2012-04-20

"Moje pierwsze samobójstwo" - Jerzy Pilch.

"Moje pierwsze samobójstwo", moje pierwsze spotkanie z autorem. I jedyne co po tym spotkaniu mogę powiedzieć to to, że nie wiem czy Pilcha lubię czy nie, bo ta książka przyciągała mnie do siebie po to tylko by za chwilę od siebie odpychać i po jakimś czasie znów przyciągać. Niesamowita wprost sinusoida odczuć w stosunku to tego autora i jego twórczości...




"Moje pierwsze samobójstwo" to zbiór 10 opowiadań Jerzego Pilcha, które momentami równie dobrze mogłyby być felietonami, a to z tego powodu, iż granica pomiędzy ich autorem a bohaterem nieraz zaciera się do stopnia, w którym czytelnik tak do końca nie wie, czy czyta fikcję literacką, czy felieton powstały na podstawie własnych doświadczeń i prawdziwych obserwacji. W ich odróżnieniu nie pomaga na pewno również to, że zawarte w tym zbiorze opowiadania pisane są w pierwszej osobie liczby pojedynczej i zawierają mnóstwo elementów, które pokrywają się z faktami z życia autora. Osobiście stawiam na mistrzowski misz - masz jednego z drugim. Idąc dalej, za ciekawe uważam fakt, iż ten zbiór opowiadań tworzy tak naprawdę pewnego rodzaju powieść, gdzie mamy jednego głównego bohatera - literata, który w każdym opowiadaniu przedstawia nam urywki swojego życia, czy to teraźniejszego czy przeszłego, czy nawet bardzo przeszłego i na ich przykładzie wyjaśnia czytelnikowi i obrazuje swoje obecne  życie. Szczerze powiem, momentami miałam wrażenie, że mam oto w rękach autobiograficzno - terapeutyczną książkę, w której Pilch używając przykładów z życia 'niby' fikcyjnego bohatera, sam tłumaczy się ze swoich przyzwyczajeń, natręctw, zachowań...
Podoba mi się taki zamysł opowiadań, które bezwiednie łączą się w jedną całość i czujemy jakbyśmy za ich sprawą słuchali kolejnych, nieuporządkowanych czasowo czy tematycznie wspomnień jednej i tej samej osoby. Moim zdaniem jest to dobre podejście do tematu, ma swój urok.

Inną sprawą są jednak same opowiadania, bardzo nierówne w swej treści i dynamice. Mnie osobiście bardziej przypadły do gustu te, w których bohater - literat powraca do przeszłości, lat swojej młodości i czasu spędzonego w domu rodzinnym, czyli np. tytułowe "Moje pierwsze samobójstwo" czy "Sobowtór zięcia Tołstoja". W tych opowiadaniach, okraszonych opisami członków rodziny, wspomnieniami ewangelickiego domu i Wisły czuje się jakiś sentyment, choć nie powiem by mnie on porywał w nie wiadomo jakim stopniu. Są dobre, ale nie bardzo dobre, no, może "Sobowtór zięcia Tołstoja" jest tym jedynym zasługującym na 5... 
Drugą grupę opowiadań stanowią te odnoszące się do teraźniejszego życia bohatera książki, czyli prawdopodobnie w dużym sensie również samego autora tego zbioru. W tych widoczne jest jednak rozczarowanie życiem, wyobcowanie i chyba takie cwaniactwo człowieka, który w tym 'wielkim świecie' niejedno widział i niejedno o nim wie. To mnie akurat nie pociąga i jednak nudzi, zwłaszcza jeśli mam doszukiwać się w tych tekstach jakiegoś drugiego dna, czegoś więcej, a po prostu mi się nie chce.

"Moje pierwsze samobójstwo" jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Pilcha. Chyba niefortunnie się stało, że nie wybrałam innej książki, która może pozwoliłaby mi odkryć tego Pilcha, którego tylu wokół ceni i podziwia. Nie udało się, Pilch stał mi się obojętny i chyba muszę sięgnąć po kolejną jego książkę, po to by tą moją opinię zamienić albo na szacunek i podziw albo na zniechęcenie. Nie stanie się to jednak szybko...


