Wiosna z premedytacją odebrała mi zapał. Nagle wraz z pojawieniem się pierwszych promieni słonecznych, pierwszych śpiewających ptaków i pierwszych dni bez czapek, szalików, grubych kurtek i ocieplanych butów, pojawiła się we mnie chęć na robienie wszystkiego co związane jest z jakimkolwiek ruchem lub przebywaniem na powietrzu, nie natomiast z książkami. Te zeszły na dalszy plan i cierpliwie, choć prawdopodobnie z niechęcią, czekają na czas kiedy znudzona słońcem, delikatnym ciepłym wiatrem i bezchmurnym niebem wreszcie do nich powrócę lub gdy te pierwsze ciepłe dni przekształcą się w dni gorące i w końcu będę mogła je zabierać ze sobą do parku nad jeziorem by tam cieszyć się ich lekturą. Na razie jednak pat. Nie czytam dużo, książki, które pozaczynałam kilka tygodni temu czekają teraz na to by je skończyć, a ja nawet gdy zabieram się za czytanie to nie sięgam po nie, tylko szukam na swojej półce czegoś nowego, lekkiego, nie wymagającego ode mnie zbyt wiele uwagi czy skupienia, akurat na krótki wieczór po w miarę aktywnym dniu...:)
Po "Klub Matek Swatek" sięgnęłam właśnie z takiego powodu. Książka ta, pomimo swoich wad jakimi z pewnością jest np. jej przewidywalność, zapewniła mi dobrą rozrywkę i kilka naprawdę miłych wieczorów w swoim towarzystwie.
Napisana z humorem powieść Ewy Stec "Klub Matek Swatek" prawdopodobnie powinna być stosowana jako antydepresant dla kobiet w czasie przekwitania. Mnie jednak, delikatnie mówiąc, momentami doprowadzała do rozstroju nerwowego. Świadomość, że kilka starszych już pań mogłoby wpaść na pomysł 'pomagania' w taki a nie inny sposób swoim dzieciom w znalezieniu drugiej połówki mnie osobiście wcale nie cieszy. Dobry pomysł na zabawną książkę, mam nadzieję, że nie na życie:P
"Klub Matek Swatek" to druga książka Ewy Stec po którą sięgnęłam (wcześniej czytałam "Romans z trupem w tle"), dlatego też mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać i czego oczekiwać. Pod tym względem nie zawiodłam się. Powieść ta to okraszona humorem komedia pomyłek z wątkiem kryminalnym, mamy tutaj więc i gangsterów, i tajemniczą Sowę, i zakamuflowanych policjantów, i nieświadomą niczego do końca ofiarę nieporozumienia w osobie głównej bohaterki Ani a także prężnie działającą grupę pań z KMS-u, które chcąc nie chcąc zaistniałą sytuację delikatnie komplikują.
Anka jest 33-letnią, samotną kobietą, która zdaniem swojej matki Beaty nie ma już ani zbyt wiele czasu ani zbyt dużych możliwości na znalezienie męża i przyszłego ojca swoich dzieci. Gdy córka postanawia wyprowadzić się z domu i kupuje mieszkanie, niemogąca pogodzić się z zaistniałą sytuacją Beata wyżala się ze swoich problemów koleżance Danucie. Ta natomiast zabiera ją razem ze sobą w miejsce, o którym Beata nie miała pojęcia, że takowe gdziekolwiek istnieje. KMS, czyli Klub Matek Swatek to miejsce w którym 4 dorosłe kobiety, matki dzieciom i babki wnukom, spotykają się i działają by pomóc innym kobietom swojego pokroju w znalezieniu 'księżniczek' i 'książąt' dla swoich dzieci. Tym razem do właśnie Ania staje się ich 'celem'.
Ewa Stec napisała kolejną całkiem przyjemną w odbiorze książkę, choć nie powiem by mnie ona powaliła na kolana lub pozostawiła jakąś ochotę na więcej 'tu i teraz!'. Wiem również, że do niej nie wrócę, ale pomimo to, po inne książki autorki, gdy nadarzy się okazja z przyjemnością sięgnę. "Klub Matek Swatek" to lektura łatwa, prosta i przyjemna, ale nie obyło się bez wad. Pierwszą i najważniejszą jak dla mnie jest przewidywalność fabuły, czyli fakt, że czytelnik domyśla się kim tak naprawdę jest 'czarny charakter' powieści oraz jak mogą przebiegać i do czego doprowadzić kolejne działania pań z KMS-u. Przyczepić można się również do poczucia humoru bohaterów czy zabawnych sytuacji, które czasami po prostu są niewypałami. Na szczęście jednak częściej podczas lektury tej książki zdarzało mi się w głos śmiać niż z niesmakiem zastanawiać o co chodzi w tym co właśnie przeczytałam. Z chęcią przyczepiłabym się również do kilku niedociągnięć jeśli chodzi o samą fabułę książki i o sytuacje, które wydają mi się co najmniej naciągane na jej potrzeby, ale nie chcę wyjść na całkowitą pesymistkę i dlatego zostawiam to Waszej ocenie:)
Podsumowując, z przyjemnością powiedzieć stwierdzić, że "Klub Matek Swatek" jako przedstawiciel kategorii 'zabawny kryminał z romansowym wątkiem w tle' lub jak kto woli 'zabawny romans z kryminalnym wątkiem w tle' broni się bardzo dobrze. Pomimo swoich kilku wad książka ta uprzyjemni czas, czasem wywoła w nas wybuch śmiechu, czasem pozwoli spojrzeć na czyjeś problemy z innej perspektywy. Dobra na wieczór:)
E. Stec, Klub Matek Swatek, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2010, s.394.
Mnie dobiła zmiana czasu i od tygodnia nie umiem się wyspać - przez co czytam może 40 stron i usypiam:(
OdpowiedzUsuń4o stron to wcale nie mało:)
UsuńInne książki autorki są również napisane z humorem ;)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu czaję się na "Klub Matek Swatek". Widziałam ją w bibliotece, ale nie wzięłam, ponieważ miałam dużo książek, czekających na mnie w domu. Jednak kiedyś zapewne sięgnę i po tą. :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce, ale na razie czekam na odpowiedni moment. A co do wiosny to u mnie właśnie pada śnieg, jest szaro i nieprzyjemnie. Książki wracają do łask :)
OdpowiedzUsuńHahaha:D I dobrze:)
Usuń