2012-04-14

"Wymyk".

Właśnie skończyłam oglądać "Wymyk" i czuję się tak bardzo umęczona psychicznie przez ten film, że chyba jedynym wyjściem by się od nękających mnie myśli uwolnić jest napisanie tego posta...





Należący do grupy dramatów obyczajowych film w reżyserii Grega Zglińskiego to historia osnuta wokół relacji łączącej dwóch dorosłych braci prowadzących razem firmę założoną przez ojca. Alfred z niechęcią odnosi się do zmian, które próbuje wprowadzić jego młodszy brat Jerzy, który niedawno wrócił z Ameryki z odmienną wizją przyszłości firmy. 

Niemogący się dogadać ze sobą bracia lądują razem w pociągu, w którym dochodzi do tragedii. Podczas jazdy w wagonie dochodzi do szamotaniny pomiędzy kilkoma młodymi mężczyznami a Jerzym, który staje w obronie jadącej tym samym wagonem kobiety. W wyniku tego zajścia, Jerzy zostaje przez napastników wyrzucony z jadącego pociągu i z licznymi obrażeniami i w stanie nieprzytomnym trafia do szpitala. Alfred, który nie tylko nie stanął w obronie kobiety, ale również nie ruszył z pomocą bratu, teraz znajduje się w sytuacji, w której nie tylko musi próbować uporać się z wyrzutami swego sumieniem i świadomością swego tchórzostwa, ale która również skłania go do wikłania się w kłamstwo mające na celu pomóc mu się wytłumaczyć ze swojego zachowania zarówno przed innymi jak i przed samym sobą...

"Wymyk" to nie jest film przyjemny w odbiorze. Już od samego początku, gdy główni bohaterzy ledwo uchodzą z życiem z wyścigu z jadącym pociągiem, widz ma wrażenie, że ten film będzie bazował na ciężkich emocjach i trudnych sytuacjach. Pomimo, że po tej pierwszej, szalonej scenie tempo filmu zwalnia, podświadomie czekamy, aż przyśpieszy na nowo... I tak się dzieje wraz z nadejściem sceny w jadącym pociągu...

Alfred w oczach widza staje się trochę Kainem, który zabił swojego brata, ulubieńca ojca. To przewinienie, którego dokonał nie daje mu spokoju i może być przyczynkiem jakiejś głębszej zmiany, ale czy na pewno? Czy wyrzutów sumienia nie można jednak zagłuszyć kolejnymi działaniami mającymi na celu złapanie sprawców? Czy można zagłuszyć prawdę o sobie?

Bardzo prosty w środkach przekazu, do bólu rzeczywisty, pozbawiony zadęcia film Zglińskiego zapada w serce...

9 komentarzy:

  1. Bardzo zapada w serce - myśląc o tym filmie ciągle czuję coś dziwnego - to takie uczucie, którego nie można zakwalifikować do żadnej grupy. Film naprawdę porusza, jest bardzo realistyczny. No i gra aktorska Więckiewicza na bardzo wysokim poziomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wiem o czym piszesz... Mnie dodatkowo od tej sceny w pociągu towarzyszyło niezrozumienie głównego bohatera, do końca filmu nie pojęłam co nim tak naprawdę kierowało w tym pociągu. Zwłaszcza, że mam w rodzinie (mąż z bratem:)) przykłady tak mocnej braterskiej miłości, że aż może się to wydawać dziwne. Ja sama też mam młodsze rodzeństwo z którym nie zawsze we wszystkim się zgadzam, ale postępowania Freda nie mogę pojąć...

      Usuń
    2. Strach go chyba sparaliżował - co nie zmienia faktu, że ja bym się ruszyła. Miałam kiedyś 'podobny' przypadek z moim tatą - jakiś człowiek naprzykrzał się w szpitalu, w takim małym pomieszczeniu do rentgena, na którego czekałam ze złamaną ręką. Ochrony nie było, byliśmy w takim małym domku na tyłach szpitala... Wdali się w bójkę, a ja, będąc dość małą dziewczynką, rzuciłam się na tego mężczyznę z pięściami, pomogłam ojcu go wypchnąć za drzwi. Nie stałam jak sierota i nie patrzyłam, jak mężczyzna bije się z moim ojcem...

      Usuń
    3. Strach, ale ja czuję tutaj coś jeszcze. Tak jakby Fred myślał, że w pewnym stopniu Jerzemu należy się, że obrywa bo po raz kolejny go nie posłuchał, nie zgodził się z nim. Strach to za mało moim zdaniem i tutaj w nim siedziało coś jeszcze... Taka niechęć do brata...

      Usuń
  2. Bardzo chcę obejrzeć ten film. Przegapiłam jak grali w kinie, a nie jest nigdzie dostępny na żadnych oficjalnych portalach. Ale kiedyś go dopadnę. Widziałam kilka lat temu wcześniejszy film Zglińskiego "Cała zima bez ognia" i bardzo mnie wtedy uwiódł. Uwielbiam także Więckiewicza (zresztą cała obsada jest mi bliska) tym bardziej chcę film obejrzeć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto:) Nie jest to może film do którego się wraca, ale z pewnością jest to film, który się pamięta... Więckiewicza sama coraz bardziej lubię:)

      Usuń
  3. Zdecydowanie nie obejrzę. Mam dziwną nadwrażliwości na brutalne sceny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj jest tylko jedna brutalna scena, bez obaw:)

      Usuń
  4. muszę obejrzeć, film wydaje się z gatunku takich, co na długo pozostają w pamięci, a takie właśnie lubię najbardziej:)

    OdpowiedzUsuń