jego roli w tej powieści, oprócz tej, że miał odrażać???

O miłości w cieniu wojny.
Początkowo wydawało mi się, że historia Grety i Ernesta Teodora będzie jedynie wątkiem pobocznym, dodatkowym. Powieść zaczyna się bowiem w taki sposób, iż czytelnikowi wydaje się, że to jej narrator, mały chłopiec, który z czasem dorasta, będzie tym wokół którego to co najważniejsze w "Śpiewaj ogrody" będzie się działo. Mylne jest to myślenie. Już chwilę po rozpoczęciu lektury okazuje się, że historia rodzinna chłopca ma nas tylko 'wrzucić' w przedwojenne, wspólne życie Grety i Ernesta Teodora. To ich miłość na której cieniem kładzie się widmo nadchodzącej wojny, widmo Hitlera, który kładzie swoje macki na Wolnym Mieście Gdańsku stanowi osnowę tej powieści.

O muzyce w cieniu Hitlera.
Fabuła "Śpiewaj ogrody" krąży wokół muzyki przez duże M. Ci, którzy z taką muzyką mają niewiele wspólnego (czyt. ja) mogą mieć zatem trudności w całkowitym odnalezieniu się w tej powieści. Ogrom rozważań na temat Wagnera, jego twórczości i roli jaką jego muzyka odgrywała w nazistowskich Niemczech jest momentami przytłaczający. Dodatkowo mamy Ernesta Teodora, który dniami i nocami pracuje nad odtworzeniem i udoskonaleniem odnalezionego rękopisu nieznanej opery Wagnera, by ta mogła zostać zaprezentowana światu. Wszystko to oznacza strony i strony, na których Huelle opisuje nam po kolei poszczególne sceny tego utworu. Trochę czułam się jak niedokształciuch, a pewnie jak większość nie lubię się tak czuć, nie lubię gdy ktoś próbuje mi udowodnić, że nie wiem czegoś co wiedzieć obowiązkowo powinnam. Wspominani dodatkowo przez autora Rilke, Schopenhauer czy Nietzsche tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że Paweł Huelle napisał powieść, z którą nie każdemu będzie tak całkiem po drodze.

O literaturze w cieniu zbrodni.
Ta część powieści jest dla mnie najbardziej zastanawiająca. Paweł Huelle postanowił bowiem zamieścić w swojej książce postać francuskiego oficera, którego przerażające pamiętniki trafiają w ręce Ernesta Teodora. Makabryczne wspomnienia Francuza zaczynają dodatkowo prześladować muzyka, który już jest zatopiony w operowym świecie Wagnera a także, który nie może odnaleźć się w zmieniającym się na gorsze świecie. Jak już pisałam nie do końca rozumiem po co autor postanowił wątek Francuza do książki wprowadzić. Jeśli tylko ktoś z Was już "Śpiewaj ogrody" czytał i miałby ochotę mnie uświadomić, bardzo proszę! :)

Jak widzicie "Śpiewaj ogrody" to powieść specyficzna, której ani nie potrafię Wam odradzić, ani nie potrafię tak do końca polecić. Jedno czego nie mogę Pawłowi Huelle odebrać to fakt, iż czyta się ją bardzo dobrze (oprócz tych męczących mnie fragmentów o których już wspomniałam). Na pewno sięgnę zatem po "Weisera Dawidka" i inne jego książki z nadzieją, że w nich znajdę dla siebie to, czego nie znalazłam tutaj. "Śpiewaj ogrody" to jak widać trochę "za wysokie progi na moje nogi" :P


P. Huelle, Śpiewaj ogrody, Wydawnictwo Znak, 2014, s.300

6 komentarzy:

  1. Czytałam "Weisera Dawidka", ale już dawno. Chyba mi się podobało, ale tak "bez szału", nie wiem, może nie potrafiłam wtedy docenić... "Śpiewaj ogrody" wygląda interesująco, może przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię twórczość Pawła Huelle, a "Weiser Dawidek" to chyba mój ulubiony z jego utworów. Bardzo ciekawe są również "Opowiadania na czas przeprowadzki" i "Mercedes-benz". Po "Śpiewaj ogrody" na pewno sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka mi się ostatecznie bardzo spodobała, choć na początku również miałem mieszane uczucia, przez to "skakanie po(przez) wątki". Co do Francuza - nie zastanawiałem się nad tym póki co długo, ale miałem wrażenie, że ten wątek ma być trochę "znikąd". Chyba chodzi o ukazanie tego, że wszystko ma jakiś szerszy kontekst i może być powiązane nawet z najdziwniejszymi wydarzeniami. Poza tym ten Francuz na swój sposób był również takim "szczurołapem" łudzącym i łapiącym niewinnych. Na pewno coś się za tym kryje. Pozdrawiam, Vandrer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście możesz mieć rację. Podoba mi się zwłaszcza to nawiązanie do "szczurołapa" z opery Wagnera. Dzięki :)

      Usuń
    2. Mało tego, teraz do mnie dotarło, że to "łapanie" w zasadzie nie skończyło się tylko na ofiarach, które wylądowały na dnie stawu. Kolejną ofiarą Francuza był ojciec Ernesta Theodora, który z obsesją i w niemal całkowitym odosobnieniu tłumaczył jego dziennik, a na koniec zginął w pożarze. Sam Ernest Theodor również o mało co dał się złapać temu "szczurołapowi" i kto wie, jakby się to dla niego skończyło, gdyby w pewnym momencie nie przestał się zajmować tym dziennikiem. Nie wiem, czy to było intencją Huellego, ale moim zdaniem można wyprowadzić takie porównania. Pozdrawiam, V.

      Usuń
  4. Uwielbiam "Weisera Dawidka", ale "Śpiewaj ogrody" jeszcze nie czytałam. Zetknęłam się z opinią, że Huelle wciąż obraca się w ostatniej powieści wokół tego co znamy, ale nie wnosi nic nowego...

    OdpowiedzUsuń