J. Pilch, Moje pierwsze samobójstwo, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2006, s.299.

11 komentarzy:

  1. chętnie:D Ostatnio przekonuję sie od opowiadań

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj myślę, że bardzo niefortunnie się stało, że na pierwszy rzut poszła akurat ta książka. Wiem, że gdybym przeczytała ją jako pierwszą, to po Pilcha mogłabym już nie sięgnąć. A co to byłoby za życie? pana Jurka nie czytać?! FUJ:) To jest najsłabsza jego książka, faktycznie bardzo nierówna. Ja rozpoczęłam swoją przygodę z Pilchem od felietonów "Bezpowrotnie utracona leworęczność. Pokochałam natychmiast. Potem już poszło jak leci. Wszystko. Przy "Spisie cudzołożnic" rżałam zdrowo.
    Warto podjąć kolejną próbę:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja należę do grona osób wielbiących Pilcha. Tak, wielbiących - to w moim odczuciu chyba najlepszy współczesny polski pisarz,który zawsze rozbawia mnie do łez swoimi celnymi uwagami. Fakt faktem - żeby rozumieć wszystko lub chociaż sporą część, trzeba wykazać się niezłą znajomością kontekstów około kulturowych, co nie zawsze mi wychodzi. Tak czy siak - spróbuj raz jeszcze:) Szkoda byłoby przejść obojętnie, lepiej być za albo przeciw;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda jest taka, że początkowo zakładałam, że swoją z nim przygodę zacznę od innej książki. Wyszło tak a nie inaczej, ale z pewnością spróbuję jeszcze raz, tylko tym razem bardziej przemyślę wybór pozycji literackiej. Zdecydowanie chcę być albo za albo przeciw, obojętność mi nie odpowiada:)

      Usuń
  4. Mówi się, że Pilcha albo się uwielbia albo nienawidzi, Ty jesteś "obojętna" to też ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie zainteresowałaś swoją recenzją, bo też zamierzam sięgnąć wreszcie po Pilcha. Co ciekawe, koleżanka poleciła mi właśnie tę książkę na początek :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Moje pierwsze samobójstwo" to z całą pewnością nie jest najsłabsza książka Pilcha. Jest w niej wszystko to co najlepsze w jego prozie. Oczywiście "Spis cudzołożnic" czy "Inne rozkosze" stwarzają pozory literatury bardziej rozrywkowej przez co przez masowego czytelnika są lepiej odbierane. Zacieranie się granicy między fikcją literacką a autobiografizmem jest znamienne dla całego dorobku Jerzego Pilcha. W zasadzie w każdej książce (z wyjątkiem Miasta Utrapienia) możemy przypuszczać, że główny bohater i narrator to autor opowiadanie lub powieści. Oczywiście jest to zabieg celowy, Pilch droczy się z czytelnikiem przez co mimo swej obecności w mediach nadal jest postacią bardzo tajemniczą. Wielu ludzi ma wyrobione o nim zdanie wyłącznie na podstawie jego literatury na skutek czego przylgnęła do niego łatka kobieciarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zatem moją następną jego książką powinny być "Inne rozkosze", które zresztą po recenzji na Twoim blogu miały pójść na pierwszy ogień? Muszę to swoje czytanie Pilcha kontynuować, bo nie lubię miejsca w którym się obecnie znajduję i chcę go albo polubić, albo nie...

      Usuń
  7. dr Kohoutek-może niezbyt fortunne było określenie "Mojego pierwszego samobójstwa" najsłabszą w jego dorobku, ale czytając ją nie czułam jej w ogóle, nie miałam przyjemności czytania, troszkę się męczyłam. Niestety nie mogę nazwać co mi nie grało w tej książce, bo czytałam ją już kilka lat temu.

    Paula- Inne rozkosze, albo Spis będzie dobry w ramach kontrastu:) Cały czas mam w głowie jeden z felietonów z książki "Pociąg do życia wiecznego" o rozpakowywaniu z folii płyt CD "Folia nie do zdarcia" tytuł-kocham to!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń