Od "Ki" oczekiwałam wiele, dobre recenzje bowiem i nagrody robią swoje i przyszły widz zaczyna podnosić swoje wyimaginowane wymagania względem dzieła. Dodatkowo to wiele mówiące hasło reklamowe: "Nie polubisz jej", które z jednej strony wzbudza ciekawość, ale z drugiej od razu nastawia widza negatywnie do głównej bohaterki. Nie spodobał mi się ten zabieg, ale hasło podziałało i wiedziona ciekawością kilka dni temu film zobaczyłam i do teraz nie wiem co o nim myśleć...
Ki czyli Kinga to takie swoiste tornado, które potrafi rozkręcić się do tego stopnia, że nie umie się już zatrzymać. Dziewczyna mieszka z Anto (jej chłopak Antoni) i Pio (synek Piotr), ale gdy na jej drodze pojawiają się kolejne problemy ze związkiem i pieniędzmi, Ki błyskawicznie wynosi się z mieszkania i przeprowadza do swojej przyjaciółki Dor (Dorota). Bezpośrednia w swoim zachowaniu i słowach Ki, wprowadza w uporządkowane i pedantyczne życie Dor i Miko (Mikołaj, współlokator Doroty) zamieszanie i swoiste ożywienie, a bo to dziecka przydałoby się jej przypilnować, a to do przedszkola podwieźć, a to 50 zł pożyczyć, a to poudawać narzeczonego...
Tak właśnie przedstawia się cały film, taki ciąg chaotycznych wydarzeń z życia Ki, w których dużo biegania, szarpaniny z życiem, zagubienia i wariactwa. Ki, za rolę której Roma Gąsiorowska zbierała i pochwały i nagrody, wbrew temu co mówi plakat reklamujący film nie odstręcza widza, ale wręcz przeciwnie wzbudza litość pomieszaną ze zrozumieniem. To jej życiowe nieuporządkowanie i szaleństwo jakoś do mnie przemawia i czuję, że jest w tym filmie usprawiedliwione nieobecnością w jej życiu ojca i niesamowitą wręcz gamoniowatością chłopaka (to on jest tym, którego nie polubiłam:)). Ki moim zdaniem, pomimo, że świetnie zagrana przez Gąsiorowską, nie jest jakąś arcyciekawą postacią, ot pomyśleć można zwykła, tylko trochę bardziej zagubiona młoda Polka z wielkiego miasta, która walczy jak może o to, by to jej życie nie było całkiem do d... Wierzę, że takie było zamierzenie reżysera, ale niestety dlatego właśnie jest to film z gatunku tych, które się ogląda po to, by za chwilę o nim zapomnieć.
Filmu ani nie polecam, ani nie odradzam. jeśli macie wolne 1,5 godziny możecie je z nim spędzić, ale fajerwerków nie oczekujcie:P Dobry, ale nie rewelacyjny.
pisałam też o tym filmie, mnie się bardzo podobał, jeden z lepszych jakie ostatnio widziałam. Miał bardzo subtelnie zarysowane drugie dno i mnie to w nim urzekło, no a poza tym Roma fantastyczna!
OdpowiedzUsuńA mi właśnie czegoś w tym filmie brakowało, może po prostu tego typu postawy życiowe są dla mnie zbyt oczywiste w obecnych czasach? Rozumiem też o co Ci chodzi z ty drugim dnem (swoją drogą ciekawy zabieg z tym skracaniem imion wszystkich swoich bliskich i znajomych przez Ki), mnie ono jednak nie poruszyło tak bardzo, ale Roma bardzo dobra, z tym się zgodzę:)
Usuńw tym zabiegu, przynajmniej tak czytałam w recenzji chodziło o drogę do wszystkiego na skróty.
OdpowiedzUsuńmnie tak czegoś brakowało "w ciemności" i im dalej od oglądnięcia tym bardziej mnie ten film drazni:-)
Tak właśnie myślałam:) A "W ciemności" jeszcze nie oglądałam, bo nie miałam możliwości, ale mam mieszane uczucia, bo różne recenzje tego filmu czytałam, różne opinie słyszałam... Książka w każdym bądź razie zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie!
UsuńFabuła tego filmu w ogóle mnie nie zaciekawiła i raczej nie mam zamiaru go oglądać.
OdpowiedzUsuń